środa, 18 lutego 2015

9. Kara za grzechy , i konsekwencje myślenia Huncwotów .



Hej :-)

Rozdział nareszcie udało mi się ukończyć i chwała Merlinowi za to xD . Rozdział tradycyjnie dedykuję Lily mojej becie która dzisiaj , zaufała mi całkowicie i opowiedziała mi swoją miłosna historię . Dziękuję :* , rozdział dedykuję również Dorix mojej bratniej duszy .

No nic ... Zapraszam do czytania

~*~*~
,,Kochać to niszczyć, a być kochanym, to zostać zniszczonym ‘’ ~ C.C

***


James szedł zamyślony w stronę szkolnych błoni, jedyne miejsce gdzie nikt nie patrzy na niego ze współczuciem. Wszyscy wiedzieli, jak przeżywa nieobecność Lily, jednak wiedzieli również, że on nie chce współczucia. A mimo to współczuli, gdy widzieli go takiego osowiałego, i porównywali do tego Jamesa sprzed dwóch tygodni, gdy jeszcze można go było spotkać roześmianego z resztą Huncwotów knującego jakiś kolejny godny miana Huncwota dowcip. Jego rozmyślenia, nie trwały jednak długo, bo ktoś pociągnął go w stronę niszy znajdującej się przy Wielkiej Sali.


- Co robisz? – Syknął wyrywając się z uścisku dziewczyny.


- Musimy porozmawiać!.


- Wyobraź sobie, że nie mamy, o czym – warknął i wyszedł z niszy, jednak owa dziewczyna nie dała mu spokoju tylko ponownie go zatrzymała.


- A mnie się zdaje, że mamy! – Powiedziała swoim słodko-mdłym głosikiem.


- Taak? To mnie oświeć, o czym! – syknął chłopak patrząc na nią ze złością malującą się w jego orzechowych oczach .


- O nas ! – powiedziała i zachichotała irytująco .


- Jakich nas ?! nie było żadnych nas , nie było i nie będzie ! - warknął rozczochraniec .


- A te dwa pocałunki ? – spytała Rachel .


- Były nic nieznaczące – odparł ze znudzeniem przypatrując się korzystającym z ostatnich słonecznych dni uczniom .


- Wszystko przez tą szlamę prawda ?! – spytała zła dziewczyna


- Nie nazywaj Lily szlamą ! A , ty za jakieś pięć może sześć godzin będziesz się już pakować ! – syknął patrząc na nią z nienawiścią .


- Czemu taki jesteś ? – spytała podchodząc do niego i kładąc mu ręce na torsie . – Udajesz że kochasz tą Rudą małpę , a tak naprawdę kochasz mnie ! – dodała i musnęła swoimi ustami usta chłopaka .


-Co ty robisz ?! – warknął odpychając ją od siebie .


- Ale ja cię kocham ! - powiedziała patrząc na niego z uwielbieniem w oczach .


- Bzdura ! , ty kochasz tylko siebie i pieniądze swojego ojca – powiedział kpiąco i zaśmiał się prosto w twarz , bliskiej płaczu dziewczynie .


- Co ma ta Ruda jędza czego nie mam ja ?


- Zdolność do kochania ….. – powiedział a dziewczyna uroniła jedną pokazową łzę .


- Przecież ona ciebie nie kocha ! – warknęła Rachel a jej policzki zrobiły się czerwone od złości .


- Kocha , kocha , tylko jeszcze o tym nie wie – powiedział James i odszedł .


~*~*~
,,pomiędzy miłość i śmierć
wpleść anegdotę o istnieniu
[...]
nikt nie potrafi ‘’ ~ H.P


*Oczami Lily*

Od momentu gdy za pomocą zrobionego przez Meredith , wianka przeniosłam się do Hogwartu , minęło kilka dni . A może mnie się zdawało że kilka dni ? . Nie wiem , ale właśnie od tego momentu chodzę za Huncwotami krok , w krok . Oni coś knują , jednak nie wiem co ponieważ ich głosy wydają się być takie odległe … Dziewczyny , też coś knują ciągle przesiadują z Huncwotami . Dawniej by w nich rzucały książkami po dwudziestu minutach wspólnego siedzenia w Pokoju Wspólnym . Podczas mojej , nieobecności dużo zmieniło . Remus rzuca ukradkowe spojrzenia Elizabeth , a ta się czerwieni gdy Lupin pośle jej nieśmiały uśmiech . Dorcas ukradkiem zerka na Syriusza , a gdy ten flirtuje niewinnie z jakąś swoją fanką , w jej oczach pojawia się smutek . Pierwszy raz , było mi naprawdę żal Jamesa wyglądał jakby co najmniej od kilku dni w ogóle nie spał , chodził jakiś taki przygaszony bez iskierek radości w oczach, bez perfekcyjnie wyćwiczonego uśmiechu. Wyglądał inaczej nie jak James, którego znałam jego włosy były oklapnięte a brania były brudne i wygniecione. Wyglądał jakby jego ciało nie współgrało z duszą. Może tak właśnie było? Pierwszy raz chciałam go przytulić i powiedzieć, ze będzie dobrze, jak robią to wszystkie matki gdy dziecko stłucze sobie kolano podczas jazdy na rowerze . Miriam , a Miriam siedzi cały czas w dormitorium , do którego nie jestem wstanie wejść , jakaś siła powoduje że zatrzymuję się przed schodami do damskich dormitoriów . Jedno jest pewne , nie widzą mnie nieraz nie dwa próbowałam coś do nich powiedzieć , pocieszyć , nie zareagowali . A wszyscy wiedzą jaka , jestem zła gdy ktoś udaje że mnie nie widzi , więc próbowałam wyładować swoją złość na ścianie przez którą przeszłam jakbym była w stu procentach duchem . Ale , nie jestem , jestem w połowie duchem a w połowie człowiekiem . Czy aby na pewno ? Na pewno ! . Co prawda , nie mam pojęcia gdzie podziała się Meredith , ponieważ tuż po tym jak pomogła mi ogarnąć to wszystko , po prostu zniknęła . Rozpłynęła się w powietrzu niczym anioł . Przecież ona jest aniołem ! . Rany , mój mózg chyba wyparował podczas tak długiej nie styczności z ciałem . Wracając do Huncwotów i dziewczyn , to przestało mi być szkoda Pottera w momencie gdy całował się z tą całą Nixton , co prawda ją odepchnął ale … A co mnie obchodzi to z kim się całuje Potter ?! , ma prawo całować tego kogo chce nawet jeśliby to miał być Severus . No dobra zły przykład , po pierwsze James nie jest gejem (choć w sumie nie zostało to potwierdzone ) , a po drugie Rogacz wolałby pocałować Aragoga niż Seva , no i po trzecie i ostatnie Snape chyba by rzucił na Pottera ,,Avadę ‘’ jeśli ten by go pocałował . Blee , obleśne to było , tak stanowczo muszę ograniczyć kontakty z Huncwotami . Gdyby to jeszcze było takie łatwe . Do czego , to doszło że muszę prowadzić wewnętrzny monolog z samą sobą. Gdyby była tu Meredith …


- Słucham? – spytał jakiś głos , a ja gwałtownie podskoczyłam . No tak , Meredith .


- Co słuchasz? – spytałam nie do końca rozumiejąc o co chodzi mojej prababce .


- Chciałaś się wygadać , żeby nie musieć prowadzić wewnętrznego monologu z samą sobą – odparła , wzdychając . Proszę , proszę , ktoś tu umie czytać w myślach .


- A ty co ? w myślach umiesz czytać ? – spytałam niezbyt miło . Ale kto by się silił na jakiekolwiek uprzejmości , w momencie gdy jest duchem i nie ma do kogo się odezwać bo nikt go nie słyszy . No może oprócz prababki , która przegląda moje myśli , tak jak ja przerzucam kartki czytając ,,czarownicę ‘’ .


- Blisko , blisko . – odparła wymijająco . Z przykrością muszę stwierdzić iż irytuje mnie , osoba która nie żyje od czterdziestu lat .


- Blisko , oznacza blisko czy daleko ? – spytałam , chodź sama do końca nie zrozumiałam tego pytania , ale trudno . Przecież ona jest wszechwiedząca więc , powinna wiedzieć o co mi chodzi .


- Moje ,,blisko ‘’ tak jak twoje oznacza ,,blisko’’ – odparła i zaśmiała się . Dlaczego ona cały czas jest taka uśmiechnięta ? .


- Dobrze , wiedzieć – mruknęłam , nie bardzo wiedząc co powiedzieć .


Co za ironia prawda ? , najpierw potrzebuję się komuś wygadać żeby nie prowadzić monologu z samą sobą a teraz nie wiem co powiedzieć .


- A , więc po co mnie wezwałaś ? – spytała moszcząc się na brzegu jeziora gdzie zwykle w cieplejsze dni , wygrzewała swoje macki kałamarnica .


- Ja ciebie , wezwałam ? – spytałam , unikając wzroku Meredith .


- Nie kłam , nie wychodzi ci to . – odparła uśmiechając się jeszcze szerzej .


- No dobra , skoro i tak wszystko wiesz to po co pytasz się po co cię wezwałam skoro to pewnie również wiesz . – powiedziałam wyrzucając z siebie szybko , to co kotłowało mi się w głowie .


- Nie , wiem wszystkiego , nikt nie wie . Więc powiedz co ci leży na sercu . – powiedziała, a ja przewróciłam oczami .


- No więc , chodzi o Pottera , o to że nie mogę wejść do własnego dormitorium , Huncwoci wraz z moimi przyjaciółkami knują coś za moimi plecami nie racząc mnie o tym poinformować , Elizabeth podoba się Remus , a Dorcas prawdopodobnie Syriusz , a ja nic o tym nie wiem . – powiedziałam , tak szybko że ledwie sama siebie rozumiałam .


- Na początek , powiedz o co chodzi z tym chłopcem … Jak mu tam było ? … Ah tak z Jamesem . – powiedziała wpatrując się we mnie intensywnie zielonymi oczami , które jakby zmieniły barwę na jaśniejszą .


- Jak to o co mi chodzi ?! , całował się z tą zdzirą Rachel ! – powiedziałam i od razu się zaczerwieniłam gdy dotarło do mnie jak to musiało zabrzmieć .


- Rachel ? , ładne imię nieprawdaż ? – spytała , a we mnie zawrzało .


- Meredith! , miałaś mi pomóc a nie mnie dobijać . – powiedziałam . Kolejna wpadka .


- No , dobrze a więc wracając do tego chłopca . Jeśli mam świeże informacje to , sądziłam że go nie znosisz – odparła z figlarnie .


- Masz aktualne informacje . – odparłam niewiadomo dlaczego robiąc się spięta .


- Więc , dlaczego tak się wściekasz że całował się z tą Rachel ? . – spytała patrząc na mnie podejrzliwie , a ja spłonęłam rumieńcem .


- Nie wiem , nie wiem . Nic już nie wiem ! . – jęknęłam i schowałam twarz w dłonie .


- No dobrze nie będę cię męczyć , pytaniami o tego chłopca . A więc o co chodzi , z tym że nie możesz wejść do swojego dormitorium . Nie możesz , czy nie chcesz do niego wejść . – spytała .


- Nie mogę do niego wejść , ile razy bym nie próbowała jakaś dziwna siła mnie zatrzymuje – odparłam bawiąc się krawatem .


- Ach tak , a próbowałaś wejść do dormitorium Huncwotów ? – spytała a ja spojrzałam na nią oczami jak spodki . Na to nie wpadłam .


- Nie…. Jesteś wielka ! – powiedziałam i pobiegłam w stronę zamku . – Czekaj tu na mnie ! – dodałam na koniec , a moja prababka skinęła głową w niemym geście zgody .


