piątek, 17 lipca 2015

13. Niechciane skutki fatalnego zakładu.

Hej kochani!

Jestem z nowym rozdziałem. No i jestem nareszcie z nim na czas. Rozdział pisało mi się wybitnie dobrze aż sama się sobie dziwię :-)

Dedykacja należy się.... Dorix za podsunięcie cudownego pomysłu na nagrodę i Lily za to, że nie dobijało ją moje trucie i poprawianie rozdziału no i za to, że po prostu nie usunie fb gdy do niej piszę xd  Dziękuję!


No a teraz zapraszam na rozdział.


~*~*~

,,Marzenie jest życzeniem
Wypowiedzianym przez serce. ‘’
~ Kopciuszek (1950)

~*~*~
Dzień zaczął się koszmarnie, koszmarnie miał się również skończyć. Lekcje były ostatnią rzeczą, która potrzebna Huncwotom była do szczęścia. Znudzeni jakimś cudem utrzymywali otwarte oczy, mimo że powieki były, coraz cięższe a sami przyłapywali się na tym, że monotonny głos profesora Binnsa ginął w początkowych fazach ich snu. Peter spał z otwartymi ustami, chrapiąc donośnie zapewne, śnił o czekoladowych żabach, pałeczkach lukrecjowych, dyniowych pasztecikach, fasolkach wszystkich smaków, i cukrowych piórach idealnych na nudne lekcje, jako środek antynasenny. Syriusz śnił o nogach pewnej brązowowłosej dziewczyny, która dziwnym szczęśliwym trafem siedziała w ławce przed nim wraz z Rudowłosą, co zaś było dla Jamesa zbawienne. Meadows miała piękne nogi, co do tego to nigdy nie miał wątpliwości, a tekst z tym, że przytyła był niczym innym, jak syndromem, który z łaciny powinien się nazywać Zauroczeniuspospolitus lub jak kto woli słabością do tej jakże nieobliczalnej dziewczyny. Która raz nawrzeszczy ci w twarz, a chwilę później zaśmiewa się z twoich dowcipów. O czym mógł więc śnić James? O pełnych malinowych ustach Evans, które mógł bezkarnie całować? Czemu nie.

- Minerwa bogini sztuki, rzemiosła, ale także bogini mądrości, nauki i literatury. Jest bóstwem z mitologii rzymskiej, mamy pewne podejrzenia co do tego, czy nie była czarownicą, gdyż bez pomocy magii nie byłaby w stanie stworzyć pięknych unikatowych tkanin, które przetrwały do czasów dzisiejszych i znajdują się w Narodowym Muzeum Etruskim w Villa Giulia. Jej atrybutem była sowa która, jak wiecie, w naszym świecie służy do wysyłania listów.

- James?! Słyszałeś to stary?! – spytał, wyrywając się z płytkiej drzemki Syriusz.

- Mmmm… o co ci chodzi? – spytał, nie otwierając oczu.


- Czy on naprawdę powiedział, że ta bogini nazywała się Minerwa?! – spytał podniecony.


- Tak powiedział. – potwierdził Remus zza pleców Łapy.


- I była ona boginią rybołówstwa?


- Nie. – odparł Remus.


- Jak to nie? Przecież Binns mówił, że była rzymską boginią i zajmowała się rybołówstwem.


- Ciołku, on powiedział, że była bóstwem z mitologii rzymskiej, a nie że się zajmowała rybołówstwem.


- Mniejsza. Nazywała się Minerwa.

- No i co z tego? – spytał James, wbijając wzrok w plecy Rudowłosej koleżanki.

- McGonagall też ma tak na imię! – wykrzyknął Syriusz, a Remus spojrzał na niego jak na wariata. Na którego zresztą wyglądał z rozczochranymi włosami i podręcznikiem od historii magii odbitym na policzku.


- Cóż za błyskotliwość. – mruknął Rozczochraniec i westchnął na dźwięk śmiechu Rudowłosej, która z entuzjazmem opowiadała o czymś Meadows.


- Ironiczny jesteś dzisiaj misiu ptysiu. – powiedział Syriusz i uderzył Jamesa podręcznikiem w głowę.


- Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, to również zostaniesz duchem. – odparł i położył głowę na ławce.


- Ty nic nie rozumiesz… - powiedział, lecz przerwał mu James.


- Rozumiem doskonale. Niestety muszę cię poinformować, że w tej szkole nie ma psychiatry. Jest tylko Filch.


- Rogacz weź, się raz przytkaj i daj mi dokończyć.


- No to mów. – burknął okularnik.

- No, bo co jeśli McGonagall to tak naprawdę ta bogini Minerwa z mitologii celtyckiej to… - zaczął Łapa, ale przerwał mu Remus.

- Nie celtyckiej tylko rzymskiej. – poprawił go blondyn.


- Mniejsza o szczegóły no, więc jeśli McGonagall to ona a ona to McGonagall to wychodzi na to, że…

- To wychodzi na to, że McGonagall to ona. – odparł James, nieobecnym tonem.


- Może byś się tak zainteresował moją teorią, a nie snujesz marzenia na temat rzeczy, której nie możesz mieć. – odburknął.


- Rzecz, której nie może mieć James? – spytał Peter i się zamyślił – Czy to jest dziewictwo Evans?! – wykrzyknął zadowolony z siebie Glizdogon, a Rudowłosa odwróciła się błyskawicznie i spojrzała prosto w przestraszone oczy Rogacza, rzuciła mu pogardliwe spojrzenie i odwróciła, się z powrotem do przodu prychając głośno.

- Jak już to nie dziewictwo Evans, tylko jej odziewiczenie. To jest rzecz, której nigdy nie dostanie nasz Rogaś. – powiedział odrobinę za głośno Syriusz i uśmiechnął się szeroko.


- Zamknij się. – warknął okularnik.


- No więc, wracając do mojej teorii, która chyba nie jest to końca zgodna z prawdą, ponieważ gdyby Minerwa z mitologii rzymskiej to byłaby, nasza szanowna profesor McGonagall to również musiałaby być boginią dziewictwa i jego żelazną obrończynią.


- Cudownie. – mruknął Remus, skrobiąc piórem po pergaminie.


- Wiadomo. Dorcas koniczynko ty moja co sądzisz o mojej teorii? – spytał chłopak, a dziewczyna odwróciła się i zmierzyła wzrokiem, a potem zrobiła minę, jakby był jakimś nędznym karaluchem, którego należy zabić.



- Black, czy ktoś ci kiedyś nie powiedział, że damy nie rozmawiają z osobnikami płci męskiej, którzy są na niższym poziomie intelektualnym i nie są w stanie sensownie odpowiedzieć na chociaż jedno zadane pytanie? – odpowiedziała i już miała się odwrócić, gdy poczuła lekkie szarpnięcie za włosy.


