Jak widzicie, wreszcie jestem. Nie przejechało mnie auto pociąg czy też rower. Żyję mam się dobrze i nareszcie udało mi się po ponad dwóch miesiącach ukończyć rozdział dwunasty.
No nic przepraszam za to, że tyle trzeba było na ten rozdział czekać.
A teraz najlepsza część.... Zapraszam do przeczytania rozdziału numer 12.
To nie skarb jest przyjacielem lecz przyjaciel skarbem.’’
♥ Epiktet z Hierapolis
★★★★
- Czy to konieczne? – spytał Remus z typowym sobie sceptyzmem poprawiając się nerwowo na poduszkach rozrzuconych po dormitorium.
- Oj Luniaczku nie wymiękaj! – zawołał cicho James jakby w obawie, że ktoś niepowołany przedwcześnie dowie się o ich nowym wyśmienitym kawale.
- Nie zapominaj Potter, że jestem prefektem – mruknął poprawiając krzywo zapiętą odznakę.
- Tak tak dasz mi klapsa a w najgorszym gorszym wielokrotnie od klapsa razie szlaban z dziewczyną Petera. – odparł żartobliwie okularnik.
- Tak tak dasz mi klapsa a w najgorszym gorszym wielokrotnie od klapsa razie szlaban z dziewczyną Petera. – odparł żartobliwie okularnik.
- McGonagall wcale nie jest moją dziewczyną!- odparł czerwony na twarzy Glizdogon.
- Nie masz się czego wstydzić McGonagall to gorąca sztuka! – odkrzyknął Syriusz, a James pokiwał potakująco głową.
- Nie masz się czego wstydzić McGonagall to gorąca sztuka! – odkrzyknął Syriusz, a James pokiwał potakująco głową.
- No co wy przecież ona ma ze sto lat!
- Nieee gdzieś tak ze czterdzieści a zresztą…
- Takie są najlepsze dojrzałe w pewnych sprawach – wtrącił się James z głupawym uśmieszkiem.
- W jakich sprawach? – spytał niepewnie Glizdogon.
- W kobieco-męskich sprawach oczywiście… No i w takich, w których James chciałby, żeby brała udział Ruda.
- Takie są najlepsze dojrzałe w pewnych sprawach – wtrącił się James z głupawym uśmieszkiem.
- W jakich sprawach? – spytał niepewnie Glizdogon.
- W kobieco-męskich sprawach oczywiście… No i w takich, w których James chciałby, żeby brała udział Ruda.
- Nie przeginaj Black. – powiedział Rogacz i uderzył Czarnowłosego w ramię.
- Auu za co? – spytał i chwycił się za ramię.
- Za sam fakt, że istniejesz i masz więcej fanek ode mnie.
- Czekaj. Czekaj czy to nie tekst Rudej, kiedy daje ci kosza? Oczywiście nie licząc tej części o tym, że mam więcej fanek od ciebie.
- Wcale, że nie! – zaprzeczył James.
- No tak przepraszam. Jej odpowiedzią jest: ,, Nigdy się z tobą nie umówię ty napuszony łbie’’.
- Black ktoś ci kiedyś powiedział, że jesteś niezwykle irytującym stworzeniem? No może zaraz po Pani Norris.
- Stworzenie? TO STWORZENIE NIE MYJE ZĘBÓW… A ty mnie do niego porównujesz? Jesteś okropny. – powiedział Syriusz i zrobił obrażoną minę.
- Ty też ich nie myjesz więc nie wiem, o co ta obraza majestatu.
- Auu za co? – spytał i chwycił się za ramię.
- Za sam fakt, że istniejesz i masz więcej fanek ode mnie.
- Czekaj. Czekaj czy to nie tekst Rudej, kiedy daje ci kosza? Oczywiście nie licząc tej części o tym, że mam więcej fanek od ciebie.
- Wcale, że nie! – zaprzeczył James.
- No tak przepraszam. Jej odpowiedzią jest: ,, Nigdy się z tobą nie umówię ty napuszony łbie’’.
- Black ktoś ci kiedyś powiedział, że jesteś niezwykle irytującym stworzeniem? No może zaraz po Pani Norris.
- Stworzenie? TO STWORZENIE NIE MYJE ZĘBÓW… A ty mnie do niego porównujesz? Jesteś okropny. – powiedział Syriusz i zrobił obrażoną minę.
- Ty też ich nie myjesz więc nie wiem, o co ta obraza majestatu.
- Ja nie myję zębów? To po prostu skutek uboczny wysłuchiwania twoich żałosnych jęków i ballad wprost z serca do serca Rudzielca.
- Ciekawa teoria jednak zostało to potwierdzone naukowo, że wysłuchiwanie cudzych żalów nie powoduje zanieczyszczenie środowiska zębowo-gębowego.
- Potwierdzone przez kogo? – spytał Syriusz i Remus jednocześnie.
- Przeze mnie. – odpowiedział Rogacz i uśmiechnął się szeroko.
- Z tego, co wiem do teorii naukowych trzeba mieć preferencje. – odparł Remus.
- Za bardzo się przeceniasz.
- Nie sądzę.
- Za bardzo się przeceniasz. – powtórzył Syriusz.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
-Tak.
- Tak. – powiedział James.
- Właśnie przyznałeś mi rację! Dziękuję Jamesiku dropsiku. – powiedział Syriusz i posłał Jamesowi pocałunek, na co ten zrobił obrażoną minę i odwrócił się plecami do przyjaciół.
- Dobra, idziemy chłopaki ruszać tyłki! – powiedział Remus, i z głośnym westchnieniem podniósł się z wygodnego posłania.
- TAK! – wykrzyknęli zgodnie James wraz z Syriuszem i przybili sobie piątki, po czym podnieśli się, i tanecznym krokiem opuścili dormitorium.
Remus patrzył chwilę na drzwi, za którymi zniknęła ½ Huncwotów, a potem wraz z Peterem opuścili pomieszczenie, nim zeszli do Pokoju Wspólnego na schodach pobrzmiewały słowa typu: ,, Ukartowana rozmowa, irytujący kretyni i stuprocentowi Huncwoci’’.
~*~*~
,,Strategia jest sztuką paradoksu’’
- Ciekawa teoria jednak zostało to potwierdzone naukowo, że wysłuchiwanie cudzych żalów nie powoduje zanieczyszczenie środowiska zębowo-gębowego.
- Potwierdzone przez kogo? – spytał Syriusz i Remus jednocześnie.
- Przeze mnie. – odpowiedział Rogacz i uśmiechnął się szeroko.