Biegłam ile sił w nogach . Biegnąc , czułam się dziwnie lekka . Biegłam , a wiatr rozwiewał mi włosy i smagał twarz . Może i tego nie czułam ale …. Ale , coś powodowało że czułam euforię . Euforia w stanie półżywym , zjawisko bardzo dziwne . Ale kto powiedział że ja jestem normalna ? . Pędziłam na złamanie karku , przez puste korytarze , musiało być już późno . Za oknami było już ciemno , w co drugim oknie paliło się światło , Hogwart nocą wygląda inaczej, bardziej mrocznie ale wciąż ocieka magią w każdym centymetrze swojej ogromnej powierzchni. Puste korytarze i śpiące osoby na portretach przyprawiały o dreszcze świece budowały nastrój mimo iż biegłam ile sil w nogach zwracałam uwagę na szczegóły. Pułapko schodki hałasującego Irytka czy spacerująca kotkę Filcha to tylko nie liczne , które przykuły moją uwagę lecz nie miałam na to teraz czasu. Musiałam biec i biegłam . Gdy dotarłam do portretu Grubej Damy , okazało się że Gruba Dama poszła na jakiś spacer po innych obrazach . Ale od czego jestem chwilowo duchem ? , przecież dla mnie to nie problem wejść do jakiegoś pomieszczenia nie musząc otwierać drzwi . Kiedy weszłam do Pokoju Wspólnego , odruchowo rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając dziewczyn . Znalazłam tylko Dorcas , która wpatrywała się mętnym wzrokiem w płomienie tańczące w kominku . Reszta moich , przyjaciół siedziała albo w dormitorium , albo włóczyła się po zamku . Podeszłam do mojej Brązowowłosej przyjaciółki i położyłam jej dłoń na ramieniu . Dorcas , wzdrygnęła się , zadarła głowę tak że patrzyła prosto na mnie , a gdy nic nie dostrzegła okryła się szczelniej swetrem i powróciła do przerwanej czynności . Z głośnym westchnieniem które tak czy siak usłyszałam tylko ja , ruszyłam w stronę dormitorium Huncwotów , przecież po to tu przyszłam … A raczej przybiegłam . Niepewnie postawiłam jedną nogę na pierwszym stopniu , a gdy nic się nie stało . Żadna siła mnie nie odrzuciła ani nie blokowała przejścia , wbiegłam szybko po pozostałych stopniach , kiedy stanęłam przed drzwiami dormitorium Huncwotów moje serce szybciej zabiło …. Tak szybciej zabiło moje serce które chwilowo jest uśpione . Chciałam zapukać , lecz moja ręka przenikła przez drzwi . Oho odezwała się moja duchowa natura , przeszłam przez drzwi bez zbędnych ceregieli . Moje oczy musiały przywyknąć do panującej ciemności. Powoli przedmioty porozrzucane na podłodze jak i sylwetki śpiących Huncwotów zaczęły nabierać kształtów . Pierwszy raz jestem w dormitorium Huncwotów nocą. Syriusz Remus i Peter śpią pochrapując od czasu do czasu, a James siedzi na parapecie wpatrzony w księżyc, który nie długo ukaże się w pełni. Siedział w samych spodenkach i opiętym podkoszulku z pod którego było widać zarys jego mięśni. Wpatrywałam się w niego intensywnie chcialam dać mu jakiś znak ze tu jestem że żyję i że walczę . Czułam ze tylko on może mi w tej chwili pomóc, ale co mogłam zrobić? On mnie nie słyszy nie widzi czyli tak jakbym nie istniała .Zamknęłam oczy i skupiłam się na przekazaniu mu telepatycznej wiadomości pomóż mi krzyczałam pomóż wtedy stało sie coś dziwnego jego oczy wpatrywały się we mnie ale wiem że mnie nie widział spróbowałam chwycić go za rękę ale ją odsunął i spojrzał na nią przenikliwie przysunęłam się do niego tak by czuł moja obecność zamknęłam oczy a ręce złożyłam jak do modlitwy i pomyślałam :


,,James pomóż mi ‘’ ,


wtedy on bezgłośnie wypowiedział:


,,Lily’’


a ja pogrążyłam się w ciemności


~*~*~


,,Właściwie myślę, że bardziej za nią tęsknię niż ją kocham ‘’ ~ J.C


Gdy on wypowiedział bezgłośnie : ,,Lily ‘’

Ona pogrążyła się w ciemności .

Czy to było prawdziwe ? , czy on naprawdę usłyszał w głowie jej głos ? . Mówiący żeby jej pomógł . A może to po prostu jego podświadomość chciała by coś takiego się wydarzyło , Czarnowłosy chłopak pragnął aby to nie był tylko wytwór jego podświadomości ani , żeby nie było to po prostu zwykły impuls spowodowany jego wielką tęsknotą za Rudowłosą Panią prefekt .


- Stary czemu nie śpisz ? – spytał Syriusz nie otwierając oczu .


- Nie mogę zasnąć – wymamrotał , wyrwany z zamyślenia .


- Idź spać , bo o dziesiątej jesteśmy umówieni z dziewczynami na polanie w Zakazanym Lesie . – powiedział i przewrócił się na drugi bok , a po chwili można było usłyszeć miarowy oddech chłopaka . Syriusz spał .


- Słodkich snów o Meadows – powiedział cicho i opadł ciężko na łóżko .

Kiedy , w końcu Gryfon zasnął miał dziwny sen . Był na czyimś pogrzebie , wszędzie było pełno zapłakanych ciotek , wujków , kuzynek , kuzynów , babć , i dziadków . Na samym przodzie stały trzy osoby . Blondwłosa dziewczyna , która mogłaby mieć co najwyżej szesnaście siedemnaście lat , jej twarz wyrażała rozpacz , oczy były pełne żalu , a usta drżały , po policzku toczyły się łzy jedna za drugą . Obok dziewczyny stał mężczyzna a obok niego kobieta . Mężczyzna miał czarne włosy i niebieskie oczy , jego twarz była jakby zastygła , nieruchoma , skóra była koloru białego marmuru . Mogłoby się wydawać że mężczyzna jest jakąś lalką z porcelany , gdyby nie łzy które zaznaczały swoją obecność słonymi śladami na bladych policzkach . Kobieta miała grube rude włosy a gdy się odwróciła spostrzegł że miała zielone wręcz szmaragdowe oczy , jej twarz nie wyrażała nic . Ani smutku , żalu , rozpaczy , tylko na ustach kobiety koloru dojrzałych malin błąkał się uśmiech . James , głowił się jak można być uśmiechniętym podczas ostatniego pożegnania kogoś bliskiego ? . Pewnie ta osoba bardzo cierpiała , więc ulgą dla wszystkich była jej śmierć . Gdyby śmierć mogła przynieść ulgę . Kobieta uśmiechała się patrząc na Jamesa , który uświadomił sobie iż ubrany jest w czarny garnitur a do butonierki ma przypiętą czarną różę .


- Czekaliśmy na ciebie James – powiedziała kobieta aksamitnym głosem .


- Przepraszam ale skąd Pani zna moje imię ? – spytał zaskoczony .


- Nasza córka dużo nam opowiadała o tobie . – odparła łagodnym tonem .


- Kto ? – spytał nie bardzo wiedząc o co chodzi .


- Nasza córka .


-A kto jest … - nie dokończył bo kobieta popchnęła go lekko w stronę otwartej trumny .

Gdy James , na drżących nogach podszedł do otwartej trumny . A gdy zobaczył kto jest córką Rudowłosej kobiety i jej męża , z jego gardła wyrwał się krzyk przepełniony żalem , rozpaczą i bólem . W trumnie leżała Lily. Ale nie taka jaką ją zapamiętał w kałuży krwi , ta miała zamknięte oczy , uśmiech gościł na jej ustach . Zupełnie jakby śmierć jej nie przerażała . Rozczochraniec chwycił nadgarstek dziewczyny , w nadziei że pod jej porcelanową skórą wyczuje chociaż , bardzo słaby puls . Nie wyczuł nic , upadł na kolana , a Pan Evans zatrzasnął wieko trumny , przekręcił kluczykiem zamek . I oddał kluczyk mężczyźnie który wyrósł jak z podziemi ….


- James ! James ! Obudź ! – powiedział , Syriusz przytrzymując ręce wierzgającego się Jamesa . – Remus ! Przytrzymaj mu nogi ! – krzyknął do sparaliżowanego chłopaka .


- James , obudź się ! – wrzasnął Remus , a gdy to nie poskutkowało , sięgnął po różdżkę. - Aquamenti - mruknął a z różdżki wystrzelił strumień wody który ugodził w szarpiącego się chłopaka . Powodując że ten się obudził .


- Lily ! – wykrzyknął .


- Co z Lily ? – spytał się Łapa patrząc , niepewnie na Lunia .


- Ona nie żyje ! – wykrzyknął płaczliwym tonem .


- James , to był tylko sen ! Lily ma się dobrze … no może nie do końca dobrze . Ale nie umarła . – Powiedział Remus uspokajającym tonem .


- Z resztą dzisiaj ją odwiedzimy i się przekonasz że ma dobrą opiekę . Dobrze ? - spytał się Syriusz a gdy James pokiwał potakująco głową , Syriusz z Remusem odetchnęli z ulgą . A Peter , nadal dygotał skulony w kącie .


~*~*~


Gdy wskazówki , zegara na wieży Zegarowej zatrzymały się na cyfrze dziesięć . W zakazanym lesie pojawiło się siedem osób , wszyscy byli zdenerwowani , i rozglądali się w koło aby sprawdzić czy żaden uczeń czy też nauczyciel nie ruszył w ślad za nimi . Kiedy w końcu znaleźli się w umówionym miejscu , Remus niepewnie spojrzał po twarzach zebranych przyjaciół a gdy ci kiwnęli głową , chłopak odchrząknął .


- A więc , jeszcze raz powtórzymy cały plan – powiedział a Syriusz demonstracyjnie przewrócił oczami .


- Byle szybko Lunio . – powiedział James zerkając na zegarek .


- Jasne , no więc za chwilę zamienię ten łańcuszek w świstoklik a za równe dwie minuty się go wszyscy chwycimy . Zrozumieliście ? – spytał się Remus .


- Tak jest , kapitanie ! – powiedział Syriusz i zasalutował Lunatykowi .


- A jeśli ktoś się dowie , że opuściliśmy Hogwart ?- spytał zlękniony Peter.


- Nie dowie się , spokojnie Glizdku – mruknął James.


- A jeśli jednak ? … - spytał niepewnie .


- To się dowiedzą i wylecimy ze szkoły tak jak Nixton - powiedziała , zirytowana wątpliwościami Petera Dorcas a chłopak głośno przełknął ślinę .


- Dobra , na trzy łapiemy wszyscy świstoklik – powiedział Remus przerywając napięcie które rosło między brązowowłosą a Glizdogonem . – Raz ! Dwa ! Trzy ! – wykrzyknął Remus a wszyscy chwycili za świstoklik .


Przenoszenie się w jakieś miejsce świstoklikiem nie było zbyt komfortowe , zazwyczaj osoby które podróżowały w ten sposób czuły się tak jakby wirowali przez nieskończenie długi czas a potem byli przeciskani przez dziurkę od klucza .


***


Kiedy cała siódemka przyjaciół , wylądowała przed pustą wystawą sklepową , na której wisiały tabliczki ,,zamknięte z powodu remontu ‘’ , za szybą stał tylko staroświecki manekin .


- Jesteście pewni że to tutaj ? – spytała Miriam rozglądając się za jakąś magiczną dźwignią , czy chociażby budką telefoniczną tak jak w Ministerstwie Magii .


- Oczywiście ! – potwierdzili zgodnie Huncwoci .


- No co ty , Miriam ! Nie mów że nigdy nie byłaś w Mungu ! – wykrzyknął zadowolony Peter , że chociaż raz wie coś czego nie wie ktoś inny .


- Wyobraź sobie , że nie było takiej potrzeby , abym musiała odwiedzać to miejsce – odburknęła .


- To znaczy że się urodziłaś w domu ? – spytał Glizdogon robiąc wielkie oczy .


- Nie , baranie ! – wtrąciła się Dorcas .


- To gdzie się urodziła ? na statku ? a może w budce z kebabem ? –dopytywał się przejęty .


- W budce z czym ? – spytał się Syriusz .


- Kebabem – odpowiedział rozmarzony Peter.


- A co to jest kebab ? – spytał niemrawo James .


- Jest , to niebo w gębie .