- Dlaczego ty mnie tak nie lubisz?


- Czy to pytanie retoryczne? – spytała, a gdy Syriusz przypatrywał się jej w osłupieniu, zrobiła złośliwą minę. – Pytanie retoryczne to pytanie zadanie nie w celu otrzymania odpowiedzi, lecz w celu skłonienia rozmówcy do przemyśleń. – dodała.


- Wiem, co to jest pytanie retoryczne. – odparł.


- Nie sądzę.


- Czy ktoś ci Meadows kiedyś powiedział, że jesteś wyjątkowo wredna, sarkastyczna ironiczna i masz ładny biust? – wypalił, nim zdołał się powstrzymać.


- Szkoda, że tego nie mogę powiedzieć o rzeczy która powinna być twoim atutem, skoro dziewczyny tak lgną do twojego łóżka. – odparła a trójka Huncwotów wybuchła głośnym śmiechem, zarażając nim Miriam, Lily, i Elizabeth. Zaś Meadows na tę reakcję tylko uśmiechnęła się lekko i obróciła plecami do czerwonego na twarzy Łapy.

Połowa klasy przyglądała się z zaciekawieniem Jamesowi który ze śmiechem uderzał rękoma o stół, a łzy toczyły mu się po policzkach. Remus trzymał się za brzuch, a urywane oddechy wychodziły z jego ust. Peter stoczył się z krzesła i leżał na podłodze a łzy mieszały się ze śliną która nieumiarkowanie spływała strumykami i znajdowała swoje ujście między szczelinami drewnianej podłogi. W momencie, gdy profesor Binns kontynuował swój wywód o Minerwie, jak to stwierdził Syriusz Minerwie żelaznej obrończyni dziewictwa. Zadzwonił dzwonek kończący tą jakże nudną lekcję, która zarówno była pierwszą lekcją którą zdołali przetrwać, jak i tą którą mieli sobie zamiar odpuścić, jednak zostali przyłapani i niemal siłą zaciągnięci pod klasę profesora ducha.
Czarnowłosy szedł obok zaśmiewającej się trójki Huncwotów, jednym uchem wlatywały mu tematy poruszane przez przyjaciół, drugi zaś wylatywały. Rozglądał się na wszystkie strony w poszukiwaniu Rudej czupryny, która zniknęła wciągnięta przez uczniów podążających w różnych kierunkach.


- Mogę zadać wam zagadkę? – spytał podekscytowany Peter.


- Dawaj Glizdogonie. – zawołał wesoło Syriusz.


- Co by było, gdyby Minerwa z mitologii to była McGonagall?

- Eeee…

- To wtedy Syriusz mógłby zapomnieć o seksie. – odparła dziewczyna, mijając chłopców w pełnym biegu, trzymając za rękę Rudowłosą dziewczynę, osobę której szukał James.

- Bardzo śmieszne Meadows! – wydarł się na cały korytarz.


- W rzeczy samej! - odkrzyknęła nim zniknęła z Evans na schodach.

- Co wredna, impulsywna, sarkastyczna, bezczelna dziewoja. – powiedział z marzycielskim wyrazem twarzy Syriusz.


- I dlatego właśnie cię kręci. – odparł James i pobiegł w stronę miejsca gdzie przed chwilą zniknęła Rudowłosa.


- Nawet nie wiesz, ile masz racji w tym stwierdzeniu przyjacielu. – wymamrotał tak cicho, że nikt nie zdołałby go usłyszeć w tym harmidrze panującym na korytarzu.

~*~*~

,,Wiesz, że ją kochasz

Kiedy widzisz świat w jej oczach.

A jej oczy wszędzie na świecie. ‘’


David Levesque

W końcu ją zauważył. Stała pod klasą od eliksirów, otaczały ją ostatnio nierozłączne przyjaciółki. Jakby podświadomie wiedziała, że chce z nią porozmawiać a w towarzystwie dziewczyn raczej nie wyznawałby jej miłości. Mimo, że robił już tak setki razy to jednak chciał by zobaczyła, że jego uczucie to nie tylko zafascynowanie jej urodą, rudym gęstymi włosami spływającymi lekkimi falami do łopatek, ani zielonymi oczami jak szmaragdy które wabiły i chwytały w pułapkę z której później ciężko się wyplątać. Czarnowłosy chłopak przez chwilę bił się z myślami pewnie gdyby miał kwiatka to wyrywałby z niego płatki mówiąc ,,kocha , nie kocha ‘’ i tak w kółko aż do momentu gdy z tej ,,wróżby’’ by wyszło, że go kocha. On by do niej poleciał, zaprosił na kolejną randkę, zrobił z siebie głupka błagając choćby o wyjście do Hogsmead, a ona miałaby się z czego pośmiać wraz z przyjaciółkami przy butelce ognistej.

Myśli przelatywały jedna za drugą, żadna nie zatrzymywała się na dłużej.

,, Potter ty kretynie! Teraz brak ci pewności siebie? Czy zapomniałeś już że dziewczyny lgną do ciebie jak pszczoły do słodyczy? ‘’

Nie, nie zapomniał ale ona nie była też pierwszą lepszą.

Zacisnął dłonie w pięści a nogi same poniosły go w kierunku Rudowłosej, której od razu zszedł uśmiech z twarzy, gdy spostrzegła, że Potter zmierza w jej stronę.

W połowie drogi miał zawrócić, lecz wpadł na dziewczynę. Przez jego głowę przeleciała myśl typu:


,,Co się z tobą chłopie dzieje? Teraz brak ci pewności siebie? Jakoś od trzeciej klasy miałeś jej tyle, że mógłbyś nią obdzielić cały Hogwart . ‘’


- Lily możemy porozmawiać? – spytał a w myślach skarcił się za niepewność w swoim głosie, którą gdyby chciała Rudowłosa mogła wykorzystać i zrobić z niego pośmiewisko tu na korytarzu, tu pośród tylu ciekawskich i drwiących spojrzeń.


- Emm.. Jasne . Dziewczyny możecie dać nam chwilę? – spytała spoglądając pytająco na przyjaciółki, które jednocześnie skinęły głową i odeszły.

Nadszedł moment, którego się obawiała. Nadszedł moment rozmowy z nim.


- No więc o czym chciałeś porozmawiać? – spytała i nerwowym ruchem założyła włosy za ucho.


- Przepraszam za tą sytuację na historii magii – odparł szybko, jakby w obawie, że Rudowłosa mu przerwie.


- To nie twoja wina- odparła, wzruszając ramionami ku zdziwieniu Rogacza.


- Masz jakieś plany na dzisiaj? – spytał i uśmiechnął się po Huncwocku.


- Zależy, o co chodzi. – odpowiedziała ostrożnie.