- Z tego, co wiem do teorii naukowych trzeba mieć preferencje. – odparł Remus.
- Za bardzo się przeceniasz.
- Nie sądzę.
- Za bardzo się przeceniasz. – powtórzył Syriusz.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
-Tak.
- Tak. – powiedział James.
- Właśnie przyznałeś mi rację! Dziękuję Jamesiku dropsiku. – powiedział Syriusz i posłał Jamesowi pocałunek, na co ten zrobił obrażoną minę i odwrócił się plecami do przyjaciół.
- Dobra, idziemy chłopaki ruszać tyłki! – powiedział Remus, i z głośnym westchnieniem podniósł się z wygodnego posłania.
- TAK! – wykrzyknęli zgodnie James wraz z Syriuszem i przybili sobie piątki, po czym podnieśli się, i tanecznym krokiem opuścili dormitorium.
Remus patrzył chwilę na drzwi, za którymi zniknęła ½ Huncwotów, a potem wraz z Peterem opuścili pomieszczenie, nim zeszli do Pokoju Wspólnego na schodach pobrzmiewały słowa typu: ,, Ukartowana rozmowa, irytujący kretyni i stuprocentowi Huncwoci’’.
~*~*~
,,Strategia jest sztuką paradoksu’’
Trzy postacie ubrane całe na czarno wyszły ze swych kryjówek, którymi w tym przypadku został fotel i sofa dla trzech osób. Pewne w stu procentach, że nikogo nie ma w Pokoju Wspólnym, ani w żadnym dormitorium pewne, że żadna samotna dusza nie postanowiła zostać i upajać się błogą ciszą. Pewne były, przecież nie codziennie skrzaty strajkowały, że przez tydzień nie będą gotować, ponieważ wyjeżdżają na Karaiby. Cała akcja skrzatów została całkowicie zaaranżowana, przez pewne trzy dziewczyny, które postanowiły dowiedzieć się co nieco o dormitorium Huncwotów, które stanowiło jeden wielki znak zapytania. Ich dormitorium było niczym dom tajemnic nie odkryty, tajemnica mogła czaić się wszędzie, również w łazience. Bo kto wie? Może rysują na lustrze czerwoną szminką serduszka i piszą w nich swoje imiona? A może mają nad wanną powieszony ranking ,,najseksowniejszej dziesiątki’’? Tak czy siak, ich zamiarem nie było włamanie się… lub jak kto woli wkroczenie na terytorium Huncwotów tylko po to, by ukraść parę bokserek Syriusza, które zapewne były z jego podobizną, lub przelecieć się miotłą Jamesa, rozpływać się nad wypracowaniami Remusa, albo chociażby zjeść nadgryziony przez Petera dyniowy pasztecik. Ich wyprawa do dormitorium miała całkowicie inny powód niż ten, że piały z zachwytu na ich widok i po kryjomu robiły im zdjęcia te zajęcia należały do Pań ze stowarzyszenia opieki nad biednym Jelonkami, i zbłąkanymi pieskami nieposiadającymi ani jednej pchły, za to posiadającymi pewność siebie i bardzo prawdopodobnie zbyt duże wybujałe ego. Trzy dziewczyny ruszyły po schodach, skradając się na palcach jakby w obawie, że ktoś usłyszy ich kroki przez drewnianą podłogę i jeszcze trochę drewnianej podłogi. Grube ściany nieprzepuszczające zbyt wiele muzyki podczas jednej z większych popijaw nie przepuszczała również lekkiego skrzypienia podłogi pod nogami trzech zakradających się postaci.
-Dorcas cholera nie depcz mi po piętach i nie rozglądaj się cięgle we wszystkie strony, bo głowa ci odpadnie. Miałyśmy wyglądać normalnie! A wyglądamy, jak stado słoni.- powiedziała Miriam wchodząc po schodach.
- Gdybyśmy były na jakiejś arcyważnej misji, to właśnie dobiegłaby ona końca. – dodała Elizabeth kończąca pochód.
- Ja wyglądam jak słoń? Oświeć mnie z której strony. – spytała i poprawiła włosy.
- Jak ci się tak przyglądam to chyba z każdej. A teraz nie poprawiaj tych włosów, tylko chodź! – syknęła Miriam.
- Dziękuję! – powiedziała sarkastycznie.
- Nie ma za co, a teraz chodź.
- Idę przecież idę. – odpowiedziała i ruszyła za Miriam i Elizabeth, która zdążyła się przepchnąć do przodu.
Gdy wreszcie zatrzymały się pod drzwiami dormitorium z narysowanym na nich zakazem wstępu, zdążyły podeptać sobie pięty, wyłożyć się na schodach, i dziękować Merlinowi za drewniane panele nieprzepuszczające dźwięku, podziękować za to,że nie powybijały sobie zębów, co byłoby tylko i wyłącznie winą Huncwotów. Przez których ta misja powstała, bo gdyby nie ich głupie dowcipy to nie obawiałyby się na każdym kroku, że wdepną w jakiś szybko schnący klej, i nie będą w stanie się odkleić od podłogi, włosy będą innego koloru niż dnia poprzedniego, a bielizna będzie wisiała w Pokoju Wspólnym.
- No to wchodzimy, czy będziemy tak stać? – spytała Miriam.
- Nie wiem. Trochę się boję. – odparła Dorcas i przygryzła wargę.
- Czego się boisz? Że się zgubisz w bałaganie panującym w ich dormitorium? Też bym się bała. – powiedziała Elizabeth i położyła dłoń na klamce.
- Naprawdę sądzisz, że chłopcy są aż tak głupi, by nie zamknąć drzwi?
Elizabeth nacisnęła klamkę. Drzwi otwarły się bez najcichszego skrzypnięcia.
- Tak myślę, że te drzwi są otwarte. Oraz tak myślę, że Huncwoci są głupi, bo nie zamknęli drzwi odparła i przeszła wraz z Dorcas przez próg.
- Mądrala. – mruknęła Miriam i dołączyła do przyjaciółek.
Gdy tylko znalazły się na terenie Huncwotów, na ich głowy spadła jakaś niezidentyfikowana niebiesko-żółta maź. Przyćmione powodzeniem misji, otwartymi drzwiami do dormitorium czwórki rozrabiaków, i ich głupotą wyłączyły racjonalne myślenie zapominając o ostrożności i zapominając, że Huncwoci to Huncwoci i jak przystało na prawdziwych samców alfa, bronią swego terytorium. Swoich dowcipów, bo co to by było, gdyby ktoś dowiedział się przedwcześnie o ich niecnych planach? Nie byłoby to już takim wielkim wydarzeniem, o którym przez kolejne dwa tygodnie trąbiłby Hogwart i gazeta ,,Hogwart plota’’.