- Ach , tak czyli to jedzenie – powiedział Syriusz i podszedł do manekina kobiety ubranego w zielony nylonowy fartuch.


- Ej , czy on nie skinął głową ? – spytała zszokowana Miriam .


- Oczywiście że skinął – odparł Remus .


- Dobra , przechodzimy ! – zawołał Syriusz.


- Zamknij się , Łapo . Wszyscy mugole na nas patrzą . – syknął James.


- Musisz , przyznać że ładne są mugolki , prawda Rogasiu ?


- Ładne czy nieładne , przechodzimy stary – powiedział i ruszył prosto na szybę . Za którą jak gdyby nigdy nic zniknął , a kobieta ich mijając zatrzymała się i wpatrywała się z szokiem w pozostałą szóstkę przyjaciół .


- Ja zwariowałam ! zwariowałam , ja nie chce na oddział zamknięty ! – zaczęła krzyczeć starsza Pani , ciągnąc się za siwe włosy .


- Proszę pani , wszystko w porządku ? - spytał Remus


- Gdzie jest ten chłopak ? –spytała patrząc badawczo na Lunatyka.


- Jaki chłopak ? – spytał udając zdziwionego Syriusz .


- Taki wysoki , w okularach i włosach jak miotła . – powiedziała . – Nie śmiej się drogie dziecko .


- Kiedy my się nie śmiejemy ! – odpowiedziała zdziwiona Dorcas .


- Ale ja mówiłam do niej – powiedziała i wskazała palcem .



- Proszę pani ale tam nikogo nie ma ! – powiedział niepewnie Remus.


- Jak to nie ma ? A ta , Rudowłosa dziewczyna , z zielonymi oczami , ubrana jakby w koszulę nocną . – odparła i podeszła do miejsca w którym na pierwszy rzut oka nikogo nie było .


Przyjaciele , wymienili zdumione spojrzenia . A kobieta w tym czasie zniknęła z pola widzenia .


~*~*~
,,Ta wszechobecna bezradność, choroba, rozpacz, śmierć, oczekiwanie, modlitwa i łzy. Wszystko skumulowane w jednym miejscu. Szpitale mnie przerażają...’’



Gdy James , przeszedł przez szklaną szybę manekin na który zwrócili uwagę będąc na zewnątrz odezwał się .


- Cel wizyty ?


- Eee…. , ja chciałem odwiedzić przyjaciółkę – odparł drżącym głosem .


- Ach tak , no dobrze może pan iść .


- Dziękuje – odparł i podszedł do siedzącej za kontuarem kobiety .


- Dzień dobry , ja chciałem się dowiedzieć gdzie leży Lily Evans – powiedział .


- Dzień dobry , niestety nie mogę udzielać takich informacji osobom spoza rodziny – odparła i zrobiła przepraszającą minę . – No chyba że jest Pan z jej rodziny . – dodała .


- Niestety nie jestem z rodziny , ale jestem jej chłopakiem – odparł i uśmiechnął się rozbrajająco .


- W takim razie czwarte piętro , pokój numer czternaście . – powiedziała i uśmiechnęła się ukazują dołeczki w policzkach .


- Dziękuję , Do widzenia – powiedział Rozczochraniec i udał się we wskazanym kierunku.

James , idąc przez korytarze wzdrygał się raz po raz . Nie mógł powiedzieć że Święty Mung to miejsce jak każde inne , o nie tutaj leżą ci którzy ucierpieli przez jakieś zaklęcia, eliksiry czy chociażby rośliny . Ściany korytarzy były białe a podłoga pokryta była linoleum . Po korytarzu kręciło się pełno pielęgniarek , uzdrowicieli czy chociażby tych którzy w jakiś sposób ucierpieli. Na ścianach nie wisiały żadne obrazy , nie było kwiatków nic , tylko białe ściany .Gdy Czarnowłosy , znalazł się wreszcie na czwartym piętrze zatrzymał się przed pokojem numer dziewięć , nie był już taki pewny tego czy chce zobaczyć Rudowłosą w takim stanie . Zaraz jednak postanowił wziąć się w garść i ruszył dalej mijając kolejne pokoje , które nie zachęcały do tego aby do nich wstąpić . Przed pokojem numer czternaście siedziała kobieta i mężczyzna ze snu Jamesa . Rodzice Lily , mama dziewczyny w przeciwieństwie do tej ze snu , miała czerwone od płaczu oczy a łzy wciąż płynęły , siedzący obok niej mężczyzna szeptał coś cichuteńko do niej . Jego twarz wyrażała tylko zmęczenie , smutek i nic więcej . James , z wahaniem podszedł do rodziców Rudowłosej .


- Dzień dobry , państwo są rodzicami Lily ? – spytał , a Rudowłosa kobieta podniosła głowę i spojrzała na niego .


- Tak , a o co chodzi ? – spytał mężczyzna podnosząc się z krzesełka .


- Bo my chcieliśmy odwiedzić Lily – odparł lekko speszony James.


- Jacy ,,my ‘’ – spytał rozglądając się po korytarzu . – Ja widzę tylko ciebie .


- Ah , tak , bo reszta chyba stoi przed Mungiem (dop. aut. Jasne że stoi i gada z ześwirowaną staruszką )


- To znaczy że wy też jesteście ? – odezwała się , siedząca do tej pory cicho mama Lily .


- W sensie że czarodziejami ? – spytał a gdy kobieta kiwnęła potakująco głową rogacz uśmiechnął się lekko chyba po raz pierwszy tego dnia . – Tak , jesteśmy razem w Gryffindorze na jednym roku .


- Dlaczego akurat moja córeczka , dlaczego ? – powiedziała Mary Evans , a z jej oczu pociekły łzy jak groch .


- Ci….. cichutko – powiedział mężczyzna i przytulił Panią Evans .


- Idź do niej – szepnął Pan Evans i pogładził Mary po plecach .


- Dziękuje . – odpowiedział i z lekką niepewnością pchnął drzwi .

Leżała , tam na jedynym łóżku w Sali , pod oknem . Nieruchoma , bez życia . James podszedł do niej i usiadł na krześle przy łóżku , wpatrywał się w niegdyś lśniące rude włosy Lily , teraz były jakby zmatowiałe i straciły ten charakterystyczny blask , malinowe usta kiedyś rozciągnięte w ironicznym uśmiechu który był zarezerwowany tylko dla niego , szmaragdowe oczy z wiecznymi iskierkami rozbawienia były schowane pod powiekami które od dwóch tygodni były zamknięte . Zawsze się zastanawiał jakby to było gdyby jej piękne błyszczące oczy już nie patrzyły na niego z wyraźną niechęcią a malinowe usta układały by się w najpiękniejszy uśmiech na świecie . Jakby to było gdyby bez żadnych obaw mógł bawić się jej rudymi włosami . Rogacz westchnął głośno i schował twarz w dłonie , przerastał go widok nieprzytomnej ukochanej .

- Co oni ci zrobili – jęknął a po policzkach spłynęły chłopięce łzy .


- Stary wszystko w porządku ? – spytał Syriusz z nietęgą miną .


- Jasne . – odparł ścierając spływające po policzku łzy .


- Sorry że tak długo ale zatrzymała nas jakaś … - przerwała Dorcas bo z jej gardła wydarł się pisk .


- Nie wrzeszcz tak ! – syknął Rogacz .


- Dl…dlaczego ona tak wygląda ? – spytała drżącym głosem .


- Wiesz , osoby które dostały Sectusempra i dużą ilością cruciatusów raczej nie będą tańczyć poloneza ani nie będą wyglądać jak modelki – powiedział z ironią James.


- Nie musisz być tak sarkastyczny – mruknął Syriusz .


James tylko prychnął i zaczął opowiadać nieprzytomnej Rudowłosej co się wydarzyło przez minione dwa tygodnie .


~*~*~


*Z perspektywy Lily*


,, I żeby czas zatrzymał się ‘’ – M.C

Może to dziwne, ale odkąd to się stało nie byłam tu jeszcze .Teraz pierwszy raz zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji. Mogę umrzeć, w każdej chwili, w każdej minucie, w każdej sekundzie. To wszystko dzieje się naprawdę ,nie jest tylko koszmarem. Nie widziałabym nawet gdzie jest moja sala gdyby nie James, który szedł przede mną. Byliśmy na czwartym piętrze już z oddali rozpoznałam sylwetki rodziców jeszcze nigdy nie widziałam ich w takim stanie. Mama tonęła w łzach a tata próbował stanowić dla niej oparcie, ale widziałam po jego oczach, że sam ledwo radzi sobie z całą sytuacją. Przeszłam przez ścianę i zamarłam, jeśli w ogóle można tak powiedzieć. Zobaczyłam siebie na białym wypłowiałym łóżku. Moja twarz była zapadnięta, oczy zamknięte. Gdyby nie powolne ruchy klatki piersiowej można by stwierdzić, ze już byłam trupem. James powoli lecz niepewnie usiadł na drewnianym krzesełku. Wyglądał strasznie, jak nie James, którego znałam juz tyle lat. Najbardziej wyróżniały się oczy, nie było w nich tych iskierek radości a ich kolor nie przypominał płynnej czekolady tylko coś ciemniejszego. Widziałam w nich smutek i wiedziałam, ze już nigdy nie chce go w nich oglądać. Rogacz dotknął mojej dłoni i... nie wierze! poczułam to! Czy to możliwe, że pierwszy raz jako duch coś poczułam? Sama nie wierzyłam w swoje szczęście, chciałam skakać wrzeszczeć, ale musiałam działać, mogłam wrócić jak nie teraz to już nigdy. Tylko co ja właściwie powinnam zrobić? Może położyć się aby wstąpić w swoje ciało...? Nie nie działa, cholera. Wtedy zauważyłam, że James płacz, pierwszy raz widzę go płaczącego i sprawia mi to ból, którego nie potrafię wyrazić. Nie może tak być, nie chcę widzieć jak on płacze, jak płacze ktokolwiek z mojej rodziny czy przyjaciół z mojego powodu. Zamknęłam oczy i skoncentrowałam się na powrocie poczułam jakbym odlatywały. Powoli najpierw moje nogi zaczęły znikać potem brzuch, kiedy już prawie nie miałam ramion poczułam muśnięcie na ustach, ale nie zdążyłam się nad tym dłużej zastanowić, bo pochłonęła mnie ciemność.

~*~*~


- Stary , my serio musimy już wracać bo jak Dumbledore albo co gorsza McGonagall zorientują się że nas nie ma – powiedział Syriusz , przerywając okropnie długi monolog na temat jak im idą treningi .


- Dobra , idziemy – zgodził się w końcu James wstając z krzesła stojącego przy łóżku Evans.


- Zbieramy się dziewczyny . – mruknął Lunio do żegnających się z Evans dziewczyn .


- Nie długo cię odwiedzimy Lily ! masz tu książkę żeby ci się nie nudziło – Powiedziała Miriam i położyła książkę na stoliku .


- Miriam , przecież ona jest nieprzytomna ! Niby jak ma przeczytać tą książkę . – Powiedział Peter a dziewczyny zgodnie popatrzyły na niego krytycznie .


- No i co z tego ? – warknęły w tym samym czasie i opuściły salę .


- Nie rozumiem kobiet – jęknął Peter.


- Nie ty jeden Glizdku nie ty jeden – powiedział Syriusz i wyszedł za Jamesem z pomieszczenia .


- Kobiety nie są mi pisane – mruknął sam do siebie Pettigrew i opuścił salę numer czternaście .


~*~*~


- Chłopaki , chyba mamy problem – powiedział cicho Remus .


- No co ty my mamy problem niby jaki ? – spytał Syriusz uśmiechając się uwodzicielsko do Dorcas która rozmawiała o czymś przyciszonym tonem z Elizabeth .


- Przeoczyłem fakt że świstoklik działa tylko w jedną stronę . – mruknął prawie niedosłyszalnie .


- Powtórz bo nie słyszałem – powiedział James i walnął wlepiającego maślane oczy w Dorcas Syriusza .


- Przeoczyłem fakt że świstoklik działa tylko w jedną stronę – powtórzył wyraźniej Remus .