- A umówisz… – chciał zapytać, lecz Rudowłosa przerwała mu gwałtownie.


- Właśnie przypomniało mi się, że jestem umówiona z dziewczynami na babski wieczór. To cześć! – wykrzyknęła i wbiegła do klasy od eliksirów.


- Jesteś debilem Potter. – usłyszał głos Severusa, który przyglądał mu się z rozbawieniem pogardą i triumfem.


Zadzwonił dzwonek. Ślizgon zniknął we wnętrzu klasy, pierwszy raz Snape powiedział coś zgodnego z prawdą. On James Potter był debilem po jaką cholerę wypalił z tym ,,Umówisz się ze mną Evans?’’ I pokazał jej w ten sposób, że nadal jest dziecinnym idiotą, który na każdym możliwym kroku lata za nią. Wywrzaskuje kolejne i kolejne oferty spotkań, randek, lub wspólnej nauki, która prawdopodobnie zakończyłaby się spoliczkowaniem Pottera za niechciany pocałunek z zaskoczenia.

~*~*~
,, Są tacy, którzy mogliby się nazwać mistrzami w bowlingu,
bo czego się nie tkną, to wszystko im się wali. ‘’


Gdy eliksiry podczas których Czarnowłosy chłopak schrzanił eliksir pieprzowy, wysadził kociołek w powietrze i wbijał wzrok w plecy Rudowłosej, dobiegły końca z głośnym westchnieniem ulgi, opuścił pomieszczenie. Takim właśnie sposobem znalazł się obok trójki przyjaciół rozmawiającej wesoło i raz po raz wybuchającej śmiechem, on wodził wzrokiem w koło w poszukiwaniu rudej czupryny o tak miał zamiar z nią porozmawiać choćby miał ją do tego zmusić. Gdy tylko na horyzoncie pojawiała się jakakolwiek, dziewczyna z włosami koloru zbliżonego do włosów Evans jego serce przyśpieszało, a on sam potykał się o własne nogi. Jego zachowanie nie umknęło Syriuszowi który teraz przypatrywał mu się z szerokim uśmiechem na twarzy i rozbawieniem malującym się w szarych oczach. Jednak ani Remus rozprawiający o tym jakie błędy popełnił i dlaczego nie wyszedł mu kolor szary tylko zielony, ani Peter który prowadził wywód na temat tego, co będzie potrzebne na ich mały Huncwocki wieczór nic nie zauważyli.

- Dała ci kosza? – spytał Syriusz.

- Aż tak widać? – odpowiedział pytaniem na pytanie okularnik.

- Nie da się ukryć masz minę jakby co najmniej Rudzielec zaczął spotykać się ze Snapem. – odparł.


- Co ja robię nie tak? – jęknął.


- Zdaje się, że za każdym razem wyskakujesz z tekstem ,,umówisz się ze mną Evans? ‘’.


- Zboczenie zawodowe. – odparł James i uśmiechając się lekko.


- Czyli niemal za pracę uważasz uganianie się za Evans? – wtrącił się Peter.


- Mniej więcej… - odparł okularnik.


- Myślałem, że to wciąż chodzi tylko i wyłącznie o wygranie zakładu. – powiedział Remus w momencie, gdy ruda czupryna wraz z przyjaciółkami wyprzedziła Huncwotów.

Niemal pewne było, że słyszała ostatnią część rozmowy. Ta myśl przerażała Pottera, jeśli dwie minuty temu miał choćby najmniejsze szanse na randkę z nią to właśnie straciły one ważność. James miał ochotę biegnąć za dziewczyną i wytłumaczyć, że to wszystko nie tak jak myśli. Lecz jaki był tego sens, skoro Rudowłosa słyszała wystarczająco wiele by wyciągnąć swoje wnioski. W tym momencie jedyne co mógł zrobić to dać ochłonąć dziewczynie.


- Przepraszam James. – powiedział Remus i zrobił przepraszającą minę.


- To nie twoja wina. – powiedział, na głos w myślach jednak przeklinał na Lupina.


- Dobrze wiesz, że to nieprawda. – odparł Luniek.


- Wiem no i co z tego? – spytał Rogacz, unosząc brew. – Chyba nie myślałeś, że będę kazał ci błagać na kolanach o wybaczenie.


- Coś w tym guście. – przyznał.

- Idę z nią pogadać.


- Nie uważasz, że to za wcześnie? – spytał Syriusz.


- Nie. Musi znać prawdę. – odparł i odszedł.

- Jeżeli mu nie uwierzy, to możemy zapomnieć o wypisywaniu zaproszeń. – mruknął Syriusz.


- No… - odparł Peter, przyglądając się oczami wielkimi, jak spodki oddalającemu się przyjacielowi.


- Jedyne co możemy teraz zrobić to prosić Merlina by miał go w swej opiece, a nasz drogi Rogaś zatrzymał wszystkie zęby na swoim miejscu i nie musiał zatuszowywać odbitej na policzku sinej ręki. – zakończył Syriusz i cała trójka ruszyła do Pokoju Wspólnego, następną lekcję mieli dopiero za dwie godziny, mając nadzieję, że okularnik do tego czasu zdąży się pozbierać.

~*~*~

,,Jak zwykle pragniemy kochać dobrze,
To jednak najczęściej robimy to źle,
Przynajmniej zdaniem tych, których kochamy. ‘

Nie musiał jej długo szukać. Siedziała w Pokoju Wspólnym i rozmawiała o czymś z nieodłącznym elementem swojego życia. Rozmawiała z przyjaciółkami, ku zdumieniu chłopaka nie wyglądała na wściekłą i pełną żądzy mordu za stracony czas który marnowała na bezsensowne próby wbicia Jamesowi do tego jego rozczochranego łba, żeby sobie odpuścił. Jej oczy wyrażały jedynie niedowierzanie, wykręcała sobie tylko palce jakby dostała jakieś ciężkie do odpowiedzi pytanie. Gdy Meadows zadała pytanie, dziewczyna pokręciła gwałtownie głową w geście przeczenia. Po jej policzku potoczyła się łza, którą starła szybkim ruchem. Meadows przytuliła Rudowłosą, która w tym momencie go zauważyła. Jej twarz zmieniła wyraz ze zdezorientowanej na zimną i zdystansowaną. Twarz wdziała w maskę bez wyrazu. Wyglądała, jakby wykuta została z kamienia, a ona sama była posągiem jakiejś nieziemskiej bogini. Ruszył w jej stronę mimo ostrzegającego błysku który pojawił się w jej oczach, musiał z nią porozmawiać nie ważne jakie zdanie ona miała na ten temat.

- Musimy porozmawiać.


- Nie sądzę. Nie mamy o czym. – odparła chłodnym tonem, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.


