poniedziałek, 9 lutego 2015

2. Złodziej! Złodziej! Potter ?!

Hej :)

Tak tym razem to już notka może nie jakaś wyśmienita, ale chyba przejdzie. Tak wiem, notka miała być wczoraj i teoretycznie była, tyle że w moim zeszycie notkę standardowo pisałam późnym wieczorem wręcz nocą i nie miałam sił już jej przepisać. Więc przepraszam, ale notka jest dopiero dzisiaj.

No nic zapraszam do czytania ^^
***
Spała w najlepsze, lecz gdy tylko coś huknęło, wystrzeliła z łóżka, jak z procy tym razem przynajmniej nie zaplątała się w kołdrę. Chwilę stała zastanawiając się, co to było, jednak opamiętała się bardzo szybko, gdy tylko zauważyła jakiś cień przemykający przez pokój do łazienki, czyżby to był złodziej? A jeśli tak co należy zrobić? Zadzwonić na mugolską policję? A jaki był numer na policję? Rany przecież nie umie obsługiwać telefonu i co ona ma teraz zrobić? Rodzice w pracy Petunia u koleżanki. I co ma teraz zrobić? Wzywać pomocy a jak złodziej okaże się uzbrojony i zabije ją i przy najbliżej okazji jej sprzymierzeńca ? Lily nie wiele myśląc, chwyciła kij bejsbolowy (?) kij bejsbolowy? skąd u niej w pokoju wziął się kij bejsbolowy? Ach tak kij do gry jej kuzyna chociaż raz się przyda, nie robiąc żadnego pobojowiska w żadnym pomieszczeniu. Rudowłosa powolutku zbliżała się w stronę drzwi od łazienki z duszą na ramieniu, gdy stała przy drzwiach z kijem bejsbolowym w pogotowiu drzwi od łazienki otworzyły się, a w drzwiach stanęły dwie postacie o nie jeden na dwóch? i co teraz? Rudowłosa nie wiele myśląc zaczęła krzyczeć a jeden ze ,,złodziei ” zaczął powolutku zbliżać się w jej stronę, nie wiele myśląc, zamachnęła się kijem, a postać zbliżająca się w jej stronę upadła z rumorem na podłogę druga postać tylko popatrzyła na leżącego na podłodze towarzysza i pokręciła głową, śmiejąc się przy tym cicho. Postać, gdy tylko zauważyła, że rudowłosa się w niego wpatruje z uniesionym kijem w pogotowiu, zaczęła się powolutku zbliżać w jej stronę . Obliczała w myślach czy ma jakiekolwiek szanse z drugim ze ,,złodziei” niby ten osobnik był o drobinkę niższy, ale za to bardziej umięśniony . Nagle postać wyciągnęła w jej stronę rękę, w która od razu została zdzielona kijem bejsbolowym ,,złodziejaszek ” jęknął z bólu i złapał się za rękę.

- Evans czyś ty oszalała? złamałaś mi tym cholerstwem rękę! – jęknął jakiś znajomy głos .

- B… Black? – spytała niepewnie.

- A kogoś się spodziewała? Świętego Mikołaja? Jeśli tak to pomyliłaś dni. – powiedział sarkastycznie Black.

- Oh Black nie musisz być tak sarkastyczny, jeszcze znam się na kalendarzu.

- Ależ naturalnie mam jednak jedno pytanie, czym ci się naprzykrzył Rogaś, że tak pięknie go urządziłaś ?

- To był Potter? – spytała oddychając z ulgą .- Mała strata

- Oj Evans, Evans niezła jesteś, już wiem, dlaczego Rogaś od trzeciej klasy stara się o twoje względy. Na taki charakterek każdy, by się połasił, wiesz, gdyby nie to, że mój najlepszy kumpel oszalał na twoim punkcie z wiadomych powodów – powiedział, patrząc znacząco na jej biust, który prześwitywał pod czarną króciutką koszulą nocną, ledwie zakrywając pośladki. Lilka tylko spłonęła rumieńcem i założyła ręce na piersi.

- Uważaj Black na słowa – warknął Potter, podnosząc się z ziemi, a na jego czole widniał prześliczny siniec.

- No już dobrze Rogasiu rude mnie nie kręcą, ale być może zmienię zdanie taki charakterek i ten jej temperament, a no i zapomniałbym o pięknych kształtach i nogach do nieba. – powiedział Black, rozpływając się nad pięknymi kształtami i zgrabnymi nogami Evans sięgającymi nieba.

- Black, jak Quidditcha kocham zaraz może ci się coś stać - warknął Potter, siadając na krzesło. – A tak z drugiej strony Evans masz niezły cios, jednak przydałoby się coś, co by uśmierzyło ból.

- Taak? A na przykład co? lód a może sok pomarańczowy?