- Aha . – powiedział Peter. – PRZEOCZYŁEŚ FAKT ŻE ŚWISTOKLIK DZIAŁA TYLKO W JEDNĄ STRONĘ ?! I CO MY TERAZ ZROBIMY ?! JA NIE CHCĘ UMIERAĆ – zawył rozpaczliwie Peter .


- Glizdek nie bądź babą coś wymyślimy – powiedział pocieszająco Syriusz .


- MY TU UMRZEMY Z GŁODU !!! JA NIE CHCĘ UMIERAĆ ! – Mimo zapewnień Syriusza Peter nadal panikował .


- Nie umrzemy Peter , na piątym piętrze jest herbaciarnia i sklep – powiedziała Dorcas przewracając oczami .


- Dobra to ja lecę coś zjeść . – powiedział i odwrócił się na pięcie . – Na gacie Merlina ! Profesor Dumbledore ! – wykrzyknął i zemdlał .


- Ach , tak a więc mój starczy umysł mnie nie mylił – powiedział i uśmiechnął się szeroko.


~*~*~


,, Niekiedy dopiero kara stwarza poczucie winy ‘’ ~L.K


Rachel Nixton , ze łzami płynącymi strumieniami po jej rumianych policzkach , wrzucała do kufra wszystkie rzeczy . Została wyrzucona . Mimo że była dopiero na szóstym roku , jej edukacja w Hogwarcie dobiegła końca .


- I co się tak gapisz głupia małpo ? – fuknęła do siedzącej na swoim łóżku Reb. która bez słowa wpatrywała się w nią .


- Widocznie mam jakiś powód – odparła .


- Taak ciekawe jaki ? – spytała z nadzieją na pogodzenie Rachel .


- Pożyczyłam ci moje szpilki , a z racji że za chwilę mam randkę potrzebuję je , więc jakbyś mogła to mi je oddaj – powiedziała i zeskoczyła z łóżka .


- Ah , tak jasne . – powiedziała i podała dziewczynie wyżej wspomniane buty . A w duchu poprzysięgła sobie zemstę .


- Dlaczego ja ? dlaczego zostałam wyrzucona ? – mówiła sama do siebie .


- Kara za grzechy – odparła równie cicho Czarnowłosa i zniknęła za drzwiami łazienki .



~*~*~


Jej , podziwiam tych którzy dobrnęli do końca tego rozdziału . Rozdział ma 15 stron w wordzie , więc jeśli nadal jest za krótki to ja chyba dostanę depresji xD .

Całuję cieplutko

 i

Pozdrawiam

Mała Czarna ^^

czwartek, 12 lutego 2015

8. Veritaserum- Czas Prawdy .



Hej :)

Notka , w końcu po ponad tygodniu zmagań została ukończona . A rozdział dedykuję , mojej becie Lily (z bloga http://w-milosci-kazdy-krok-ma-znaczenie.blogspot.com/) która tak dzielnie , podsuwała mi pełno pomysłów . Dzięki jeszcze raz ...

A teraz zapraszam do czytania ^^

,, Mówienie jest rzeczą głupców , milczenie-tchórzy , a słuchanie rzeczą mędrców ‘’ ~ C.R.Z

~*~*~

Albus Dumbledore wpatrywał się badawczo w Rebeccę Mills , która w tym momencie siedziała, ze spuszczoną głową mnąc w rękach rękaw szaty . Mimo iż dziewczyna obiecała wszystko powiedzieć aby sprawca całej tej masakry z Lily Evans został jak najszybciej ukarany , teraz milczała jak zaklęta. Cisza panują w gabinecie dyrektora była wręcz irytująca mogłoby się wręcz wydawać że ktoś rzucił na gabinet zaklęcie ,,muffliato ‘’ lecz żaden przechodzący obok kamiennej chimery strzegącej wejścia do gabinetu Dumbledora uczeń czy też nauczyciel nie usłyszałby charakterystycznego brzęczenia . Nauczycielka transmutacji krążyła po gabinecie coraz bardziej zniecierpliwiona , zaś Dumbledore nie spuszczał wzroku z milczącej Panny Mills . Huncwoci siedzieli znużeni milczeniem a przyjaciółki Lily rozglądały się po gabinecie dyrektora w którym były po raz pierwszy .

- Panno Mills , milczeniem pogarszasz tylko swoją sytuację – powiedziała w końcu chłodnym tonem McGonagall . Dziewczyna podniosła na chwilę głowę i otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć ale z jej ust nie wydobył się żaden dźwięk .

- Spokojnie Minerwo , jak sobie wszystko poukłada w głowie to wtedy wszystko nam opowie – odparł spokojnym jak na takie okoliczności tonem .

Nauczycielka transmutacji skinęła tylko lekko głową i zacisnęła usta w wąską kreseczkę jak to robiła wtedy gdy została doprowadzana do białej gorączki . Myśli w głowie profesor McGonagall , gnały jak szalone jedna myśl wyprzedzała drugą niczym galopujący rumak .

- Panie dyrektorze a czy nie łatwiej jej by było podać veritaserum ? – spytał po chwili milczenia James.

- Oczywiście że łatwiej , profesor Slughorn zaraz powinien tu być z eliksirem prawdy . – odpowiedział dyrektor przenosząc na chwilę wzrok z Czarnowłosej na Jamesa .

- To jak będzie panno Mills ? Powiesz co wiesz na temat ataku na Pannę Evans ? – spytał z powrotem zwracając wzrok ku Rebecce .

- Ja nie mogę . Ona mnie zabije – powiedziała cicho .

- A więc wiemy już że to dziewczyna – powiedział świdrując dziewczynę błękitnymi oczami schowanymi za szkłami okularów połówek . – A ona ci nic nie zrobi bo prawdopodobnie zostanie wydalona ze szkoły – dodał .

- A czy to konieczne aby moi rodzice zostali poinformowani o całym zajściu ? – spytała niepewnie .

- Niestety tak , ale tobie nie grozi wydalenie ze szkoły , bo jak mniemam byłaś pod wpływem tej osoby która chciała uśmiercić Lily Potter … Przepraszam Lily Evans – poprawił się szybko i cichuteńko zachichotał .

- No więc dobrze , ale niech mi pan profesorze obieca że nie będę musiała wypić veritaserum . – powiedziała i spojrzała prosto w błękitne spokojne oczy Dumbledora.

- Niestety tego też ci nie mogę obiecać . Ponieważ musimy sprawdzić czy wszystko co powiesz bez veritaserum będzie się zgadzało z tym co ,powiesz pod wpływem eliksiru prawdy . – powiedział przepraszającym tonem , a dziewczyna pokiwała ze zrozumieniem głową .

- No więc , cała ta sprawa z Lily to sprawka Rachel – powiedziała i zaczerpnęła głęboko powietrza .

- Jakiej Rachel ? jest ona z twojego domu ? – spytał Dumbledore a Czarnowłosa pokiwała potakująco głową .

- Tak ona też jest z Ravenclavu i mieszka ze mną w dormitorium .. – powiedziała i chciała jeszcze coś dodać ale przerwała jej Dorcas .

- No to już za długo sobie nie pomieszka – syknęła lokata .

- No tak rzeczywiście już sobie długo nie pomieszka – zgodził się z dziewczyną Albus . – A więc jak ta Rachel ma na nazwisko ? – spytał zwracając się teraz do Czarnowłosej .

- Nixton … Rachel Nixton – powiedziała a Rogacz zamarł .

- Ach tak … Panna Nixton można się było tego spodziewać , czyż to nie ona jest założycielką fanclubu pana Pottera ? – spytał Slughorn , zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych w gabinecie dyrektora .

- Chyba tak – odezwał się po raz pierwszy Syriusz Black .

- To wszystko wyjaśnia – dodał po chwili namysłu Albus Dumbledore.

~*~*~

*Z perspektywy Lily*

Byłam na łące , nie wiem skąd się wzięłam na łące . Przecież zaledwie kilka chwil temu byłam na korytarzu Hogwartu ze złamanym nosem . A chyba , nie mogę się jeszcze teleportować … A może mogę ? . Kto wie ? .. Warto spróbować . Spróbowałam nic się nie stało , teraz jeszcze bardziej nie rozumiałam co robiłam w tym miejscu którego nie znałam bądź znałam lecz o nim zapomniałam . Ale czy można by było zapomnieć o takim miejscu ? , toż to jest raj na ziemi . Zielona trawa łaskocząca moje nagie stopy , ale dlaczego moje stopy były nagie ? dałabym sobie rękę uciąć że na korytarzu jeszcze miałam buty … Ale czy aby na pewno ? , może to jest jakiś sen ? może wystarczy że się uszczypnę i z powrotem będę w Hogwarcie ? . Nie chcę się szczypać , chcę tu zostać tu jest tak … tak magicznie ! co za ironia ! w tym miejscu jest magicznie , pomimo tego że nie ma tu żadnego czarodzieja po za mną . A i ja teraz jestem zwykłą mugolką gdyż nie mam przy sobie różdżki , no oczywiście że nie miałam różdżki bo gdzie miałabym ją niby schować ? skoro w tej koszuli nie ma kieszeni . Wracając do koszuli to nie mam bladego pojęcia skąd się ona wzięła bo ja na pewno nie byłam i nie jestem w posiadaniu takiej koszuli która wyglądem przypomina koszulę nocną mojej babci . Ale wracając do tego miejsca to miało w sobie jakiś urok , niebo było idealnie lazurowe słońce grzało już mocno mimo to wiał lekki wiaterek który powodował , że było idealnie . Zakręciłam się wokół własnej osi z ramionami szeroko rozpostartymi. Moje ręce były jak skrzydła ptaka , ale właśnie tak się czułam . Jak ptak wypuszczony z klatki . Nagle jednak stanęłam zdębiała , w miejscu gdzie jeszcze chwilę temu nikogo nie było siedziała kobieta , robiąca wianek ze stokrotek . Spojrzała na mnie swoimi zielonymi jak szmaragd oczami które nagle wydały mi się tak , bardzo znajome . Bo były znajome , kobieta miała moje oczy .. Na moment zamarłam , lecz szybko się rozluźniłam gdy kobieta uśmiechnęła się na mój widok a wokół jej oczu pojawiły się drobne zmarszczki.

- A więc to ty jesteś Lily – powiedziała kobieta aksamitnym głosem który na myśl przywodził mi delikatne w dotyku muślinowe zasłony mojej mamy .

- Przepraszam ale skąd pani zna moje imię ? – spytałam niepewnie .

- Jaka ja jestem nie wychowana , nawet nie raczyłam się przedstawić. – powiedziała i przewróciła oczami . – Jestem Meredith Oldisch – powiedziała i wyciągnęła rękę w geście przywitania . Niepewnie ją uścisnęłam a wtedy ona pociągnęła mnie w dół tak że miękko wylądowałam u jej stóp .

- A więc ty jesteś … - w momencie gdy chciałam się upewnić że jest tym kim ja myślałam że jest , Meredith mi przerwała .

- Tak , tak jestem twoją prababką . Ale kto by pamiętał takie rzeczy? Przecież , nie żyję od czterdziestu lat ! , więc równie dobrze możesz mi mówić po imieniu ! – powiedziała i radośnie klasnęła w ręce .

- Ale skoro ty nie żyjesz , a ja z tobą rozmawiam. To znaczy że ja też umarłam ?- spytałam dziwnie spokojnym tonem .

- Nie do końca umarłaś . Jesteś na pograniczu życia i śmierci dlatego teraz ze mną rozmawiasz a nawet mnie widzisz . – powiedziała kobieta z iskierkami szczęścia w oczach .

- Ale dlaczego ja tu jestem ? Przecież jeszcze przed chwilą byłam w Hogwarcie! – powiedziałam nic nie rozumiejąc . W szmaragdowych oczach mojej prababki pojawiło się zrozumienie .

- To naturalne że nic nie pamiętasz – powiedziała i założyła mi na głowę ukończony wianek . A wtedy stało się coś dziwnego , tak dziwnego że nie wiem jak to nazwać .