- Huncwoci! – Jednoczesny pisk wyrwał się z gardeł trójki dziewcząt umorusanych jakąś bliżej nieokreśloną mazią spływającą po włosach na twarz i ubranie.
~*~*~
,, Najlepszym przykładem przyjaciela dla szalonego człowieka jest człowiek jeszcze bardziej szalony od niego’’.
~Mądrości romańskie
Słońce, które od tak dawna schowane było za chmurami, za ścianą deszczu, mgły, i paru jeszcze innych spraw dotyczących meteorologii, pojawiło się niespodziewanie w połowie października, gdy każdy już zdążył pogodzić się z faktem, że lato minęło zostało w tyle, a na słońce i opalanie się na szkolnych błoniach, trzeba poczekać do przyszłego roku. Gdy strajk skrzatów został załagodzony przez dyrektora, który obiecał skrzatom małą podwyżkę i zapewnił, że uczniowie częściej będą odwiedzać je poza porami posiłków, hogwartczycy wysypali się na błonia, gdzie korzystając z ciepłego popołudnia swoje macki wygrzewała wielka kałamarnica żyjąca w Hogwarckim jeziorze. Na błoniach wylegiwała się również znaczna część uczniów. Jednymi z nielicznych, którzy pogardzili odpoczynkiem w cieniu drzew byli Huncwoci siedzący na korytarzu i omawiający szeptem jakieś sprawy. Cisza panująca w zamku była nierealna, nawet na błoniach mało kto rozmawiał, niemal każdy odpoczywał leżąc na trawie pogrążając się w swoich myślach lub śnie na jawie. Nikt o zdrowych zmysłach nie siedziałby w zamku zamiast na szkolnych błoniach w momencie, gdy prawdopodobnie jeden z nielicznych słonecznych dni za moment dobiegnie końca, a powtórnie deszcz i zimny nieprzyjemny wiatr staną się szarą rzeczywistością każdego kolejnego dnia. Gdy cisza była tak przyjemna i była doskonałym momentem na zapomnienie zapachu Hogwarckiej biblioteki. W zamku rozbrzmiał krzyk:
- Huncwoci!- Jednoczesny pisk trzech dziewczyn rozległ się na korytarzach Hogwartu.
~Mądrości romańskie
Słońce, które od tak dawna schowane było za chmurami, za ścianą deszczu, mgły, i paru jeszcze innych spraw dotyczących meteorologii, pojawiło się niespodziewanie w połowie października, gdy każdy już zdążył pogodzić się z faktem, że lato minęło zostało w tyle, a na słońce i opalanie się na szkolnych błoniach, trzeba poczekać do przyszłego roku. Gdy strajk skrzatów został załagodzony przez dyrektora, który obiecał skrzatom małą podwyżkę i zapewnił, że uczniowie częściej będą odwiedzać je poza porami posiłków, hogwartczycy wysypali się na błonia, gdzie korzystając z ciepłego popołudnia swoje macki wygrzewała wielka kałamarnica żyjąca w Hogwarckim jeziorze. Na błoniach wylegiwała się również znaczna część uczniów. Jednymi z nielicznych, którzy pogardzili odpoczynkiem w cieniu drzew byli Huncwoci siedzący na korytarzu i omawiający szeptem jakieś sprawy. Cisza panująca w zamku była nierealna, nawet na błoniach mało kto rozmawiał, niemal każdy odpoczywał leżąc na trawie pogrążając się w swoich myślach lub śnie na jawie. Nikt o zdrowych zmysłach nie siedziałby w zamku zamiast na szkolnych błoniach w momencie, gdy prawdopodobnie jeden z nielicznych słonecznych dni za moment dobiegnie końca, a powtórnie deszcz i zimny nieprzyjemny wiatr staną się szarą rzeczywistością każdego kolejnego dnia. Gdy cisza była tak przyjemna i była doskonałym momentem na zapomnienie zapachu Hogwarckiej biblioteki. W zamku rozbrzmiał krzyk:
- Huncwoci!- Jednoczesny pisk trzech dziewczyn rozległ się na korytarzach Hogwartu.
- A więc Luniek wygrał trzy galeony. – mruknął niezadowolony Syriusz.
- Tak zdecydowanie.-potwierdził James, a Peter pokiwał potakująco głową.
- Zastanawia mnie jednak skąd Remusku wiedziałeś, że będą próbowały wejść do naszego dormitorium?
- Jest to prawidłowa reakcja na wszystkie kawały, które dotyczyły ich w przeciągu całych pięciu lat.
– odparł Remus i wzruszył ramionami.
- Wychowaliśmy geniusza Rogasiu, jesteśmy wspaniałymi rodzicami nieprawdaż? – powiedział Syriusz dumnym tonem i objął Jamesa ramieniem.
- Tak, tak a teraz bierz to ramię, zanim ktoś nas zobaczy. – odpowiedział James i zrzucił ramię Syriusza.
- Tak zdecydowanie.-potwierdził James, a Peter pokiwał potakująco głową.
- Zastanawia mnie jednak skąd Remusku wiedziałeś, że będą próbowały wejść do naszego dormitorium?
- Jest to prawidłowa reakcja na wszystkie kawały, które dotyczyły ich w przeciągu całych pięciu lat.
– odparł Remus i wzruszył ramionami.
- Wychowaliśmy geniusza Rogasiu, jesteśmy wspaniałymi rodzicami nieprawdaż? – powiedział Syriusz dumnym tonem i objął Jamesa ramieniem.
- Tak, tak a teraz bierz to ramię, zanim ktoś nas zobaczy. – odpowiedział James i zrzucił ramię Syriusza.
-To takie smutne, gdy osoba, którą darzysz uczuciem wstydzi się ciebie. – powiedział Łapa i wytarł niewidzialną łzę.
- Zwłaszcza w związkach tej samej płci. – dopowiedział James.
- Widzę, że świetnie się bawicie. – powiedział jakiś dziwnie znajomy głos.
- No tak jest bardzo zacnie Evans… E-E-Evans?
- Nie kosmita. – powiedziała dziewczyna a Syriusz się odwrócił tak samo, jak pozostała trójka Huncwotów.
- Co ty tu robisz Evans?! – spytał zdziwiony chłopak.