- A może całus? hmm? Tak sądzę, że całus najbardziej mi, by pomógł...

- Nie przeginaj Potter, co najwyżej mogę cię poczęstować sokiem i jeszcze jednym walnięciem kijem może wtedy twój mózg wróci na swoje miejsce.

- Oh ależ boli, chyba zaraz wyzionę ducha – jęknął i teatralnie upadł na ziemię.

- Oj Potter, Potter zawsze miałeś zdolności teatralne. – mruknęła Panna Evans – Ok ja idę na dół po sok, a potem mi wytłumaczycie, co robicie w moim pokoju w środku nocy.
Po chwili Rudowłosa wróciła z tacą, na której stały szklanki sok i talerzyk z ciastkami, a za nią szli Remus i Peter patrząc przepraszająco na Blacka i Pottera.

- Teraz to już na pewno musicie się wytłumaczyć! Po pierwsze, co robicie u mnie w domu w środku nocy i to całą ekipą chcecie wysadzić w powietrze moją ulicę ?

- Nie Lily James po prostu poczuł nagłą potrzebę zobaczenie cię przed wyjazdem do Hogwartu. – mruknął Remus.

- Ależ on ma zachcianki jak baba w ciąży. Może ogórków ci się zachciało albo lodów co? – warknęła mało przyjaźnie.

- Oj, Lily nie bądź zła.

- Ja jestem zła? Ja jestem wściekła, nawet nie dałeś mi się wyspać, a teraz muszę patrzeć na ciebie w środku nocy. I jak ja teraz zasnę? Będę miała koszmary senne

- Lilka my chcieliśmy cię tylko odwiedzić no tak no spontanicznie – powiedział cichutko Peter.

- No dobra nic jesteście tu i nic tego nie zmieni nawet moja złość, jedźcie te ciastka i zbierajcie się stąd, bo twoi rodzice Potter nie będą zadowoleni.

Gdy wreszcie Huncwoci zmyli się, dochodziła siódma, a słońce prześwitywało przez zasłonki, zapowiadał się kolejny słoneczny dzień, którego nie warto marnować na spanie, przecież za niecały miesiąc wakacje dobiegną końca i trzeba będzie wrócić do Hogwartu, co prawda Lily kochała Hogwart, który był dla niej jak dom prawdziwy dom bez wrzeszczącej siostry uważającej ją za dziwoląga i wiedźmę, chociaż malutkim kawałkiem serca czuła też przywiązanie do rodzinnego domu, w którym się wychowała, dorastała i w którym bawiła się jako dziecko w chowanego z Petunią. To tu w domu był plac zabaw, na który codziennie w czasie wakacji chodziła i była tam huśtawka, na której się huśtała z towarzyszącą jej Petunią, która jeszcze jej nie nienawidziła. Jednak Ruda stwierdziła, że wakacje są od tego, by się porządnie wyspać, a nie wstawać skoro świt . Więc rzuciła się na łóżko, mając przed oczami cały czas widok całej czwórki Huncwotów, gdy tylko popatrzyła na nich ze złością ich skruszone miny bezcenne! W sumie plany na wakacje miały być inne. Miało być zero Pottera w wakacje no, ale cóż najwidoczniej los tak chciał, a losowi nie należy przeszkadzać prawda ?
Gdy Ruda otworzyła oczy, dochodziła trzynasta, a na biurku leżał stos listów od Huncwotów, którzy ją gorliwie w każdym liście przepraszali. Ach ci Huncwoci pomyślała i rzuciła za siebie liścik, który właśnie trzymała w ręce .
Na podłogę opadł liścik, na którym było pełno czerwonych serc … Na podłogę opadła notatka od Pottera.

***

Tak wiem , notka nie taka jak powinna być , lecz nie wiem czemu wolę pisać o roku szkolnym niż o wakacjach. Tak więc postanowiłam, że trzeci rozdział będzie jeszcze w domu, a w czwartym będzie podróż do Hogwartu. No cóż mam nadzieję, że 3 rozdział pojawi się dzisiaj późnym wieczorem, a jak nie to...

Pozdrawiam
Mała Czarna ^^

1 komentarz:

  1. Witaj ponownie :D
    Urocze, że Huncwoci wybrali się razem do Lily, bo James chciał ją zobaczyć. I włamali się do jej domu, no ładnie. Nieźle urządziła Pottera i Blacka tym kijem bejsbolowym.
    To takie słodkie, że jej wysłali listy z przeprosinami ♡♡♡
    Uwielbiam ich :**
    Kurczę, dodaję beznadziejne i krótkie komentarze :c Mam nadzieję, że mi to wybaczysz :)
    Pozdrawiam,
    Optimist :*

    OdpowiedzUsuń