Gdy tylko wianek dotknął moich włosów , wszystko zaczęło wirować a ja z powrotem wylądowałam w Hogwarcie a wraz ze mną Meredith Oldisch . Ku mojemu zdziwieniu , ruchome obrazy szepczące sobie między sobą nie zrobiły na niej większego wrażenia . Wręcz przeciwnie uśmiechnęła się tak promiennie że omal można było poczuć bijące od niej światło słoneczne .Mój wzrok podążał powoli, od prawej do lewej badając cale nowe otoczenie, z którym niewątpliwie było związane coś strasznego. Tylko co? Dlaczego ja się tu znalazłam? Co tu się wydarzyło? Otrząsnęłam się z myśli robiła drobne aczkolwiek zdecydowane kroki wzdłuż korytarza, czułam jakąś nieprzeniknioną aurę, o której tyle mówimy podczas wróżbiarstwa czułam dziwny przypływ mocy, lecz innej niż zwykle, nieczystej. Usiadłam pod ściana i tempo wpatrywałam się w dywan moja prababka przyglądała mi się uważnie, lecz nie wypowiedziała ani słowa. Oparłam głowę w celu uspokojenia myśli zamknęłam oczy i powoli oddychałam powtarzając sobie w duchu"spokojnie, musisz sobie przypomnieć" Cale moje ciało stało się dziwnie osowiale, było pokryte gęsią skórka, która pojawiła się pod wpływem zimnego dreszczu, który nagle pojawił się znikąd. W mojej głowie zaczęly wybuchac fragmenty wspomnień biblioteka, natrętny chłopak , Cruciatus , James , Sectusempra , kolejny Cruciatus , przerażona mina Jamesa , kłótnia z Miriam , Cruciatus , Cruciatus , niezliczona ilość zaklęcia crucio . Podniosłam głowę gdy poczułam na ramieniu dłoń Meredith , dotyk jej dłoni był niczym delikatne muśnięcie wiatru .Spowodował on , że nie czułam się tak beznadziejnie jak czułam się jeszcze chwilę temu . Z resztą jak miałam się czuć jak nie beznadziejnie ? utknęłam między życiem i śmiercią . Cudownie ! zawsze chciałam być półmartwa ! , nie muszę oddychać ani nie czuję bicia własnego serca . Jak ja już bym chciała wrócić , do swojego ciała które zostało gdzieś tam w Mungu . Było jednocześnie blisko i daleko jakieś kilkaset lat świetlnych dzielący mnie od ludzi , którzy mnie kochają i nienawidzą …

~*~*~

- Witaj Albusie – przywitał się Slughorn - Witaj Minerwo – dodał a McGonagall skinęła sztywno głową w geście przywitania .

- Witaj Horacy – odpowiedział Dumbledore – Masz to o co cię prosiłem? – spytał .

- A tak , veritaserum , eliksir prawdy . Żeby go uwarzyć potrzebna jest nalewka z piołunu , szczypta bezoaru , sproszkowany róg alfodeusa , ziemia z wodą w której hodowana była mandragora – wyrecytował Horacy Slughorn .

- Do rzeczy Horacy ! wszyscy wiemy jak się robi veritaserum – powiedziała nauczycielka transmutacji.

- No tak … oczywiście – powiedział i postawił przed Dumbeldorem maleńką buteleczkę z przeźroczystym płynem w środku. – Trzy krople nie więcej . –zastrzegł profesor eliksirów .

- Naturalnie Horacy , naturalnie – powiedział spokojnym tonem dyrektor i wziął do ręki buteleczkę .

Huncwoci i dziewczyny wpatrywali się w Dumbledora który nieśpiesznie wziął do ręki buteleczkę z eliksirem , i podszedł do drżącej ze strachu krukonki . Dziewczyna siedziała sztywno kurczowo ściskając poręcz krzesła .

- Spokojnie - powiedział łagodnie i wlał do ust dziewczyny czy krople eliksiru . – A więc kto stoi za atakiem na Lily Evans ? .

- Rachel Nixton – powiedziała wpatrując się zamglonymi oczami w ścianę , na której wisiały obrazy przedstawiające wszystkich dotychczasowych dyrektorów Hogwartu .

- Dlaczego akurat postanowiła zrobić atak na Lily Evans ? – spytał Dumbledore wpatrując się badawczo w dziewczynę .

- Chciała wyeliminować Lily , ponieważ zakochała się w Jamesie .– powiedziała beznamiętnym tonem a Rogacz momentalnie zesztywniał.

- Jak zmusiła Mortimera Winstona, do tego by zaatakował Lily ?

- Kilka imperiusów i był pod jej wpływem .

- No tak … można się było tego domyślić - mruknął Dumbledore. – Dlaczego brałaś w tym udział ?

- Namówiła mnie do tego . – odparła jak automat Rebecca .

- Rozumiem , to na koniec mi powiedz, skąd panna Nixton nauczyła się rzucać imperiusa ?

- Znalazła w jakiejś książce w dziale ksiąg zakazanych – odparła .

- No tak , dobrze koniec przesłuchania , veritaserum zaraz przestanie działać – odparł Dumbledore i usiadł za biurkiem .

- Panie Dyrektorze i co pan zamierza zrobić z tą dziewczyną ? – spytała pierwsza Dorcas .

- Zostanie wydalona ze szkoły. – odparł spokojnie Dumbledore .

- A co z Lily ? – spytała Miriam, przełykając głośno ślinę .

- No cóż na razie uzdrowiciele wpuszczają do niej tylko rodziców , ponieważ jej stan jest niestabilny – odparł poważnie Dumbledore.

- A kiedy my będziemy mogli ją odwiedzić ? – spytał się James .

- Jak już mówiłem James , na razie nie wpuszczają nikogo spoza rodziny – odparł przenosząc wzrok na Rozczochrańca .

- Ale my jesteśmy jej przyjaciółmi ! – wykrzyknął Rogacz

- Spokojnie James , na razie uzdrowiciele nie wpuszczają nikogo oprócz jej rodziców a i na nich nie chcą się godzić – odparł uspakajającym tonem.

- Jak ja mam być spokojny ?! Lily gdzieś tam leży i walczy o życie , a my nawet nie możemy jej odwiedzić – wykrzyknął zdenerwowany Potter .

- James , wiem że martwisz się o Lily tak samo jak i reszta ale zrozum że Lily jest pod dobrą opieką . – powiedział dyrektor wpatrując się błękitnymi oczami w okularnika .

- Ale panie profesorze ! – wtrąciła się Elizabeth .

- Uważam że powinniście już iść za chwilę zaczyna się kolacja – powiedział Dumbledore kończąc tym samym spotkanie

Wszyscy jak na zawołanie wstali i pożegnali się z Dyrektorem i wyszli . Albus Dumbledore stał chwilę i wpatrywał się w miejsce gdzie przed chwilą znikli Huncwoci i dziewczyny . Poczym opadł ciężko na krzesło .

~*~*~

- James ! – warknęła Liz .

- C…co ? – spytał wyrywając się z zamyślenia

- Stoisz w drzwiach a inni chcą w końcu zjeść kolację ! – powiedziała i popchnęła lekko chłopaka tak by przestał tarasować przejście .

- A… Tak , sorki – powiedział i poczochrał sobie włosy .

- Musimy jakoś przekonać Dumbledora aby pozwolił nam ją odwiedzić – powiedział stanowczo Syriusz siadając przy stole .

- Wierzysz w cuda ?- prychnęła Miriam .

- Nie ale , skoro Dumbledore nie chce nas puścić to sami musimy ją odwiedzić na własną rękę . – dodał James a wszyscy pokiwali twierdząco głową .

- Przyjdźcie do naszego dormitorium po kolacji to wszystko omówimy , bo czuję się niezręcznie gdy Dumbledore tak się w nas wpatruje jakby nas rozgryzł . – powiedział Lunatyk i nałożył sobie na talerz naleśniki z dżemem jabłkowym .

- Dobra będziemy – odpowiedziała za przyjaciółki Dorcas i zajęła się jedzeniem .

~*~*~

Gdy w końcu dziewczyny usadowiły się na łóżkach Huncwotów , dochodziła dwudziesta pierwsza . Trochę czasu , jednak zajęło wyciągnięcie Petera z Wielkiej Sali , dziewczyny zirytowane ciszą wgapiały się w swoje paznokcie a Huncwoci szeptali coś między sobą.

- Rozumiem że przyszłyśmy tu uczcić minutą ciszy , karygodną decyzję Dumbledora ? – spytała w końcu Dorcas .

- Ee…. Co ? – spytał niepewnie Syriusz

- Nico – powiedziała Dorcas i ruszyła do wyjścia a za nią pozostała dwójka przyjaciółek .

- Dziewczyny czekajcie ! – zawołał za nimi Lunatyk .

- Na co ? na zbawienie ? – warknęła Liz.

- Nie , przedstawimy wam plan , jaki opracowaliśmy – powiedział Syriusz i wypiął dumnie klatkę piersiową .

- Dobra mówcie póki mamy jeszcze cierpliwość . – powiedziała Miriam i rzuciła się na łóżko Remusa.

- A więc , plan nosi nazwę ,,Wyprawa na śmierć i życie ‘’ – powiedział Syriusz z rozczuleniem w głosie .

- Eee … Syriusz ? A ty się aby na pewno dobrze czujesz ? – spytała Dorcas i zaczęła się śmiać a wraz z nią Miriam i Liz .

- Co was tak śmieszy ? – spytał z urazem Syriusz .

- N…nic – wykrztusiła wreszcie lokata – tylko ten plan tak się nazywa jakbyśmy mieli polegnąć w drodze do Munga – dodała dziewczyna i ponownie wstrząsnął nią szaleńczy chichot .

- My się tu głowimy , nad nazwą naszego planu a wy ją wyśmiewacie – powiedział obrażony Syriusz .

- A może by nazwa była jakaś taka zwyklejsza ? – spytała Liz , opanowując kolejny atak śmiechu .

- Tak ? , to skoro jesteście takie mądre to same jakąś wymyślcie – powiedział Syriusz i tupnął ze złością jak mała dziewczynka .

- Jak sobie Łapciu życzysz – powiedziała Dorcas i gestem przywołała do siebie pozostałą dwójkę dziewczyn.

- A może po prostu plan pt. ,, Do Munga bez większych obrażeń ‘’ – spytała Miriam a dziewczyny pokiwały potakująco głową .

- Dobra niech będzie – odparł naburmuszony wciąż Łapa .

- A więc , na czym polega ten plan ? – spytała Elizabeth .

- Za dwa dni , jak dyrektora nie będzie w Hogwarcie udamy się do Zakazanego Lasu a tam zaczarujemy jakiś przedmiot tak aby nas przeniósł prosto do Munga . – odparł dumny ze swojego planu Remus.

- Aha , i to jest już cały plan ? – spytała Dorcas , ostudzając zapał całej czwórki Huncwotów .

- Co ci znowu nie pasuje ? – spytał z irytacją Syriusz , łypiąc na dziewczynę spod przymrużonych powiek .

- Mnie ? absolutnie nic . – odparła dziewczyna niewinnym głosem . – Co do tego zaklęcia zamieniającego jakąś rzecz w świstoklik , zna ktoś to zaklęcie ? – spytała .

- Lily , na pewno zna ! – powiedział dumny z siebie Peter .

- Lily leży nieprzytomna w Mungu – odparł Remus i przewrócił oczami .

- No to może ty Luniaczku , przeszukasz te swoje stosy ksiąg i znajdziesz to zaklęcie ? – spytał James podsuwając pomysł .

- A wiesz James że to nie jest taki zły pomysł ? – spytał Remus i rzucił się do stosu ksiąg leżących przy jego łóżku



Po trzech godzinach ciągłego przetrząsania ksiąg w znalezieniu tego jednego zaklęcia . Znalazł je James i rzucił książkę do Luniaczka  którego twarz rozjaśniła się w uśmiechu . Dziewczyny zaczęły skakać po łóżkach a Huncwoci skwitowali to śmiechem .

- Wszyscy za wszystkich czy jakoś tak ! – powiedział James .