- Nie musisz sądzić ja i tak wiem swoje. – powiedział i spojrzał prosząco jej w oczy.


- Masz pięć minut Potter. – warknęła.


- Wolałbym na osobności. – mruknął.


- A ja bym wolała nie odbywać tej rozmowy.

- Proszę.


- To w twoim słowniku jednak istnieją takie słowa… zadziwiające. – odparła ironicznie, a jej przyjaciółki odwracały głowę, to w stronę Rudowłosej, a Jamesa, jakby oglądały mecz tenisa.


-Proszę. – powtórzył.


- No dobrze chodźmy do waszego dormitorium.- odparła wreszcie.

Gdy tylko przeszła przez próg dormitorium Huncwotów żałowała, że się zgodziła na rozmowę z nim SAM na SAM. Mimo że to było tylko pięć minut, a potem będzie unikać go jak ognia mimo wspólnej większości lekcji które wziął ze względu na nią… Albo jak kto woli ze względu na zakład.


- No więc co było do wygrania w tym waszym zakładzie? - spytała, patrząc, jak Rogacz rzuca zaklęcie wyciszające na dormitorium. A gdy ujrzał jej, pytającą minę odpowiedział.


- W razie, gdyby zachciało ci się wrzeszczeć. – odparł, wzruszając ramionami.


- Uwierz mi mój głos, jest zbyt cenny, by marnować go na ciebie kretynie.


- Możesz się raz przytkać?


- Nie. Zresztą to tobie zależało na rozmowie nie mnie.


- No więc nagrodą w zakładzie była butelka ognistej. – odparł, a Rudowłosa spojrzała na niego z niedowierzaniem.


- A więc jestem warta tyle, co butelka ognistej? – spytała, a jej oczy pociemniały ze złości.


- Nie to nie tak… - zaczął, ale Lily mu przerwała.

- A jak? Może jeszcze mi powiesz, że mnie kochasz, a ja upadnę do twych stóp, jak reszta landrynkowych potworków? – spytała ironicznie.


- Nie, byłem wtedy odurzony…


- Odurzony pięknym biustem jednej z nich? – spytała, ponownie przerywając Rogaczowi.


- Nie. Trzema butelkami ognistej. – odparł niezrażony ironicznym nastawieniem Rudowłosej do ich rozmowy.


- No tak ognistą cenisz ponad życie.


- Merlinie Evans ucisz się i daj mi skończyć.


- Skończy to się wnet twoje pięć minut i nie myśl, że dostaniesz następne.


- No więc na zakład zgodziłem się pod wpływem tak, jak pod wpływem był Syriusz, gdy go zaproponował. Okej teraz możesz się wypowiedzieć, choć nie jestem pewien czy chcę to usłyszeć.


- Więc myślisz, że jedną nieskładną historyjką nakłonisz mnie do wybaczenia ci i może jeszcze umówienia się z tobą? – warknęła, a uśmiech Pottera natychmiastowo zszedł mu z ust.


- Evans ja w tym momencie jestem poważny i staram się wszystko wytłumaczyć jak najlepiej mimo faktu, że mózg miałem zamroczony procentami i…


- I rzekomą miłością do mnie? – spytała, unosząc lewą brew w geście ironii.


- Mogłabyś być ten jeden raz poważna, skoro ja już jestem?


- O zgrozo James Potter poważny koniec świata…


- Evans, jeśli natychmiast się nie uciszysz, będę musiał ci pomóc, a jestem niemal pewien, że tego nie chcesz.


- Tylko spróbujesz Potter, a potraktuję cię jakimś silnym zaklęciem które zeszpeciłoby ci tą twoją śliczną buźkę. Swoje usta i umiejętności możesz wypróbować na innej albo na własnym odbiciu w lustrze. – powiedziała, uśmiechając się słodko.


- A ty Evans tylko o jednym… A co do rzucenia zaklęcia na mnie to nie uważasz, że powinnaś mieć do tego różdżkę?


- Czy ty Potter sugerujesz, że nie noszę przy sobie różdżki? – spytała i zaśmiała mu się w twarz.


- Dokładnie to sugeruję, lepiej sprawdź kieszenie. – odparł, uśmiechając się i puszczając Rudowłosej perskie oko.
Sprawdziła kieszenie w których jak już stwierdziła po wypowiedzi, Rogacza jej różdżki nie było.


- A w której kieszeni była różdżka? – spytała jakby w nadziei, że zostawiła ją na dole, a nie została uprowadzona z jej kieszeni przez Pottera.


- W lewej kieszeni twoich spodni- odparł, przypatrując się jej z rozbawieniem. Patrząc, jak jej twarz robi się czerwona, a ona sama zamiera w zdziwieniu.


- Potter kiedy? Gdzie? Jakim cudem?- pytała, nie próbując ukryć zdumienia.


- Jak potknęłaś się na schodach, a ja cię złapałem. – odpowiedział, jak gdyby nigdy nic.


- Ty kretynie! Oddaj mi moją różdżkę, bo rzucę w ciebie…- zaczęła, lecz tym razem to James jej przerwał.


- Rzucisz we mnie? Czym avadą? Najwyżej ucieknę na miotle przez okno… Tak mi przykro przecież ty nie masz różdżki, bo spoczywa w mojej kieszeni. – odparł, a ona uśmiechnęła się, gdy do jej główki z rudymi włosami wpadł wręcz idealny plan.

Przyciągnęła go za krawat i pocałowała. Mimo szoku, w którym tkwił Rogacz, oddał pocałunek całym sobą. Nie spodziewał się takiego zakończenia. Co prawda miał zamiar namówić ją do przyjęcia jego wytłumaczeń, a nawet na wspólny wypad do Hogsmead. Ale pocałunek? To było to, o czym myślał, marzył i zdaje się, że śnił przez ostatnie dwa lata. Uśmiechnął się jej w usta, nie przerywając pocałunku, gdy poczuł, jak jej ręka zsuwa się do prawej kieszeni. W tym momencie zrozumiał, co tkwiło w prawej kieszeni jego jeansów. Jej różdżka. Miał jakoś zareagować, lecz Rudowłosa odepchnęła go płynnym ruchem ręki tak, że zdezorientowany okularnik opadł na łóżko. Nie zdążył się odezwać, a już była przy drzwiach gdzie po raz ostatni się odezwała.


- Dzięki za miłą pogawędkę Potter. Do zobaczenia! Byłabym zapomniała, następnym razem lepiej chowaj rzeczy, które od kogoś ,,pożyczysz’’ – powiedziała, machając na pożegnanie dłonią, w której trzymała odzyskaną różdżkę.