- Naprawdę muszę ci przedstawić teorię o ptaszkach i pszczółkach? – spytała, a gdy nie uzyskała odpowiedzi ciągnęła dalej. – Więc gdy dwoje ludzi bardzo się kocha… I oczywiście musi być to mężczyzna i kobieta, a nie tak jak wy dwaj… - powiedziała i kiwnęła głową w stronę Syriusza i Jamesa.
- Nie dzięki nie opowiadaj tego do końca, po tej historii już możemy nie być sobą. – odparł Syriusz a Lily spojrzała na niego unosząc lewą brew.
-Co? A tak zapomniałam moja historia sprawiłaby, że nie poszedłbyś z żadną dziewczyną do łóżka bez zabezpieczenia… - powiedziała Rudowłosa.
- Co?- spytał tym razem Syriusz zdziwiony. – Skąd w ogóle to przypuszczenie, że ja ten tego w tym wieku? – spytał niewinnie.
- Black, może i jestem głupia, ale nie naiwna. I uwierz mi nikt nie uwierzy w fakt, że ani jedna dziewczyna nie zapoznała się jeszcze z twoim łóżkiem.
- Dobra, przestań wszyscy zrozumieliśmy przekaz historii o ptaszkach i pszczółkach, a teraz skąd do cholery się tu wzięłaś?
- Teleportowałam się. – odparła dziewczyna i spokojnie przyglądała się swoim paznokciom.
- Co proszę?! JAK? KIEDY? GDZIE? – spytali jednocześnie James i Syriusz.
- Domyślam się, że te wykrzykniki w waszym głosie to raczej nie z obawy o moje życie i zdrowie.
- Jak ty to zrobiłaś? – spytał Remus z oczami jak spodki.
- Jak co? Jak się teleportowałam? Nie martwcie się nie wyprzedziłam was w niczym. Teleportowałam się z Dumbledorem.
- Dlaczego ja nic o tym nie wiem? – odezwał się James.
- Z tego, co wiem nie mam obowiązku informować cię o każdym moim kroku. – odparła Rudowłosa i odwróciła się na pięcie z zamiarem odejścia.
- Czekaj… czekaj! – zawołał Remus.
- Na co?
- Zrobimy małą niespodziankę drogim dziewczętom, po tym nieprzyjemnym incydencie. – Odpowiedział Syriusz.
- Można się było tego domyślić. – mruknęła Lily.
~*~*~
,,Ale gdyby zaczęła wrzeszczeć, jak zdołałaby przestać? ‘’
Sharon Bolton
Gdy dzień zbliżał się ku końcowi słoneczna pogoda przeminęła, a za oknem burzowe chmury zasłoniły słońce. Którego promienie ledwo przebijały się przez ołowiane granatowe obłoki. Uczniowie domu Lwa zgromadzili się w Pokoju Wspólnym niektórzy ogrzewali się przy kominku, który trzaskał iskierkami, inni skuleni siedzieli na fotelach i kanapach lub siedzieli stłoczeni na schodach prowadzących do dormitoriów. Cienie nastolatków odgrywały piękne przedstawienie na ścianach a ich gesty, gdy przemawiali przypominały zwierzęta kształty lub coś bliżej nieokreślonego. Każdy jednak omijał sofę, na której siedziały trzy przyjaciółki z minami niemal tak wściekłymi, jak wściekły wiatr, który zacięcie uderzał o szyby okien, noga założona na nogę i skrzyżowane na piersiach ręce. Oznaczało to tylko jedno. Ktoś zaszedł im za skórę. Mimo że maź, która powitała je w dormitorium, została zmyta, a ciuchy prawdopodobnie leżały gdzieś zwinięte rzucone w kąt czekające na wizytę skrzatów domowych, które doprowadzą je do stanu użytku. Dziewczyny nadal wściekłe na Huncwotów w myślach wymyślały coraz to nowe przezwiska dla czwórki rozrabiaków, które no cóż na pewno nie miały nic wspólnego ze słodzeniem Huncwotom, bo to zajęcie należało do Gangu różowych tygrysków Syriusza i Jamesa niemal wszystko, co związane z tą dwójką należało do ich obowiązków. Może trójka dziewcząt nawet już uknuła jakąś zemstę, która upokorzy ich na oczach całego Hogwartu? Przecież to dziewczyny a dziewczyny stanowczo nie lubiły być upokarzane przez chłopców. Zwłaszcza przez chłopców pokroju Huncwotów, których dowcipy znał cały Hogwart a niektóre pomimo upływu czasu nadal były na językach uczniów i były najczęściej tematem podczas wspólnych posiłków w Wielkie Sali. Wtedy otworzyło się przejście ukryte za portretem Grubej Damy. Uczniowie wstrzymali oddech atmosfera stała się napięta a cisza była tak gęsta, że można ją było nożem kroić. Do Pokoju Wspólnego wkroczyły cztery… A właściwie pięć postaci, piąta schowana za czwórką chłopców. Obiektem wyzwisk dziewczyn, którym zaszli za skórę, bardzo mocno zaszli i gdyby morderstwo nie było karalne, właśnie spełniałyby swoje nieme marzenia snute tylko i wyłącznie w myślach. Huncwoci niezdający sobie sprawy ze wściekłości trzech osobniczek płci pięknej stanęli przed sofą, na której siedziały machając stopami, które raz po raz przecinały powietrze.
- Witam, witam drogie panie! – powiedział, Syriusz kłaniając się nisko, lecz dziewczyny nie odpowiedziały , wpatrując się uparcie w ścianę za plecami chłopców.
- Spadaj Black! – syknęły w końcu, gdy stało się jasne, iż Huncwoci nie mają zamiaru odejść.
- A co ty taka drażliwa? Okres masz? No ale może mała niespodzianka poprawi wasze samopoczucie.
- Nie Black nawet nie próbuj wcisnąć nam żadnych waszych eksperymentów. – warknęła Miriam.
- A kto mówi o eksperymentach? – spytał tym razem James.
- Nasza intuicja. – odparły jednocześnie.
- W takim razie chyba wybrała się na jakieś wakacje… Na przykład na Malediwy.
- Zamknij się Black. – syknęła Elizabeth.
- Ranisz.
- Streszczaj się, nie mamy całego wieczoru.
- Cierpliwości, cierpliwości. – powiedział James , i szepnął coś cicho do pozostałej trójki Huncwotów, która skinęła głową na znak zgody.
- No więc Panie i tylko te trzy piękne Panie. Oto i nasza niespodzianka z racji tej niezbyt przyjemnej kąpieli w smarkach sklątek tylnowybuchowych z odrobiną zmielonych fasolek wszystkich smaków.– zawołali jednocześnie chłopcy.