- Wszyscy za jednego ! , Jeden za wszystkich – wykrzyknął niczym muszkieter Syriusz Black




Zapomnieli tylko o jednym ,,ale'' . Świstoklik działa tylko w jedną stronę .....

poniedziałek, 9 lutego 2015

7. Obsesja cz. II



Hej :)

Rozdział dedykuję Lily ( z bloga http://w-milosci-kazdy-krok-ma-znaczenie.blogspot.com/) . Chciałam jej jeszcze podziękować za ten komentarz , pod miniaturką który wzruszył mnie tak że przez chwilę miałam w oczach łzy dumy że jakoś daję radę . Dziękuję jeszcze raz i zapraszam do czytania :)

~*~*~

- Jesteś pewna że to jest dobry plan ? – spytała dziewczyna swojej ,,przyjaciółki’’ .

- Absolutnie ! Już za niedługo za parę chwil będzie po wszystkim a on będzie mój ! – odpowiedziała druga dziewczyna i zaklaskała w ręce a na ten gest przybiegła trzecia dziewczyna która nie pasowała do pozostałych dwóch dziewczyn . Ubrana była w strój pokojówki , który już na pierwszy rzut oka wydawał się zbyt obcisły . – Sara ! przynieś coś do picia ! – zawołała władczym tonem pierwsza dziewczyna

- Od tego są w Hogwarcie skrzaty domowe – mruknęła pod nosem .

- Mówiłaś coś ? – spytała swoim słodko-mdłym głosikiem .

- N…ni….nie..- powiedziała jąkając się i wychodząc z pokoju .

- Co do mojego planu , to jest genialny ! Nie uważasz ? – spytała i zaczęła się śmiać .

- Może i genialny ale nie uważasz że zbyt drastyczny ?

- Nie ! jest w sam raz ! On już na nią nie spojrzy ! Bo kto chciałby mieć za dziewczynę wariatkę ?

- A co jeśli ona umrze ? – spytała czarnowłosa wpatrując się w przyjaciółkę fiołkowymi oczami .

- Nie umrze ! od kilku cruciatusów jeszcze nikt nie umarł ! Co najwyżej postrada zmysły ! .

- A jeśli jednak … ? – spytała niepewnie .

- No to umrze i będziemy mieć pewność że po raz kolejny nie zawróci mojemu króliczkowi w głowie . – powiedziała i zaniosła się słodko-mdłym śmiechem . A potem posłała buziaka chłopakowi ze zdjęcia , który tylko figlarnie się uśmiechał a od czasu do czasu znikał z ram ramki.

- Może jednak lepszy był ten plan z eliksirem miłosnym ? – spytała z nadzieją że uda się jej przekonać przyjaciółkę .

- Reb. ! nie wymiękaj , a zresztą on już tu idzie ! – powiedziała spoglądając na jakiś pergamin a później odrzucając go za siebie .

- Ską… skąd ty ją masz ? – spytała czarnowłosa z oczami jak spodki .

- Co mam ? – spytała z irytacją .

- Jak to co! Mapę Huncwotów ! – wykrzyknęła .

- Ma się swoje sposoby ! – Powiedziała triumfalnie .

- Rachel ! którego omamiłaś żeby ją zdobyć ? – spytała zła na przyjaciółkę .

- Nie bądź teraz taka święta ! Pamiętaj że ty również maczałaś w tym palce ! .

- Którego omamiłaś ? – spytała siląc się na spokój .

- Tego , najgrubszego , najmniej urodziwego i najgłupszego ! .

- Petera ? – spytała niedowierzając .

- Taak a co ? – spytała niewinnym tonem .

- Jak to co ? A jeśli się wyda że użyłaś na dwóch osobach imperiusa ? – Spytała histerycznie . – Nie wiesz ? to ja ci powiem ! Wylecisz stąd zanim zdążysz powiedzieć : ,,James’’ .

- Nie wyda się ! Nie przesa… – przerwała w pół zdania bo do pokoju wpadł jakiś chłopak .

- No no Morti ! szybko się uwinąłeś ! Jak tam mój plan ? – spytała z ogromnym podnieceniem .

- Wszystko poszło zgodnie z planem no prawie … – powiedział chłopak z niezadowoloną miną .

- Taak ? a co poszło niezgodnie z planem ? – spytała a uśmiech schodził powoli z jej twarzy .

- Na ratunek przybył książę z bajki – odparł krzywiąc się przy ostatnich trzech słowach .

- Naprawdę ?! A któż to taki ?! – wykrzyknęła zadowolona Rebecca .

- Potter – mruknął cicho .

- Powtórz bo nie dosłyszałam ! – powiedziała władczym tonem Rachel.

- Potter – powiedział słabym głosem .

- Króliczek ?! – wykrzyknęła histerycznie .

- Tak! – wykrzyknęła radośnie Reb. Wskakując na łóżko i skacząc po nim .

- Nie ciesz się tak ! ty .. ty czarna małpo! – wykrzyknęła zła blondynka .

- Wolę być czarną małpą niż , blond ścierwem – powiedziała i zeskoczyła a potem zaczęła skakać po całym dormitorium .

- A co z Evans ? postradała zmysły ? – spytała z nadzieją czającą się w jej złotobrązowych oczach .

- Rachel ! Na Merlina ! ja jej omal nie zabiłem ! Coś ty mi zrobiła ?!- wykrzyknął z rozpaczą .

- Nic takiego jeden czy dwa imperiusy i było po sprawie – powiedziała jak gdyby nigdy nic .

- Imperiusy ?! Czyś ty zmysły postradała ?! – wykrzyknął Mortimer .

- Ohoho … Imperius przestał działać . Ale nie martw się już się tobą zajmuje ! – Powiedziała z ogromnym uśmiechem na twarzy – Imperio – mruknęła i wykonała skomplikowany ruch nadgarstkiem .

- Rachel ! oszalałaś ?! – warknęła Reb. podchodząc do blondynki i patrząc na nią z nieukrytym żalem w oczach .

- Ja nie , ale Evans zapewne tak – powiedziała i zaśmiała się szaleńczo .

~*~*~

Z pamiętnika Rachel Potter Nixton :

16.09.1976 r.

Drogi Pamiętniczku !

Cały mój plan idzie jak po maśle , no prawie … Ach ten mój szlachetny króliczek , zawsze musi wszystkim ratować skórę . Ale Evans akurat nie musiał ! . Najważniejsze że plan z imperiusem się powiódł a ten głupi , zakochany po uszy w Evans , Mortimer jest pod moim wpływem do póki imperius działa . Och słodki Merlinie , proszę cię spraw aby ta cała Evans postradała zmysły tak by mój najsłodszy króliczek już na nią nie spojrzał ! . Jeśli nie możesz tego zrobić co jest całkowicie zrozumiałe spraw by :

a) kopnęła w kalendarz

b) wyzionęła ducha

c) przeszła na tamten świat

d) nadszedł kres jej życia

e) nastał dla niej gwałtowny koniec

f) skończyło się jej ziemskiego czasu odliczanie , (bo ja chcę w końcu z króliczkiem zjeść śniadanie !) .

Zrozumiałeś o miłościwy Merlinie ? Mam nadzieję że tak . Bo jak nie to … Mój najukochańszy tatuś się z tobą policzy Zrozumiałeś ?! . W razie jakbyś jednak nie bardzo przejął się moimi całkiem uprzejmymi groźbo- prośbami , skieruję swe modły do mojej ekskluzywnej drogiej bardzo miotły .

Na gaje oliwne Ateny !

Na szum chłostającego twarz wiatru .

Na słodko pachnące bzy .

Na wschodzący księżyc w pełni .

Spraw ma miotło wspaniała by Evans jutro rano już nie wstała .

Hahahahahaha (tu nastąpił atak szaleńczego śmiechu Rachel Potter Nixton).

Jej.. jutro o tej godzinie cała , szkoła pogrąży się w żałobie gdy Evans nagle jak po diable przeniesie , się na tamten świat wyświadczając nam wszystkim przysługę .. Czyż życie nie jest cudowne ? Oczywiście że jest ! Już nawet widzę siebie siedzącą przed lustrem , ubraną w przepiękną i oczywiście drogą białą suknię z delikatnym w dotyku welonem wpiętym w moje urocze złote długie loki . A potem obraz się zmienia , teraz kroczę powoli i z gracją nawą kościoła , ławki są zapełnione po brzegi , siedzą w nich przyjaciele , rodzina moja i Jimmy’ego i nawet nauczyciele ! Reb . jako moja najlepsiejsza przyjaciółka została mianowana na moją druhnę … Albo nie ! cofam to ! Reb. nie mogła być na moim ślubie i zostać moją druchną bo uległa niespodziewanemu wypadkowi , a mianowicie wpadła pod Błędnego Rycerza i niestety przez to że doznała tak bardzo rozległych i poważnych urazów musiałam na moją druhnę mianować kogoś innego co za pech . Oczywiście wszyscy żałowali iż nie mogła uczestniczyć w ślubie podczas tak bardzo ważnego dla mnie dnia . Dnia gdy w końcu zostać miałam Panią Potter . Ten zaszczytny tytuł druhny samej Rachel Nixton podarowałam Dorcas Meadows , byłej przyjaciółce niejakiej Lily Evans która niestety przedwcześnie musiała pożegnać się z życiem nie ukończywszy nawet piątej klasy Hogwartu . Dorcas Meadows dziewczyna niejakiego Syriusza Blacka który akurat rzucał mi zalotne spojrzenie nie zwracając nawet uwagi na wściekłą lokatą . Ja oczywiście jak przystało , na idealnie wierną temu swojemu jedynemu , ku któremu teraz zmierzałam wolnym krokiem trzymając pod ramię mojego tatusia , który mimo że miał już chyba z milion lat nadal , utrzymywał pewien poziom na który nigdy nie byłoby stać tych pokrak typu wiecznie wiernych i oddających cześć nieżywej już od siedmiu lat nieboszczce Evans . Mama Jima wpatruje się we mnie z uwielbieniem w oczach które w tym momencie były pełne łez . Uwielbienia nie brakowało także w oczach Dorcas , taty Jamesa (który ze względu na fakt że jego jedyny syn bierze ze mną ślub powinien się odrobinkę opanować ) . No ale wracając do Syriusza Blacka który teraz ślinił się na mój widok jak jakiś obrzydliwy pchlarz (czyt. kundel ) , ja jako idealna małżonka i partnerka do wspólnego życia nie zwróciłam na to uwagi tylko demonstracyjnie uwodziłam Jamesa , który w oczach miał nieskrywaną dzikość , zupełnie jakby chciał się na mnie rzucić i wziąć mnie tutaj i teraz na tej nawie kościoła . Po której kroczą w tym momencie moje boskie stopy w najnowszym buciku Madame Elegant rozmiaru trzydzieści dziewięć . A tak z drugiej strony ciekawe czy Jim lubi małe stopy ? Na pewno ! małe jest piękne . Gdy nareszcie dochodzę do ołtarza gdzie stoi już James wpatrujący się we mnie oniemiały .

- Jakaś ty piękna ! – szepnął pożerając mnie wzrokiem .

- Pan młody też niczego sobie – szepnęłam kokieteryjnie pokazując w uśmiechu dołeczki w policzkach .

- Dlaczego ja ? Dlaczego to akurat mnie wybrałaś ? – spytał .

- I ty się jeszcze pytasz Jamesie Potterze ? Przecież to ty byłeś tym najprzystojniejszym i najbardziej czarującym chłopakiem w szkole . – powiedziałam na co on spłonął rumieńcem ! . James Potter czerwieniący się przeze mnie , Rachel Nixton za kilka chwil Potter . – Wybacz Syriuszu ! – teraz skierowałam swój wzrok na najlepszego przyjaciela mojego przyszłego męża , który tylko wyszczerzył zęby w huncwockim uśmiechu .

- Ależ nic się nie stało Rach. – powiedział czarnowłosy , nie zważając uwagi na piorunujące spojrzenie dziewczyny .

- Oj Syriuszku ty jak zwykle wspaniałomyślny ! –powiedziałam i zaśmiałam się swoim perlistym śmiechem (dop. aut . perlisty śmiech , w tym znaczeniu śmiech jak rżenie konia ) .

- Oj Rach , Rach ty to wiesz jak zawstydzić faceta ! – powiedział z szerokim uśmiechem .