Gdy drzwi wydały z siebie charakterystyczny zamknięciu ich dźwięk. Rogacz nadal maślanym wzrokiem wpatrywał się w drzwi. Myśli przewijały się przez jego umysł szturmem. Ostatnią, która zawładnęła jego myślami było stwierdzenie ,,Evans to ma jednak klasę’’. Dane było mu jeszcze poleżeć bezmyślnie, wpatrując się w baldachim łóżka jakieś trzydzieści sekund, nim drzwi z hukiem uderzyły o ścianę, a do środka weszła trójka przyjaciół na czele z Syriuszem. Czarnowłosy przyjrzał się z rozbawieniem przyjacielowi, który z marzycielskim spojrzeniem przyglądał się baldachimowi a dokładniej przyczepionemu do niego zdjęciu, na którym była dziewczyna, która potraktowała go tak jak jeszcze żadna inna. Wiedział, że nie odpuści, nie jej.

~*~*~
,,Wszyscy, nawet jeśli się do tego nie przyznajemy,
W głębi serca wierzymy w cuda
I wciąż na nie czekamy ‘’
- Sezon na cuda.


Trzydzieści pięć minut. Tyle minęło odkąd, Rudowłosa zniknęła za drzwiami dormitorium Huncwotów. Mimo że nikt tego nie przyznał, każdy jednak wiedział, że osobę obok tak samo, jak jego lub ją rozpiera ciekawość. Każdy podawał inny czas wylotu Pottera przez okno. Jasne było, że Rudowłosa nie będzie zadowolona z faktu, iż nagrodą za chodzenie z nią została butelka ognistej kosztująca poniżej jednego galeona.
Czterdzieści minut i czterdzieści cztery sekundy. Trójka Huncwotów obstawiała, ile zębów udało się zachować Jamesowi i czy po takim czasie Rozczochraniec ujrzy jeszcze kiedykolwiek gwieździste niebo podczas nocnego wypadu na latanie. Przyjaciółki Lily nerwowo przygryzały wargi lub obgryzały nienaganne do czasu rozmowy z Rudowłosą i Rozczochrańcem paznokcie.
Kiedy mijała pięćdziesiąta minuta, a z dormitorium Huncwotów wciąż nie wydobył się zbawienny wrzask, który oznaczałby, że jak na razie ich przyjaciel zachował życie.

- Czy najgorszym wyjściem w takiej sytuacji będzie udanie się pod wasze drzwi i podsłuchanie co nieco? – spytała Dorcas a pozostałe dwie przyjaciółki dołączyły się do pytania.


- Nie możemy podsłuchiwać ich prywatnej rozmowy, która z jakichś przyczyn określa się jako prywatną. – zaprzeczył stanowczo Remus.


- Nie bądź taki porządny Lunio! – skarcił chłopaka Syriusz.

- No dobra, ale jakby co idzie na was ten pomysł. – zgodził się wreszcie, mimo że sam był ciekawy tego, jakimi torami toczy się rozmowa dwójki Gryfonów.


Gdy usłyszeli odpowiedź, twierdzącą zerwali się jak oparzeni z soft i foteli wbiegli po schodach prowadzących do męskich dormitoriów, potykając się nawzajem o swoje stopy i wykładając się na schodach. Kiedy stanąwszy pod drzwiami, spod których wciąż wydobywała się cisza, nie licząc własnych oddechów i rozmów lub cichego skrobania piórem po pergaminie.


- Cholera! Rzucili zaklęcia wyciszające. – mruknął Remus.


- Czy myślimy, że właśnie James jest mordowany? – spytał płaczliwym tonem Peter.


- Nie przesadzaj. Najwyżej usuwa jego uzębienie bez znieczulenia. – odparł Syriusz pocieszająco.


- Dzięki za pocieszenie. – jęknął pulchny blondyn.


- Nie ma za co Glizduś. – odpowiedział szarooki i poklepał przyjaciela po bladym policzku.


- Cicho! – wykrzyknęły jednocześnie trzy przyjaciółki.


- Nic i tak nie usłyszycie, zabezpieczyli się. – odparł Remus, wzruszając ramionami.


- Ale oni mogą usłyszeć nas. Czyż nie? – spytała Miriam.


- No tak, ale… - zaczął Lunatyk, lecz przerwały mu otwierające się drzwi od dormitorium Huncwotów.


Szóstka przyjaciół w ostatniej chwili zdążyła uskoczyć na bok, tak by nie wyglądało na to, że właśnie bezowocnie próbowali podsłuchać jej rozmowę z Potterem.

- Cześć chłopcy! – powiedziała wesołym tonem, zbijając chłopaków z pantałyku. – Chodźcie dziewczyny, musimy porozmawiać. – zwróciła się tym razem do przyjaciółek.


- Jasne. – odparły jednocześnie i zeszły po schodach, a Huncwoci bojąc się, co zastaną w dormitorium otworzyli drzwi i wkroczyli do niego.


To, co zobaczyli w środku, było dalekie od tego, co sobie wyobrażali. Ich wyobraźnie podsuwały im obrazy Jamesa przywiązanego do kolumny łóżka. Tymczasem owy chłopak leżał na posłaniu, wpatrując, się w baldachim i raz po raz wzdychając.


- Rogaty? Co ona ci zrobiła? Rzuciła na ciebie obliviate? – spytał niepewnie Syriusz.

- Lepiej przyjacielu lepiej.

- Umówiła się z tobą? – spytał, ciekawy Lupin moszcząc się na łóżku obok Rozczochrańca.


- Nie.


- Dała ci kosza? – spytał tym razem Peter.


- Tak. – odparł i uśmiechnął się, a Syriusz spojrzał na niego zdziwiony.

- Myślałem, że twoim celem było zdobycie jej, a nie odstraszenie. – odparł zdumiony szarooki Huncwot. – A może coś się zmieniło?


- Nic się nie zmieniło. – odparł rozmarzonym głosem.


- Czy ona cię upoiła amortencją, abyś zrobił z siebie jeszcze większego głupka niż jesteś? – zapytał Syriusz.


- Dzięki, Łapo. – odpowiedział sarkastycznie.


- Nie ma za co. To, co ci zrobiła? – dociekał dalej.


- Pocałowała mnie. – odparł i uśmiechnął się szeroko jakby na wspomnienie niewymuszonego pocałunku.


-Jaja sobie robisz? – spytał z niedowierzaniem Remus wytrzeszczając oczy.


- Nie.


- Jak było? Jak było? – spytał podekscytowany Peter.


- No właśnie jak? – poparł pytanie Glizdogona Łapa.


- Cudownie. – odparł okularnik.


- Czy w twojej głowie zostały jeszcze jakieś wyrazy, które nie są półsłówkami? – spytał Syriusz.


- Nie wiem. – odparł, wzruszając ramionami.


- Ile palców widzisz? – spytał Black, pokazując cztery palce.

- Czy ty Black zgłupiałeś? – spytał i uniósł lewą brew.