- Szkoda, że nie dodaliście wydzieliny skunksa, byłoby przyjemniej, nie sądzicie? – powiedziała sarkastycznie Dorcas.
- Nie ukrywam kochanie, że mieliśmy taki zamiar, lecz litość to moje drugie imię. - odpowiedział Łapa i puścił oko Meadows, która tylko przewróciła oczami.
- A nie Orion? – spytał Peter.
- Tak się Glizdku mówi.
- Aha..
- No więc co to za ,,niespodzianka’’ – spytała Elizabeth.
- Ciekawość pierwszy stopień do piekła cukiereczku. Lub jak kto woli randka z Syriuszem drogą do raju.
- A nie szło to przypadkiem tak ,,Randka z Syriuszem błyskawiczną drogą do jego łóżka’’? – spytała sarkastycznie Dorcas, a Syriusz się zaczerwienił.
- Serio Łapo? Kto to niby wymyślił? – spytał czerwony od tłumionego śmiechu Remus.
- Hogwart Plota. – mruknął tak cicho, że nikt nie miał szans go usłyszeć.
- Dziewczyna o imieniu Nogar Lota? Ma dziewczyna zniszczone życie… Czyli mam zrozumieć, że to był wyraz litości? Chyba naprawdę twoje drugie imię to litość. – odpowiedział James, a dziewczyny wybuchły głośnym śmiechem.
- Cierpliwości, cierpliwości. – powiedział James , i szepnął coś cicho do pozostałej trójki Huncwotów, która skinęła głową na znak zgody.
- No więc Panie i tylko te trzy piękne Panie. Oto i nasza niespodzianka z racji tej niezbyt przyjemnej kąpieli w smarkach sklątek tylnowybuchowych z odrobiną zmielonych fasolek wszystkich smaków.– zawołali jednocześnie chłopcy.
- Szkoda, że nie dodaliście wydzieliny skunksa, byłoby przyjemniej, nie sądzicie? – powiedziała sarkastycznie Dorcas.
- Nie ukrywam kochanie, że mieliśmy taki zamiar, lecz litość to moje drugie imię. - odpowiedział Łapa i puścił oko Meadows, która tylko przewróciła oczami.
- A nie Orion? – spytał Peter.
- Tak się Glizdku mówi.
- Aha..
- No więc co to za ,,niespodzianka’’ – spytała Elizabeth.
- Ciekawość pierwszy stopień do piekła cukiereczku. Lub jak kto woli randka z Syriuszem drogą do raju.
- A nie szło to przypadkiem tak ,,Randka z Syriuszem błyskawiczną drogą do jego łóżka’’? – spytała sarkastycznie Dorcas, a Syriusz się zaczerwienił.
- Serio Łapo? Kto to niby wymyślił? – spytał czerwony od tłumionego śmiechu Remus.
- Hogwart Plota. – mruknął tak cicho, że nikt nie miał szans go usłyszeć.
- Dziewczyna o imieniu Nogar Lota? Ma dziewczyna zniszczone życie… Czyli mam zrozumieć, że to był wyraz litości? Chyba naprawdę twoje drugie imię to litość. – odpowiedział James, a dziewczyny wybuchły głośnym śmiechem.
- Nie żadna dziewczyna. Hogwart Plota. – powiedział głośniej.
- Jak ja kocham tę gazetę. Z niej się dowiedziałem, że Lilunia mnie kocha. – powiedział rozmarzony
Rogacz.
- Pff… Potter, spadłeś chyba z miotły. – warknęła Rudowłosa i wyszła zza Huncwotów.
- Ale… - zaczął James, lecz przerwały mu siedzące do tej pory na kanapie dziewczyny, które rzuciły się na Lily.
- Lily! – pisnęły jednocześnie tak jak parę godzin temu, gdy Huncwoci zastawili na nie pułapkę.
- Tak, tak ja też się cieszę, że was widzę. – odparła i poczochrała wszystkie po włosach.
- Ty wredny rudzielcu! – powiedziała Dorcas i zrobiła taki sam bałagan na głowie Rudej.
Gdy dziewczyny były zbyt zajęte sobą czwórka rozrabiaków stwierdziła,że nie będzie przeszkadzać, bo gdy dobry humor im przejdzie dziewczyny, znów skupią swój gniew na nich.
- A wy gdzie? – usłyszeli głos Meadows, gdy udało im się przedrzeć przez tłum uczniów kłębiących się na schodach i przyglądających ich wcześniejszej wymianie zdań, do pełni szczęścia przy oglądaniu spektaklu zabrakło popcornu lub czegoś, czym można by było zająć opadające szczęki widzów
- Eeee… No my ten tego. – zaczął niepewnie James.
- No my Eee... postanowiliśmy, że nie będziemy wam Eee… przeszkadzać – oznajmił niepewnie Syriusz
- Ale my jeszcze z wami nie skończyłyśmy. – powiedziała Miriam i uśmiechnęła się słodko.
- Chyba mamy przesrane. – wymamrotał James.
- Przesrane to zbyt łagodnie powiedziane przyjacielu. – dodał, Syriusz spoglądając na drzwi od dormitorium, jakby rozważając ucieczkę do niego i zaryglowanie się w nim.
- Mówiłem, że to zły pomysł. – powiedział, kuląc się Remus.
- Kto nie ryzykuje, ten traci. – zaczął James.
- A ten kto, ryzykuje ,jest martwy. – dokończył Syriusz.
Cała czwórka zrobiła zbolałą minę i powłóczyła się w stronę kanapy, gdy nikt nie patrzył,zdążyli się, jeszcze przeżegnać o tak na zapas, być może jednak nawet sam Merlin nie ochroniłby ich przed gniewem osobniczek płci pięknej.
~*~*~
,,Idealny świat nie istnieje- Jest tylko ten nasz. ‘’
~ Cienka Czerwona Linia
Kilka godzin później, gdy słońce na niebie zastąpił księżyc i gdy trzecie puste pudełko po chusteczkach wylądowało w kominku jako zastępstwo drewna. Mokre od łez policzki dziewcząt zaróżowiły się, gdy rozmawiały o nadchodzącym balu o pięknych sukienkach i fryzurach idealnie dobranych butach starannie zrobionym makijażu oraz o osobach towarzyszących. Znudzeni Huncwoci przysłuchiwali się w ciszy paplaninie dziewcząt, a gdy tylko podnosili się z krzeseł, otrzymywali piorunujące spojrzenia, więc opadali zrezygnowani na fotele i czekali na kolejną okazję, gdy dziewczyny zajmą się sobą, a oni zwieją do swojej tajnej kryjówki lub jak kto woli do dormitorium. Do którego raczej nie prędko postanowią ponownie wejść dziewczyny.