- Nie przesadzajmy już tak Syriuszku ! po prostu wie się to i owo ! – powiedziałam i miałam dodać coś jeszcze lecz dobiegło mnie chrząknięcie i jeszcze jedno i kolejne … – Ohoho ktoś tu chyba ma chrypę .

- Niekoniecznie kotku , niekoniecznie . Chyba zapomnieliśmy o czarodzieju który miał nam udzielić ślubu – powiedział czochrając sobie włosy i spoglądając na Pana Rosavella który miał nam udzielić ślubu .

- To nic króliczku ! Możemy żyć na kocią łapę albo .. – nie dokończyłam bo przerwał mi niemający żadnych manier przyjaciel moje przyszłego niedoszłego męża .

- Albo jak w tym przypadku na jelenie kopyto ! – powiedział Black na co mój niedoszły i nadal obecny wybranek parsknął śmiechem .

- Trafne spostrzeżenie przyjacielu ! – powiedział Jim .

No i tu moja wyobraźnia przestaje pracować ponieważ w tym momencie do kościoła wchodzi zmartwychwstała Evans w habicie mugolskiej zakonnicy . No cóż mam nadzieję że jednak , nie zmartwychwstanie bo wtedy będzie

piekło ! . Żegnam się już z tobą mój pamiętniczku w nadziei że gdy następnym razem cokolwiek w tobie zapiszę , na świecie już nie będzie tej obrzydliwej podłej ropuszycy Evans !

Całuję

Pachnąca herbacianymi różami Rachel Potter Nixton

~*~*~

- Czego szukasz Łapo ? – spytał z nad wypracowania Remus .

- Naszego skarbu , naszego największego dobytku który teraz zaginął . – powiedział Syriusz dramatycznym tonem i nadal czegoś szukał w stosach ubrań leżących na podłodze .

- Że niby Mapy Huncwotów ? – spytał Luniek przebiegając wzrokiem to co już napisał .

- Tak że niby Mapy Huncwotów – odparł niecierpliwie chłopak . – A tak w ogóle to kto , miał jako ostatni mapę ? – spytał chłopak Lunatyka na co ten tylko wzruszył ramionami .

- Chyba Glizdek a co ? – spytał nic nie rozumiejąc .

- Peter ! – wrzasnął Syriusz . – Peter !

- O ile się nie mylę to Glizdek poszedł po kociołkowe pieguski , do kuchni – odparł Remus odrzucając na bok niedokończone wypracowanie .

- A wiesz może gdzie jest Rogacz ? (dop. aut. Ja wiem , ja wiem ! ratuje Evans życie ) – spytał Black . – Mieliśmy planować , nowy dowcip na miarę największych żartownisiów na świecie ! – powiedział Black a Lunio spojrzał na niego powątpiewająco .

- Na miarę całego świata powiadasz ? To chyba najpierw powinieneś umyć zęby bo śmierdzi od ciebie czosnkiem . – odparł Remus krzywiąc się i zatykając nos .

- Jakie śmierdzi ? Jakie śmierdzi ? To jest naturalny bez chemiczny perfum , ekologiczny w dodatku – powiedział Syriusz na co Remus omal nie wybuchł śmiechem . – A wiesz że ja jako , od czasu do czasu zwierzak cenię sobie dobre miejsce na , załatwienie swoich spraw fizjologicznych . – dodał .

- Och doprawdy ? To cudownie ! – powiedział Remus i zaczął się tarzać po łóżku w napadzie niekontrolowanego śmiechu .

- Nieprawdaż wielmożny wilkołaczku ? – odparł Syriusz za co dostał poduszką od Luniaczka .

- A ty już się pogodziłeś z Rogaczem ? – spytał Luniek .

- Nie jeszcze nie , ten dowcip to na nasze pogodzenie – odparł Black .

Coś zastukało . Raz , drugi , trzeci …

- Syriusz ! na Merlina wpuść tą sowę ! – powiedział Remus do , wchodzącego pod łóżka Huncwota .

- Co chcesz ? – spytał nie wynurzając się spod łóżka .

- Od dwóch minut do okna dobija się sowa a ty nie raczysz jej wpuścić !

- Na Merlina to dlaczego ty tego nie zrobisz ? – spytał Black spod łóżka Petera .

- Z reguły nie czytam cudzych listów – odparł chłopak podchodząc do łóżka Glizdka .

- A skąd wiesz że to nie do ciebie skoro nawet nie wpuściłeś tej biednej sówki do dormitorium ! – powiedział Black wynurzając się nareszcie spod ,,czterech kątów ‘’ Glizdogona .

- Obrońca praw zwierząt się znalazł – mruknął Lunio , podchodząc do okna i wpuszczając do środka wraz z sówką , jeszcze letni wiatr . – A nie mówiłem ? – powiedział chłopak rzucając list na łóżko czarnowłosego .

- Pewnie to kolejny list od jakiejś fanki – rzekł chłopak.– A weź to spal . – dodał rzucając list z powrotem do Lunatyka .

- Jak sobie Łapciu życzysz – powiedział Remus i zręcznie złapał list a poczym zamienił go w popiół .

- Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz – powiedział Black rzucając się na łóżko aż zaskrzypiały sprężyny .

- Uczcijmy to minutą ciszy – dodał Peter wchodząc do dormitorium , z kieszeniami wypchanymi wszystkim co wpadło w ręce skrzatom .

- Ależ oczywiście ! – rzekli jednocześnie Lunatyk z Łapą i doskoczyli do zadowolonego z siebie Petera .

~*~*~

Rebecca Mills , chodziła w tą i z powrotem po pokoju wspólnym , ,,wydeptując’’ dziurę w i tak już wiekowym dywanie .

,,Iść czy nie iść ? ‘’ , jeśli iść to co powiedzieć ? A może by tak :

,,- Cześć , tak się przypadkowo złożyło , że moja nie do końca poczytalna przyjaciółka , omamiła Petera imperiusem tak że tamten jej pożyczył waszą mapę , chodź nie był tego w pełni świadomy ? ‘’ .

,,Zbyt banalne ! , a nawet jeśli banalne to co z tego ? , przecież nie idę tam się umawiać na randki , tylko oddać Huncwotom to co nigdy nie powinno było zostać im zabrane . Ale po co mam tam iść , wysłałam przecież list ! ‘’ .

Takie myśli towarzyszyły jej od dobrych dwudziestu minut . I nie chciały za nic opuścić jej głowy . Ale teraz gdy , zdobyła od jakiegoś pierwszoroczniaka hasło do wieży Gryfonów nie może się poddać nie może .

- Iść czy nie iść ? Oto jest pytanie ! , Iść czy nie iść . Iść –pomyślała i ruszyła w stronę dormitorium chłopców z piątego roku , nim jednak zdążyła nadepnąć na chociażby jeden stopień , po raz kolejny się rozmyśliła .

- Iść czy nie iść ? … Iść czy nie iść ? – w głowie dziewczyny toczyła się walka między rozsądkiem a wiernością do przyjaciółki . Której tak czy siak nie chciała już znać .

Wreszcie gdy skupiony na niej wzrok siedzących w Pokoju Wspólnym osób , zdawał się popychać ją ku dormitorium Huncwotów powiedziała sobie w myślach stanowczo :

,,- Idź no przecież cię nie zjedzą co najwyżej połkną żywcem . ‘’

Marne pocieszenie .

Weszła na schody , każdy schodek zdawał się nie mieć końca , podczas gdy dziewczyna chciała mieć już to wszystko za sobą . Zdawało się jej że wchodzi już po tych schodach godzinę i nie umie dojść . Z jednej strony było jej to na rękę . Tak koszmarnie bała się spotkania z nimi oko w oko . A z drugiej zaś strony załatwić tą sprawę jak najszybciej i się stąd wynieść . Gdy wreszcie dotarła na szczyt schodów i na miękkich jak wata noga podeszła do drzwi na której była tabliczka . Na tabliczce , było pięć nazwisk : ,,Syriusz Black , James Potter , Peter Pettigrew , Frank Longbottom , Remus Lupin ‘’ . Tak trafiła pod właściwy ,,adres’’ . Raz kozia śmierć ! . Zapukała .

- Potter nie rób sobie żartów tylko właź ! – Dziewczyna usłyszała głos niewątpliwie należący do Syriusza Blacka . Zapukała jeszcze raz . – Potter ogłuchłeś czy jak ?! jak zaraz nie przestaniesz sobie stroić żartów to cię osobiście wykastruję ! – wrzasnął , a dziewczyna postanowiła zaryzykować i zapukała po raz trzeci .

- A co to za jeleń bez przyrodzenia ! – wykrzyknął Syriusz podchodząc do drzwi i zamaszystym ruchem je otwierając .

- O witam , witam ! Niestety wszystkie terminy na ten rok mam już zajęte proszę skontaktować się z moim osobistym asystentem Luńkiem Lupinem aby uzgodnić termin na nowy rok , a teraz żegnam – powiedział i zatrzasnął drzwi . Nie minęły trzy sekundy a drzwi otworzyły się ponownie .

~*~*~

Nie minęły trzy sekundy a drzwi ponownie się otworzyły . A stał w nich nie kto inny jak Syriusz Black .

- Zmiana planów ! Chyba znajdzie się jeden wolny wieczór we wcześniejszym terminie . – powiedział mierząc dziewczynę wzrokiem , zatrzymując się na jej piersiach – Miseczka b , obwód osiemdziesiąt pięć . – powiedział fachowo , na co dziewczyna się zaczerwieniła po cebulki włosów.

- Eeee… n… nie … o to mi chodziło – odparła speszona .

- A co termin nie pasuje ? – spytał ze zrozumieniem kiwając głową . – Ja rozumiem wszystko droga Pani aczkolwiek , do mnie walą drzwiami i oknami – powiedział Syriusz , wyciągając z kieszeni lusterko i przeglądając się w nim .

- Ale … Mnie nie o to chodzi – powiedziała słabym głosem .

- To o co w takim razie ? – spytał z irytacją i , z ogromnym niezadowoleniem schował lusterko z powrotem do kieszeni dżinsów idealnie na nim leżących .

- Mam coś , co chyba należy do was . – powiedziała spoglądając twardo w oczy chłopaka .

- Coś mi się nie wydaje – odparł chłopak , próbując zamknąć drzwi przed nosem dziewczyny .

- A mnie się wydaje że tak ! – powiedziała i wsunęła stopę między drzwi . – Na przykład Mapę Huncwotów – powiedziała machając pergaminem przed nosem chłopaka .

- Skąd ją masz ? I skąd o niej wiesz ? – spytał się otwierając ponownie drzwi na oścież .

- Nie tak prędko. – powiedziała przechodząc koło Blacka i mijając go w drzwiach .

- Wybacz , ale do tego dormitorium nie mają wstępu żadne dziewczyny … no może oprócz dziewczyn z piątki * . – powiedział patrząc jak dziewczyna mości się wygodnie na jego łóżku .

- Wybacz , ale nigdzie nie wisi żaden zakaz wchodzenia do dormitorium numer pięć – odparła .

- Ależ jest przed chwilą ci go przedstawiłem – powiedział Syriusz pewny swojej wygranej w tej słownej ,,wojnie ‘’ .

- Ależ gdy zakaz nie jest na papierze nie jest zakazem – powiedziała dziewczyna gasząc Biednego Blacka .

- A kto tak powiedział ? – spytał przekrzywiając głowę i patrząc na dziewczynę spod zasłony gęstych rzęs .

- Nie kto inny jak ty Łapciu – wtrącił się Remus .

- Bynajmniej sobie tego nie przypominam – odparł chłopak starając się zachować pewność siebie .

- Przypominasz , przypominasz ale się do tego nie przyznasz w obawie przed faktem że na świecie uchowała się jedna która umie cię zgasić niczym , woda gasi płomień . – odparł Lunio

- Dwie dziewczyny , jest jeszcze Evans – powiedział Syriusz a nieznajoma na wypowiedziane przez Syriusza nazwisko , drgnęła .

- Dwie – zgodził się Lunio .

- Trzy – powiedział Black z coraz bardziej ponurą miną .

- Trzy – potwierdził jeszcze raz Lunio .