- Odpowiedz. – nie dawał za wygraną Łapa.


- Cztery. Widzę, cztery palce pasuje? – mruknął James.


- Powtórz, bo nie dosłyszałem. – poprosił Syriusz.


- C-Z-T-E-R-Y! – pasuje? – warknął okularnik.


- Czy odczuwasz jakiś pulsujący ból w głowie? – zadawał dalej pytania Czarnowłosy.


- Nie? A co to ma wspólnego ze spotkaniem z Evans? – odparł bardziej pytającym niż stwierdzającym tonem.


- Sprawdzam, czy po raz kolejny nie oberwałeś z bejsbola tak jak latem od Rudzielca. – odparł, wzruszając ramionami.


- A więc zabawiasz się w uzdrowiciela, eksperymentując na mnie?


- No więc czemu cię pocałowała? - spytał Syriusz.


- To jasne, że z miłości nie? – odparł pytaniem na pytanie przemądrzałym tonem Peter.


- No właśnie nie do końca. – powiedział James, krzywiąc się lekko.


- Jak to nie do końca? – spytał Lupin.


- Pocałowała mnie, bo zabrałem jej różdżkę.


- Aha? I co to ma wspólnego z pocałunkiem? – spytała jednocześnie cała trójka.


- Tyle że miałem jej różdżkę w kieszeni jeansów.


- Skąd wiedziała, że ją tam masz? – spytał Peter.

- Nie mów, że jej powiedziałeś… Proszę. – powiedział Syriusz, gdy nie doczekał się odpowiedzi od najlepszego przyjaciela.



- No… jakoś tak to było. – mruknął Rogacz.


- Potter, jaki z ciebie kretyn... – odparł Syriusz i złapał się za głowę, a Peter z Remusem pokręcili niedowierzająco głowami. – Za to Evans ma charakterek i klasę. Gdyby nie fakt, że ślinisz się na jej widok, to już byłaby na czele mojej listy.

- Tylko spróbuj ją na nią wpisać, to pomogę ci się pozbyć tej twojej sztucznej wybielanej szczęki. – odparł Rogacz i posłał przyjacielowi piorunujące spojrzenie

-Haha. Hej stary nie patrz tak. Evans nigdy się tam nie znajdzie jeszcze, chcę trochę pożyć i mieć pewność, że mój szampon to szampon, a nie różowy barwnik.

- Nie dobijaj go Łapo.

- Okej, ale niech wie, że po raz kolejny to Rudzielec jest górą.

- Uwierz mi, zdążyłeś już mu to uświadomić. – odparł Luniek.
~*~*~
,,Twoja głupota
I moja głupota
Tworzą naszą przyjaźń. ‘’



Przyjaciółki Rudowłosej wymieniły kolejne zdziwione spojrzenie. Jednak się nie odezwały. Odkąd Rudowłosa rzuciła się na łóżko i ukryła twarz w poduszce, minęło jakieś dwadzieścia minut, lecz do przyjaciółek dziewczyny wciąż dochodził stłumiony śmiech. Jedynym co mogło wywołać taką reakcję, była rozmowa z Potterem. Tego, jak się potoczyła, nie zdołały się dowiedzieć, bo gdy Rudowłosa starała się odpowiedzieć, na jakiekolwiek pytanie następował kolejny wybuch niekontrolowanego śmiechu. Starały się być cierpliwe, jednak korciło je do tego, by się dowiedzieć, co stało się za wyciszonymi drzwiami.

- Nadal jesteście zainteresowane moją rozmową z Potterem? – spytała Rudowłosa, ścierając łzy rozbawienia z policzków.

Na dźwięk jej głosu zaskoczone przyjaciółki podskoczyły na łóżku, a potem pokiwały twierdząco głowami. Zabrały leżące na szafce słodycze i sok dyniowy, po czym wygodnie umościły się na łóżku Lily.


- No więc od czego zacząć? – zastanawiała się na głos zielonooka.

- Najlepiej od początku. – odpowiedziała Dorcas, a pozostałe dwie przyjaciółki jej przytaknęły.


- Dowiedziałam się, co było wygraną w zakładzie. – powiedziała, a jej przyjaciółki zrobiły zaciekawione miny.


- I był to seks z tobą? – strzelała Dorcas.


- Nie.


- Możliwość pocałowania i zerwania na oczach wszystkich? – spytała Miriam.


- Nie? – bardziej spytała, niż odparła Rudowłosa.


- Butelka ognistej? – jako ostatnia padła propozycja Elizabeth.


- Dokładnie. – odpowiedziała, Miriam i Dorcas zrobiły oburzone miny.


- Skąd wiedziałaś Elizabeth? – spytała Blondynka.

- Nie licząc przyjaźni i dziewczyn właśnie, to ma dla nich największe znaczenie. – odparła i wzruszyła ramionami.

- Potem mu powiedziałam, że jeżeli jest poważny, to nastąpił koniec świata. Dowiedziałam się, że nie mam różdżki, ponieważ zwędził mi ją, gdy się potknęłam na schodach.


- Jak ją odzyskałaś? – spytała i wyciągnęła różdżkę przyjaciółki z jej kieszeni.



- Wygadał się, że ma ją w kieszeni. Więc wpadłam na pewien pomysł. – odparła powoli delektując się ciekawością przyjaciółek


- Co było dalej, co było?! – wykrzyknęła zaciekawiona Elizabeth.


- Pocałowałam go. – odparła, a wszystkie trzy przyjaciółki zamarły, dwie współlokatorki, które stanęły w drzwiach, wydały z siebie pisk szczęścia.


- Nie wierzę, że to zrobiłaś! – wykrzyknęła Alicja Colinns i wcisnęła się pomiędzy Dorcas a Miriam.


- To był najlepszy sposób, jakim mogłaś go obezwładnić! – powiedziała Rachel Mayson i poszła w ślady koleżanki, moszcząc się na łóżku Rudowłosej.


- Co było dalej?

- Gdy zorientował się, czego moja ręka szukała w prawej kieszeni jego jeansów, już odzyskałam swoją różdżkę. Miałam wprawdzie zamiar rzucić w niego jakimś oszałamiaczem, lecz postanowiłam być bardziej bezlitosna. – odparła i zrobiła tajemniczą minę.


- Nie mów, że go kopnęłaś w krocze! – wykrzyknęła Alicja.


- No co ty. To by było zbyt przewidywalne. Prawda? – spytała Rachel, a Lily pokiwała twierdząco głową.


- Czyli? – domagała się szczegółów Meadows.


- Czyli powiedziałam mu cytuję ,, - Dzięki za miłą pogawędkę Potter. Do zobaczenia! Byłabym zapomniała, następnym razem lepiej chowaj rzeczy, które od kogoś ,,pożyczysz’’. Nim jednak wyszłam, pomachałam mu dłonią, w której trzymałam różdżkę. Szkoda, że nie widziałyście jego miny, to było coś pomiędzy zdezorientowanym strusiem a spojrzeniem Petera, gdy patrzy na jedzenie.