- Dorcas? – wtrącił się Syriusz między dyskusję o kolorze niebieskim a zielonym.
- Czego? – warknęła, a jej oczy zalśniły ostrzegająco.
- Niczego. Tak się tylko tobie przyglądałem i stwierdziłem, że ci się przytyło. – odparł, a zaskoczona dziewczyna zachłysnęła się powietrzem, lecz szybko przybrała zimny wyraz twarzy.
- Słucham?! Czy ty coś sugerujesz?!
- Nie… tylko uważam, że wszystkie swoje zapasy możesz przekazać na cele charytatywne. Glizdek chętnie je przyjmie. – powiedział, a Peter pokiwał ochoczo głową.
- A więc Black uważasz, że przytyłam i jestem gruba? – spytała dziewczyna.
- Nie… No może trochę… - powiedział i miał dodać coś jeszcze, ale przerwała mu Rudowłosa.
-Dorcas, chodź, zrobimy sobie babski wieczór z malowaniem paznokci. – powiedziała i zaczęła ciągnąć Meadows za łokieć.
- Zostaw. Chętnie posłucham co, Black ma jeszcze do powiedzenia. – powiedziała, wyrywając się Rudowłosej. – No słucham -zwróciła do Syriusza.
- No to się wkopałeś stary. – mruknął James.
- Mówiłeś coś Potter?! – warknęła Dorcas, a James się wzdrygnął.
- Ja? Nie skąd to chyba tylko mucha bzyczała. – powiedział i uśmiechnął się niewinnie.
- No więc Black uważasz, że jestem gruba… – powiedziała, lecz przerwał jej Syriusz.
- Nie uważam, tylko stwierdzam, że tydzień temu byłaś odrobinę smuklejsza.
- Grabisz sobie Black! – syknęła.
- Kto nie ryzykuje, ten traci. – zaczął James.
- A ten kto, ryzykuje ,jest martwy. – dokończył Syriusz.
Cała czwórka zrobiła zbolałą minę i powłóczyła się w stronę kanapy, gdy nikt nie patrzył,zdążyli się, jeszcze przeżegnać o tak na zapas, być może jednak nawet sam Merlin nie ochroniłby ich przed gniewem osobniczek płci pięknej.
~*~*~
,,Idealny świat nie istnieje- Jest tylko ten nasz. ‘’
~ Cienka Czerwona Linia
Kilka godzin później, gdy słońce na niebie zastąpił księżyc i gdy trzecie puste pudełko po chusteczkach wylądowało w kominku jako zastępstwo drewna. Mokre od łez policzki dziewcząt zaróżowiły się, gdy rozmawiały o nadchodzącym balu o pięknych sukienkach i fryzurach idealnie dobranych butach starannie zrobionym makijażu oraz o osobach towarzyszących. Znudzeni Huncwoci przysłuchiwali się w ciszy paplaninie dziewcząt, a gdy tylko podnosili się z krzeseł, otrzymywali piorunujące spojrzenia, więc opadali zrezygnowani na fotele i czekali na kolejną okazję, gdy dziewczyny zajmą się sobą, a oni zwieją do swojej tajnej kryjówki lub jak kto woli do dormitorium. Do którego raczej nie prędko postanowią ponownie wejść dziewczyny.
- Dorcas? – wtrącił się Syriusz między dyskusję o kolorze niebieskim a zielonym.
- Czego? – warknęła, a jej oczy zalśniły ostrzegająco.
- Niczego. Tak się tylko tobie przyglądałem i stwierdziłem, że ci się przytyło. – odparł, a zaskoczona dziewczyna zachłysnęła się powietrzem, lecz szybko przybrała zimny wyraz twarzy.
- Słucham?! Czy ty coś sugerujesz?!
- Nie… tylko uważam, że wszystkie swoje zapasy możesz przekazać na cele charytatywne. Glizdek chętnie je przyjmie. – powiedział, a Peter pokiwał ochoczo głową.
- A więc Black uważasz, że przytyłam i jestem gruba? – spytała dziewczyna.
- Nie… No może trochę… - powiedział i miał dodać coś jeszcze, ale przerwała mu Rudowłosa.
-Dorcas, chodź, zrobimy sobie babski wieczór z malowaniem paznokci. – powiedziała i zaczęła ciągnąć Meadows za łokieć.
- Zostaw. Chętnie posłucham co, Black ma jeszcze do powiedzenia. – powiedziała, wyrywając się Rudowłosej. – No słucham -zwróciła do Syriusza.
- No to się wkopałeś stary. – mruknął James.
- Mówiłeś coś Potter?! – warknęła Dorcas, a James się wzdrygnął.
- Ja? Nie skąd to chyba tylko mucha bzyczała. – powiedział i uśmiechnął się niewinnie.
- No więc Black uważasz, że jestem gruba… – powiedziała, lecz przerwał jej Syriusz.
- Nie uważam, tylko stwierdzam, że tydzień temu byłaś odrobinę smuklejsza.
- Grabisz sobie Black! – syknęła.
- Właśnie! Mogłabyś sobie pograbić ponoć, to pomaga w zrzuceniu wagi.
- Black! Ja rozumiem, że ty się martwisz o moje zdrowie i moją figurę, ale z racji swoją ucisz swoją kłapaczkę. Jeśli jednak będziesz uważać, że jem za dużo, to zabieraj mi talerz, a teraz żegnam! –warknęła i odeszła.
- Black! Ja rozumiem, że ty się martwisz o moje zdrowie i moją figurę, ale z racji swoją ucisz swoją kłapaczkę. Jeśli jednak będziesz uważać, że jem za dużo, to zabieraj mi talerz, a teraz żegnam! –warknęła i odeszła.
- A tej co? – spytał zdziwiony Syriusz.
- Wiesz dziewczyny niezbyt, lubią jak, mówi im się, że przytyły. – odpowiedziała Miriam i podniosła się a wraz z nią Elizabeth i Lily ku protestom Jamesa.
- Ich nie zrozumiesz…
- Przewrażliwione- stwierdził Remus i wrócił do czytania jakiegoś wyjątkowo opasłego tomiszcza.
~*~*~
,,Nie mów dużo, ale powiedz wiele.’’