- Ej ! Ja tu jestem ! – przypomniała o sobie dziewczyna .

- Ej ! Wiemy że tu jesteś , lecz udajemy że cię nie ma ponieważ nie zostałaś osobiście przez nas zaproszona do środka – odparł Black i miał dodać coś jeszcze gdy do dormitorium wpadł blady jak ściana Potter . Nie zważając na zebrane w dormitorium osoby które teraz się w niego wpatrywały , podszedł do łóżka i się na nie rzucił zasłaniając różdżką kotary .

- Ej Rogaty co jest ? – spytał Luniek rozchylając kotary .

- Evans.  – odparł krótko z bólem wypisanym na twarzy .

- Znowu dała ci kosza ? – spytał Black stając nad Lupinem . – Można się było tego spodziewać .

- Nie o to chodzi – odparł słabym głosem .

- A więc ma innego ? – zgadywał dalej Black .

- Nie o to chodzi – powiedział cicho .

- To o co chodzi ? Mów zaraz bo Peter ze spięcia dostanie rozwolnienia . – powiedział Black próbując rozśmieszyć przyjaciela .

- Evans ona … ona … – nie zdołał wykrztusić z siebie reszty zdania bo przerwał mu po raz kolejny Syriusz .

- No co Evans ? Rzuciła się z okna Sowiarni byś jej więcej nie nękał ? – spytał ironicznie Black .

- Nie Lily … ona jest w … w Mungu – wykrztusił wreszcie James , a z ust nieznajomej wydarł się zduszony okrzyk … Nikt jednak nie zwracał uwagi na dziewczynę , starając się przetrawić zaserwowaną przez przyjaciela informację …

~*~*~

No i rozdział nareszcie jest w terminie ! , mam nadzieję że się spodoba . A jeśli tak i będziecie chcieli przeczytać coś jeszcze to piszcie w komentarzach to dodam kolejną miniaturkę .

Pozdrawiam

I całuję

Mała Czarna ^^

Miniaturka #1

Hej ;-)

Tak z nudów postanowiłam napisać taką malutką miniaturkę. Pewnie mnie znienawidzicie za to, że tyle będę wam kazała czekać na to aż Lily i James będą razem. Warto zaryzykować,jak to mówią bez ryzyka, nie ma zabawy!
No nic więc zapraszam do czytania w nadziei, że mnie nie ukatrupicie.


~*~*~

Droga Mamo,
Dawno nie pisałem, ale teraz mam tyle na głowie. Drużyna, obowiązki Huncwota nauka (i tak wiesz, że z tą nauką to kłamstwo) no i teraz Lily! Tak oczy cię nie mylą! Od dwóch i pół miesiąca jest panią Potter (tylko żartowałem) a tak na poważnie to od miesiąca tworzymy związek, o którym nadal piszą w szkolnej gazecie. I te nagłówki! Ostatnio trafiliśmy nawet na pierwszą stronę jako ,,najpiękniejsza para miesiąca ‘’ nadal jesteśmy na samej górze! Syriusz się wścieka, bo przecież od połowy szóstej klasy chodzi z Dorcas, a nadal nie trafili na czołową trójkę, zawsze są na czwartym miejscu! Wysłałbym ci tę gazetkę po to, abyś mogła przed koleżankami się chwalić, jakiego masz syna, ale niestety Syriusz z rozpaczy się upił (tak pamiętam co mówiłaś o piciu ) tak czy siak, Syriusz się z rozpaczy upił i podtarł sobie tą gazetą dup… tyłek ! A nie miałem kopii co za strata! Złość Syriusza się powiększa, gdy przypominam mu, że na trzecie miejsce przed nim trafił … Uwaga trafił Snape! Wzrok cię nie myli ten Snape! Tak ten Snape obrzydliwy szmatławcowaty ślizgon! (oczywiście, że pamiętam, iż piszę do własnej matki  A wiesz z kim się związał Snape? Nie? To ja cię oświecę! Z Bellatrix Black! No, a przecież w niej się kocha Rudolf czarno nosy! Pamiętasz, jak dostałaś list od McGonagall?No więc zapewne pamiętasz, tylko nie wiesz, o który list chodzi … Z drugiej strony aż tak dużo ich nie było, mogłem się postarać o większą ilość (Taak wiem, co teraz prawie wrzeszczysz: ,, Nie waż mi się Jamesie Potterze dostać choćby jeszcze jeden szlaban, bo wtedy nie wiem, co ci zrobię ! ‘’) A ja wiem, co mi zrobisz ! Te ciastka co robiłaś w ostatnie wakacje te, których tak się najedliśmy z Syriuszem, a potem nas bolały brzuchy. Wracając do czarnego nosa Rudolfa, to był strzał w dziesiątkę!Gdy Rudolf Lastrange wszedł do Wielkiej Sali, wszystkie oczy skierowały się w jego stronę. Potem już wiadomo co było, wszyscy obecni na Sali wybuchli śmiechem nawet nauczyciele!  Najgłośniej śmiał się Dumbledore, a Slughorn śmiał się trzymając za brzuch, a potem stoczył się z krzesła, Flitwick od śmiechu dostał czkawki. Nawet McGonagall nie udało się nie rozbawić, co prawda potem przybrała typową sobie srogą minę i wlepiła nam tygodniowy szlaban.Liczy się sam fakt, że od razu nie wysłała nas do dyrektora. Szkoda, że nie widziałaś reakcji samej Bellatrix !! Przez śmiech opluła resztkami zapiekanki Smarkerusa, który na to tylko się uśmiechnął i otarł twarz rąbkiem ubłoconej szaty tak, że na twarzy miał błotko.Darmowa maseczka domowej roboty!  Co do tych maseczek to wymyśliliśmy iście Huncwocki dowcip. Za niedługo, wszyscy ślizgoni będą mieli twarz całą w czerwonych krostach. Więcej szczegółów ci nie zdradzę, bo jeszcze wydasz moje zamiary Dumbledorowi. I wtedy nie będzie urodzinowej niespodzianki ! A tak właściwie to ile lat ma DumbledoreStoDwieście?Możesz być szczera nie wyjawię naszemu poczciwemu Dumbledorowi, że to ty mnie oświeciłaś. Wracając do Lily to bardzo nam ze sobą dobrze! Nawet już się jej oświadczyłem! Ślub w sierpniu, bo to miesiąc z literką ,,r’’. Pierwsze dziecko w drodze! Już nawet zastanawialiśmy się nad imionami! Jeśli to będzie dziewczynka, damy jej na imię Agnes (po ciotecznej babce Liluni) Diana albo Rose! (nie uważasz, że uroczo  ) No, a jeśli los mi będzie sprzyjał i będę miał syna to pod uwagę wzięliśmy aż sześcioro imion ! Harry, James Junior, Will, Luke, David albo ewentualnie Peter (niech się Glizdek cieszy! )  Kupiłem już śliczny dom w Dolinie Godryka tak, abyście mogli zawsze odwiedzać wnuka lub wnuczkę! Chyba, że los nas zaszczyci bliźniakami!  Wynająłem ekipę remontową i kazałem im jako pierwszy zrobić pokoik dziecięcy! Na ścianach będzie niebieska lub różowa tapeta w złote znicze.  Lilunia ma już pierwsze humorki, wczoraj rzuciła we mnie słoikiem z dżemem wiśniowym tylko dlatego, że przeszła jej ochota na dżem wiśniowy, a zachciało jej się lodów z ogórkami kiszonymi.Je więcej niż Peter! A jego przecież niełatwo przebić widać więc, że nasz maluch będzie wieeelki Już się nie mogę doczekać! Teraz  tylko mamy dylemat kogo wybrać na rodziców chrzestnych! No właśnie kogo? Może ty mi poradzisz w następnym liście. Który znając, ciebie będzie w Hogwarcie, gdzieś tak za osiem godzin czterdzieści cztery minut i osiem sekund.


Całuję twój ukochany syn przyszły mąż i ojciec James.

PS Drogi tato bardzo cię proszę przypomnij mamie, o przeczytaniu postscriptum 2, zanim dostanie zawału.

PS2 Droga Mamo! Po raz kolejny dałaś się nabrać ! Nie będzie, żadnego ślubu (przynajmniej nie w sierpniu) nie było nawet zaręczyn i to z dzieckiem w drodze to też nie prawda … Chociaż przez chwilę poczułem się jak przyszły tata.


Całuję jeszcze raz James


- O mój boże! O mój boże! Na Merlina!

- Co się stało kochanie? – spytał Charlus Potter.

- Będziemy dziadkami! Nie przeraża cię to, że James jeszcze nie ukończył szkoły, a za niedługo będzie miał jeszcze na utrzymaniu żonę i dziecko! – powiedziała Pani Potter.

- James żonę dziecko? Chyba nie mówisz o naszym Jamesie! Ach tak jednak mówisz o naszym Jamesie! – powiedział pan Potter i uderzył się dłonią w czoło. – Na Merlina! Przeczytaj postscriptum dwa. – dodał.
Dorea Potter, przebiegła szybkim wzrokiem postscriptum 2 i odetchnęła głośno z ulgą.
- Na Merlina co za dzieciak z tego Jamesa! Nie powinien tak nas wkręcać! – powiedziała oburzona pani Potter.


- Nasz dzieciak. Nasz James – powiedział z uśmiechem Pan Potter i pocałował żonę w policzek. – Tak z drugiej strony, to przez chwilę cieszyłaś się z wnuka albo wnuczki prawda ? – spytał Pan Potter, moszcząc się na fotelu i spoglądając na żonę badawczo zza okrągłych okularów.

- Oczywiście ! Zawsze marzyłam o gromadce wnuków, których bym dokarmiała i rozpieszczała, jak robią to wszystkie babcie.Mimo wszystko James powinien najpierw skończyć szkołę i znaleźć jakąś pracę, żeby zapewnić bezpieczeństwo finansowe Lily, a potem myśleć o ślubie i dzieciach ! – powiedziała twardo Pani Potter.

- Zgadzam się z tobą, ale nie zapominaj także, że gdy my braliśmy ślub, mieliśmy po siedemnaście lat ! – przypomniał Pan Potter żonie.

- Pamiętam, pamiętam, ale to były inne czasy !

- Lepsze czasy, przynajmniej nie panoszył się tak bardzo Voldemort. – powiedział Pan Potter, a jego żona na imię Czarnego Pana wzdrygnęła się nieznacznie, lecz jednak bystre oczy męża wyłapały ten gest. – Strach przed imieniem wzmacnia strach wobec tego, kto je nosi. – powiedział spokojnym tonem Charlus.

- Tak wiem, ale musisz przyznać, że to straszny czarodziej! Morduje mugolów, czarodziei pochodzących z mugolskich rodzin, a nawet tych półkrwi! – powiedziała ze zgrozą kobieta.

- On już zeszedł ze ścieżki dobra, sam sobie jest teraz panem i władcą. Nie obchodzą go żadne zasady! Morduje, bo lubi. Za Avadę Kedavrę jest pocałunek dementora lub dożywocie w Azkabanie. Tymczasem on dalej hasa na wolności. Nikt nie myśli nawet o tym, żeby go zamknąć w Azkabanie z dementorami  zabiłby każdego, kto nie jest z jego kręgu, jeśli tamten zbliżył się choćby o centymetr za daleko.


- To strasznie nie fair! Że ci mugole nie mają się nawet jak obronić!

- Nikt nie powiedział, że życie będzie fair. Nikt nie powiedział, że życie jest fair. Trzeba tylko wierzyć i walczyć z całych sił, by  niesprawiedliwość pokonać – rzekł Charlus Potter i zatonął we własnych myślach.

~*~*~

Oto miniaturka :)  póki nikt jej nie przeczytał jeszcze żyję. Tak z łaski swojej nie zabijajcie mnie ani potem nie zakopujcie. Bo ja chcę żyć i nie chcę być w ,,ktokolwiek widział ktokolwiek wie, Ekhm. No więc nowa notka będzie gdzieś tak jeszcze w tym tygodniu … Bo uwaga mam wenę !! A to najważniejsze :)

No nic…

Pozdrawiam cieplutko.

całuję.

Mała Czarna ^^