Dormitorium wypełnił dźwięk śmiechu dziewczyn, które wyobraziły sobie bezcenną minę Pottera.


- No, no Evans lepiej nie mogłaś tego załatwić. Cóż się z resztą dziwić uczysz się od mistrzów. – wykrztusiła Meadows dumnym tonem i przybiła piątki z Miriam i Elizabeth.


- Kto wymyślił zakład? – spytała, mrużąc oczy Elizabeth.


- Black. – odparła Rudowłosa.


- A to sukinsyn! – warknęła Meadows.


- Był odurzony procentami. – Lily zacytowała Pottera.


Ponownie się roześmiały.


- My kochane lecimy! – zerwała się Rachel, patrząc na zegarek i ciągnąc Alicję w stronę wyjścia.


- Gdzie? – spytała Miriam.


- Podsłuchać co nieco. – powiedziała Alicja, puściła oczko czwórce roześmianych przyjaciółek.


-Tylko wróćcie przed ciszą nocną, bo będę zmuszona wlepić wam szlaban! – powiedziała żartobliwym tonem i pogroziła koleżankom palcem.


- Tak jest szeryfie! – wykrzyknęła Rachel i zasalutowała Rudowłosej.
Kiedy drzwi zamknęły się za dwiema Gryfonkami z rocznika sześćdziesiątego. Odezwała się Meadows z szatańskim uśmieszkiem i złowieszczym błyskiem w oku.


- Czy macie na myśli to, co ja?


- Zemsta?! – wykrzyknęły zgodnie, a potem ponownie roześmiały się.


O tak z całą pewnością rozumiały się bez słów.


- Huncwoci strzeżcie się! – ponownie ich głosy zlały się w jedno.


Czego powinni się bać Huncwoci, kiedy spoczęła na nich obietnica zemsty? Najlepszym wyjściem jest banie się własnego cienia.

~*~*~
Rozdział dodaję w trakcie oglądania filmu ,,Harry Potter i komnata tajemnic. Tak, jak zresztą chyba każdy Potterhead więc, nie będę przedłużać tylko poinformować was, że następny rozdział dodam za tydzień w piątek (24 lipca) w godzinach wieczornych.

Pozdrawiam
Mała Czarna ^^

12 komentarzy:

  1. Czyżbym była pierwsza? Nie wieżę xO
    CZEMU ZAWSZE DODAJESZ ROZDZIAŁY AKURAT KIEDY NIE MOGĘ ICH PRZECZYTAC!?!?
    JEŚLI ZA TYDZIEŃ TEŻ TAK ZROBISZ POJADĘ DO CIEBIE I RZUCĘ AVADĘ!!!!
    A teraz ci do rozdziału... można go określić tylko jednym słowem: ZA-ROM-BIS-TY!!! W wątku Dor-Syri układa się coraz lepiej. Tak samo jak w wątku głównym: Lily i James. A ten ich pocałunek? Rozłam na całej lini xD
    Następny rozdział zapowiada się całkiem... hmmm... Ciekawie. Znając twoje ciekawe poczucie humoru juz się boje o tego szczura i moich wymarzonych boyfriendów c:
    A, i byłabym zapomniała. Ta scena na początku - NAJLEPSZA! (A tak w ogóle twierdzę że teoria Syriego jest prawdziwa... c: )
    Mam nadzieję, że taki komentarz ci wystarczy c;

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. :D
    No to może ja zacznę od tego czemu wcześniej nie skomentowałam. Było to tak, że poprzednich nie komentowałam, bo długo nic nie dodawałaś a ja takich blogów nie komentuje, ale wiem ile dla człowieka znaczy taka opinia pod rozdziałem. Ten rozdział przeczytałam w piątek, ale moje lenistwo nie pozwoliło mi skomentować.
    Dzisiaj znalazłam chwilę, więc zostawiam po sobie ślad.
    Jak kiedyś czytałam pierwsze rozdziały to raziły swoimi błędami, ale z rozdziału na rozdział było coraz lepiej. Zaczęły się długie i składne wypowiedzi, sensowne zdania i wiele, wiele więcej. Dobrze zrobiłam, że wtedy czytając początki nie zraziłam się twoim blogiem. Z przyjemnością dodaje ten blog do moich ulubionych, czyli dodaje do zakładek i wpisuje w razie tak zwanej 'sytuacji W' do mojego dzienniczku. Wrócimy do rozdziału...
    Piszesz historię mojego ulubionego pairingu, więc będą pewnie momenty w których będę się czepiała o nic...
    Ogółem rozdział wyszedł Ci cudny! Zawany i wgl. Nawet nie wiesz jak się szczerzyłam jak Black mówił o McGonagall/Minerwie. Chyba pobudziłam wtedy rodziców. *czytałam w nocy* Szkoda mi jednak Lilki, nie chciałabym być częścią jakiegoś zakładu. Ale był pod wpływem ognistej, więc jest okey. Jestem niezmiernie ciekawa co zrobią dziewczyny. Zazdroszczę Ci talentu. :D
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na rozdział.;3
    Expecto Patronum.

    [ http://jelen-i-lania-ff-evans-potter.blogspot.com/?m=1 ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak moje początki tej historii były... przerażające. Ale obiecałam sobie, że jeszcze w trakcie wakacji je poprawię bo te wszystkie błędy mnie samą drażnią. Faktycznie teraz, pisze mi się dużo dużo lepiej i robię to z większą swobodą. Co do dodawania rozdziałów to teraz staram się pisać je do przodu, żeby w czasie roku szkolnego móc dodawać rozdziały chociaż te dwa razy w miesiącu... Talent? nie sądzę c;