Następnego dnia ku niezadowoleniu większości uczniów Hogwartu, niebo zasnute było granatowymi chmurami, słońce schowane za plandeką granatu porzuciło, najwidoczniej próby przebicia się przez nią i przez pozostałą część dnia zostało za nią skryte. Wieczorem podczas kolacji uczniowie wydawali się przygaszeni i rozczarowani zmianą planów zamiast popołudnia spędzonego na słonecznych błoniach, które było zapowiadane w rubryce pogodowej ,,Proroka codziennego’’. Mogli podziwiać błonia jedyne za szyb dormitoriów i Pokojów Wspólnych, gdzieniegdzie uczniowie odgrywali partyjkę szachów czarodziei, gdzie indziej eksplodującego durnia, inni zaś rozmawiali jednak bez większego entuzjazmu, gdyż deszcz uderzający zaciekle o szyby okien wprawiał ich w podły senny nastrój. Znaczna część uczniów zasypiała usypiana wiejącym wichrem i głośnymi grzmotami. Popołudnie minęło nudno, szaro i smętnie. Podczas kolacji niemal nikt nie rozmawiał, tylko w milczeniu przeżuwał swoją porcję. Pogoda musiała wpłynąć również na skrzaty domowe, które po przypalały tosty, przesoliły kartofle, a mięso nie, nadawało się do spożycia, ponieważ było niczym kamień. Jedynie przy stole Gryfonów można było usłyszeć raz po raz wybuchy śmiechu i zaczepki Huncwotów, na które czwórka dziewczyn jedynie rzucała im piorunujące spojrzenia i odwracała głowy, powracając do rozmawiania między sobą. Czarnowłosy rozczochraniec co chwila rzucał ukradkowe spojrzenia w stronę rozpromienionej Rudowłosej sprzeczającej się o coś z Miriam. Kiedy Czarnowłosy zatracił się we własnych myślach i marzeniach, związanych z Lily ta odwróciła głowę i napotkała pełen uwielbienia wzrok okularnika, zniesmaczona skrzywiła się i pokręciła głową, po czym odwróciła, ponownie pogrążając się w rozmowie z przyjaciółkami.
- No i jak tam ci mija kolacja kwiatuszku?- spytał, Syriusz zgarniając zawartość talerza Meadows na swój.
- Black mogę wiedzieć, co ty robisz?!- warknęła Dorcas.
- Jak to co? Spożywam tą wyjątkowo paskudną kolację.- odparł i nadział na widelec kawałek przypalonego tosta.
- Czy masz aż tak krótkie łapska, że nie dosięgasz do talerza z tostami? –warknęła.
- Nie.
- To dlaczego wyżerasz mi z talerza jak jakaś paskudna świnia, do której gatunku należysz.
- Sama mi kazałaś. – odparł, wzruszając ramionami.
- Ja?! Oświeć mnie, kiedy Black.
Następnego dnia ku niezadowoleniu większości uczniów Hogwartu, niebo zasnute było granatowymi chmurami, słońce schowane za plandeką granatu porzuciło, najwidoczniej próby przebicia się przez nią i przez pozostałą część dnia zostało za nią skryte. Wieczorem podczas kolacji uczniowie wydawali się przygaszeni i rozczarowani zmianą planów zamiast popołudnia spędzonego na słonecznych błoniach, które było zapowiadane w rubryce pogodowej ,,Proroka codziennego’’. Mogli podziwiać błonia jedyne za szyb dormitoriów i Pokojów Wspólnych, gdzieniegdzie uczniowie odgrywali partyjkę szachów czarodziei, gdzie indziej eksplodującego durnia, inni zaś rozmawiali jednak bez większego entuzjazmu, gdyż deszcz uderzający zaciekle o szyby okien wprawiał ich w podły senny nastrój. Znaczna część uczniów zasypiała usypiana wiejącym wichrem i głośnymi grzmotami. Popołudnie minęło nudno, szaro i smętnie. Podczas kolacji niemal nikt nie rozmawiał, tylko w milczeniu przeżuwał swoją porcję. Pogoda musiała wpłynąć również na skrzaty domowe, które po przypalały tosty, przesoliły kartofle, a mięso nie, nadawało się do spożycia, ponieważ było niczym kamień. Jedynie przy stole Gryfonów można było usłyszeć raz po raz wybuchy śmiechu i zaczepki Huncwotów, na które czwórka dziewczyn jedynie rzucała im piorunujące spojrzenia i odwracała głowy, powracając do rozmawiania między sobą. Czarnowłosy rozczochraniec co chwila rzucał ukradkowe spojrzenia w stronę rozpromienionej Rudowłosej sprzeczającej się o coś z Miriam. Kiedy Czarnowłosy zatracił się we własnych myślach i marzeniach, związanych z Lily ta odwróciła głowę i napotkała pełen uwielbienia wzrok okularnika, zniesmaczona skrzywiła się i pokręciła głową, po czym odwróciła, ponownie pogrążając się w rozmowie z przyjaciółkami.
- No i jak tam ci mija kolacja kwiatuszku?- spytał, Syriusz zgarniając zawartość talerza Meadows na swój.
- Black mogę wiedzieć, co ty robisz?!- warknęła Dorcas.
- Jak to co? Spożywam tą wyjątkowo paskudną kolację.- odparł i nadział na widelec kawałek przypalonego tosta.
- Czy masz aż tak krótkie łapska, że nie dosięgasz do talerza z tostami? –warknęła.
- Nie.
- To dlaczego wyżerasz mi z talerza jak jakaś paskudna świnia, do której gatunku należysz.
- Sama mi kazałaś. – odparł, wzruszając ramionami.
- Ja?! Oświeć mnie, kiedy Black.
-Wczoraj.
- Wczoraj chyba coś ci się przyśniło ptasi móżdżku.- odparła Meadows.
- Nie sądzę. - odparł, Syriusz przypatrując się Brązowowłosej z rozbawieniem.
- Cóż w takim razie i tak mam rację.
- Nie sądzę.
- Tak.
- Wczoraj chyba coś ci się przyśniło ptasi móżdżku.- odparła Meadows.
- Nie sądzę. - odparł, Syriusz przypatrując się Brązowowłosej z rozbawieniem.
- Cóż w takim razie i tak mam rację.
- Nie sądzę.
- Tak.
-Nie.
-Tak.
-Dorcas? Chyba jednak tak było. – powiedziała niepewnie Rudowłosa, za co otrzymała piorunujące spojrzenie jakieś minus trzysta punktów u Dorcas i późniejsze wyrzuty, gdy tylko zamkną się za nimi drzwi od dormitorium.
- Zamknij się Evans. – odburknęła Meadows.
- No więc?- spytał, Syriusz unosząc lewą brew w geście ironii.
-Co ,,no więc?’’ ? – spytała zirytowana.