      Pozdrawiam
      Mała Czarna ^^

      Usuń
  3. Ojej, moje miejsce, nadrabiam zaległości! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już na samym początku padłam ze śmiechu XD
    A wyobraź sobie, że jak my mieliśmy w szkole o tej bogini to razem z moją koleżanką też myślałyśmy, że to McGonagall, w końcu bogini mądrości! "D
    Nie ale naprawdę padłam już przy tym z psychiatrą, a potem tekścik Petera o dziewictwie Evans XD Umarłam naprawdę! Masz ogromny talent!
    I całość dopełniły cięte riposty mojej kochanej Dor :D Nie, no ich kłótnie są obłędne! Syriusz zakochany to widać! Jeny naprawdę tacy cudowni!
    A Jezu tak mi się Jamesa szkoda zrobiło! Myślałam, że się popłaczę :C Ta scena była tak obłędnie słodka i cudowna a ona znów mu odmówiła :C Eh...niech następnym razem powie "Lily, ja chciałem się spytać czy nie wybrałabyś się ze mną do Hogsmead" albo "Pójdziemy razem na spacer?" A nie" Umówisz się ze mną Evans?"! Co za kretyństwo, ale i tak mi go szkoda :C O Jezu i poszedł do niej drugi raz! O Mamo! Ale Remusik trochę głupio palnął :C
    Ha! Wiedziałam, że ona go pocałowała po to, żeby odzyskać różdżkę! Ale Jams tutaj był taki dojrzalszy, bardzo mi się taki podoba, a Evans zachowuje się jak jakiś rozwydrzony bachor! Helloł on chciał z tobą pogadać, a ty nawet nie potrafisz mu poważnie odpowiedzieć! Ale cała scena była obłędna!
    Rozmowa chłopaków i podsłuchiwanie też świetne :D A Potter rozmarzony haha nie dziwię się. W końcu to Evans!
    Och i idealna pogawędka dziewczyn! Taka prawdziwa XD Seks z Evans XD Te to mają pomysły!
    I będzie zemsta? Ach już nie mogę się doczekać taka jestem ciekawa!
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Mania :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zemsta będzie :D myślę, że w piątek pojawi się 14 rozdział ^_^

      Pozdrawiam
      Mała Czarna ^^

      Usuń
  5. Słodki Boże!
    Zakochałam się tym rozdziałem. Oczarował mnie totalnie!
    Sama chciałabym zobaczyć tą bezcenną minę Rogacza ^^ Ahh Lily... Ty przebiegła wiedźmo XD Syriuszu Black! Jeżeli jesteś tak bardzo nakręcony na Meadowes to nie zgrywaj pacana i się bierz do roboty, bo z taką sztuką jak Dorcas łatwo nie będzie! Mam wrażenie, że Peter i Remus snuli przeciwko Potterowi, aby oczernić go przed Evans... Wierni i zawsze pocni przyjaciele-huncwoci, którzy mają nie wyparzony język xDD
    Postarałaś się i zadowoliłaś mnie tym rozdziałem w 100% Dziękuje <3
    Ubóstwiam, kocham!
    Pozdrawiam,
    Rudzielec.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana,

    Rozdział przeczytałam jakiś czas temu, ale jakoś tak trafiało, że zanim dotarłam na Twojego bloga byłam już tak zmęczona, że nie chciało mi się pisać komenta.

    Rozdział cudny, opłacało się czekac, chociaż mam nadzieję, że kolejna notka nie pojawi się po tak długim czasie :D

    Lilka ostro sobie pogrywa. Wydaje mi się, że jeszcze kilka takich akcji to dziewczyna za bardzo się zaangażuje. Powinna wiedzieć, że jeśli raz pocałuje Pottera to ten jej nie popuści. Przy okazji podziwiam odwagę Evans, że tak po prostu zaczęła go całować. Z drugiej strony nie dziwię się rudzielcowi, że tak się wkurzyła. Chłopcy potraktowali ją naprawdę bardzo przedmiotowo. Także ewidentnie zaslugują na zemstę. Wierzę, że oberwie cała czwórka tak, żeby było sprawiedliwie.

    Teoria z Minerwą mnie powaliła. Nigdy bym na to nie wpadła. Także brawo Huncwoci!

    Syriusz czuje miętę do Doris i zamiast zabrać się za zarywanie jak człowiek, to nasz przystojniak zdecydował się na tzn "końskie zaloty" bardzo to z jego strony dojrzałe :D

    Pozdrawiam i życzę dużo weny
    Em

    OdpowiedzUsuń
  7. Omomom no nie wierzę!
    Zacznę od tego, że dziękuję za dedykacje i dodam, że wciąż możesz mi podsyłać fragmenty ^^
    Po drugie, widzę, że naprawdę się w pewien sposób coraz bardziej przypominamy! Śmieszą nas te same żarty irytują te same rzeczy i podobają nam się te same cytaty, dasz wiarę, że tylko jednego z tych użytych w tym rozdziale nie mam zapisanego w moim pliku z cytatami do rozdziałów?
    Co do rozdziału to wiesz, że go uwielbiam! I nie mogę się zdecydować na mój ulubiony fragment więc po prostu stwierdzę, że jest to mój ulubiony rozdział!

    PS następny razem, mój komentarz będzie pierwszy!
    Kochaaam:*
    Lily
    {http://w-milosci-kazdy-krok-ma-znaczenie.blogspot.com/}

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam!
    Zapraszam na rozdział dziesiąty!
    http://adrianna-ocalic-istnienia.blogspot.com/2015/07/rozdzia-10-przyjaciele.html
    Selene Neomajni
    PS: Mam tylko małą prośbę jeśli już komentujesz to bardzo Cię proszę, żebyś komentowała tą notkę, którą dodałam, a nie te starsze. Niedługo mój komentarz pojawi się pod tym rozdziałem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! (Po raz drugi)
      No nie powiem, że nie. Pokochałam Rudą w tym wydaniu! Zachowała się ładnie, z klasą i z niebywałą kulturą osobistą! W innych opowiadaniach o Jilly, gdyby nastąpiłaby taka sytuacja to pewnie byłoby tak, że Evans nie próbowałaby nawet odzyskać swojej różdżki w jakiś sprytny sposób tylko darłaby się na niego ile wlezie, potem on zaproponowałby, że odda jej różdżkę jeśli zrobi to lub tamto, a ona uda, iż to robi. Później zaś... dobra nie chcę mi się rozpisywać niepotrzebnie.
      Wiedz tylko, że rozdział mi się spodobał i jestem ciekawa zemsty dziewczyn. Wybacz za taki beznadziejny komentarz, ale nie mam weny :/
      Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
      Selene Neomajni

      Usuń
  9. Witam znowu,
    Rozdział jak zwykle świetny! Szkoda, że Lily nie chciała się umówić z Jamesem.
    Niektóre dialogi po prostu sprawiają, że śmieję się jak głupia do telefonu. Podoba mi się Twoje poczucie humoru ^^
    Remus wygadał się z tym zakładem, ale Jimmy na szczęście chciał jej wszystko wyjaśnić. Ich rozmowa też mnie momentami bawiła :)
    Lilka faktycznie wykazała się klasą i wpadła na dobry pomysł, żeby pocałować go i zabrać mu swoją różdżkę. To było genialne. Kiedy wyobraziłam sobie jego minę, po prostu nie mogłam ze śmiechu. A potem podczas jego rozmowy z resztą Huncwotów, cały czas się szczerzyłam do ekranu :D
    Jestem ciekawa, jaką zemstę szykują dla chłopaków dziewczyny.
    Pozdrawiam :*
    Optimist

    OdpowiedzUsuń