-Przyznaj się, że mi pozwoliłaś.
- Śnij dalej.
- Ok. Tylko nie o tobie. Proszę.
- Black z łaski swojej przytkaj się, bo powietrze jest zbyt cenne by twa nędzna kreaturowata osoba je marnowała.
- Jesteś wredna- odparł.
- A ty bezczelny.
- To prawda. – wtrącił James.
- Jesteś obrzydliwie brzydki.
- Kłamiesz. Podobam ci się i jedyne czego pragniesz to mnie pocałować.
- To prawda. – powiedział ponownie James.
- Ale co? – spytał zdezorientowany Syriusz
- To, że jesteś brzydki. – odparł, a Czarnowłosy chłopak o szarych oczach zadławił się kawałkiem twardego mięsa.
- Ty paskudny Łosiu! – warknął szarooki.
- Prędzej Jeleniu. – mruknął Remus.
- No więc jesteś wredny, egoistyczny nudny a kawały wymyślone przez ciebie są beznadziejne. – powiedziała, Meadows a Łapa poczerwieniał na twarzy.
- Zapomniałaś wspomnieć o narcystycznym dupku. – powiedział James i uśmiechnął się szeroko na dźwięk śmiechu Rudowłosej.
- Dzięki Rogaś. – powiedziała Dorcas.
- Zawsze do usług kochanieńka! – powiedział, a jego twarz wylądowała w budyniu czekoladowym.
- Ty durniu! Czemu to zrobiłeś?! – warknęła Dorcas.
- Ponieważ ty wiesz, że ja wiem, że ty chcesz mnie pocałować więc, mam zamiar spełnić twą niewypowiedzianą prośbę i cię pocałować nie żebym sam tego nie chciał. – odparł na jednym wdechu i nim Meadows zdążyła zareagować, jej usta spotkały się z jego ustami i przylgnęły do siebie, zachłannie pasując idealnie.
- To my nie będziemy przeszkadzać. – wymamrotał zażenowany Remus i wstał, a zanim pozostałe trzy przyjaciółki i dwójka Huncwotów.
Nim za przyjaciółmi zamknęły się drzwi, można było usłyszeć: zrozpaczone piski, fanek Syriusza, łkanie, klaskanie, i srogi głos McGonagall prawiący morały dwójce ,,grzeszników’’.
- Lily pójdziesz ze mną na spacer? – wypalił James.
- Co? Emmm… Jas..- powiedziała, lecz przerwał jej trzask drzwi Wielkiej Sali uderzających o ścianę.
- Lily tak myślałem, że może byśmy poszli na spacer? – powiedział Severus Snape podchodząc do stojącej na korytarzu piątki uczniów.
- Wybacz Smarkerusie, ale Lily jest już umówiona. – odparł James i uśmiechnął się szyderczo.
- Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że z tobą. – powiedział Ślizgon.
- Jak widać.
- Wiesz co, James możemy przełożyć ten spacer? – spytała Lily i spojrzała na niego tymi swoimi zielonymi oczami niczym szmaragdy.
- Jasne… - odparł. Nie James Potter stanowczo nie umiał jej odmówić.
- To cudownie do zobaczenia! – powiedziała do Rozczochrańca – Chodź Severusie. – zwróciła się tym razem do Snape’a
- Chodź Severusie. – przedrzeźnił koleżankę James, gdy ta już odeszła a jej kroki odbijały się tylko głuchym echem na pustych szkolnych korytarzach. – Szkoda, że nie powiedziała ,,chodź Smarkerusie’’ brzmiałoby o wiele lepiej. – dopowiedział.
Westchnął ciężko, właśnie stracił szansę na spacer z Rudowłosą, jednak nie miał zamiaru się załamywać ani ciskać zaklęciami, w co popadnie sam fakt, że Lily prawie zgodziła się na spacer, z nim był na wagę złota. James jednak wiedział, że zemści się na Ślizgonie dobrej zabawy nigdy nie dość.
~*~*~
A z emocjami jest jak z kolorami, trudno je opisać.
Francois Lelord
Idąc korytarzem w towarzystwie Severusa Lily zastanawiała co tu robi. Ślizgon od ostatniego spotkania zmienił się, nie tylko z charakteru, ale też poglądów zazwyczaj zgadzali się co do głupoty ,,działalności’’ Voldemorta. Teraz jednak chłopak twierdził, że selekcja między czarodziejami jest potrzebna do tego, by każdy wiedział gdzie jego miejsce. By czarodziej czystej krwi nie myślał o tym, by zadawać się z mugolakami lub mugolami. Chłopak o czarnych wiecznie przetłuszczonych włosach nie ukrywał się ze swoimi zainteresowaniami co do czarnej magii i eliksirów skutkami przypominającymi czarną magię.
- Jak możesz tak mówić Severusie? Zupełnie tak jakbyś ty był czystej krwi a ja nie była mugolakiem?! – powiedziała Rudowłosa oburzona poglądem przyjaciela.
- Oj Lily jesteś cudowną czarownicą, niektórzy z siódmego roku nie znają zaklęć, które znasz ty. Czarny Pan przyjąłby cię w swoje szeregi bez wahania mimo twojego pochodzenia.
- Przestań! Kto powiedział, że ja tego w ogóle chcę?! Może wolę być po stronie dobra?- warknęła, na co Czarnowłosy Ślizgon tylko przewrócił oczami.
Idąc korytarzem w towarzystwie Severusa Lily zastanawiała co tu robi. Ślizgon od ostatniego spotkania zmienił się, nie tylko z charakteru, ale też poglądów zazwyczaj zgadzali się co do głupoty ,,działalności’’ Voldemorta. Teraz jednak chłopak twierdził, że selekcja między czarodziejami jest potrzebna do tego, by każdy wiedział gdzie jego miejsce. By czarodziej czystej krwi nie myślał o tym, by zadawać się z mugolakami lub mugolami. Chłopak o czarnych wiecznie przetłuszczonych włosach nie ukrywał się ze swoimi zainteresowaniami co do czarnej magii i eliksirów skutkami przypominającymi czarną magię.
- Jak możesz tak mówić Severusie? Zupełnie tak jakbyś ty był czystej krwi a ja nie była mugolakiem?! – powiedziała Rudowłosa oburzona poglądem przyjaciela.
- Oj Lily jesteś cudowną czarownicą, niektórzy z siódmego roku nie znają zaklęć, które znasz ty. Czarny Pan przyjąłby cię w swoje szeregi bez wahania mimo twojego pochodzenia.
- Przestań! Kto powiedział, że ja tego w ogóle chcę?! Może wolę być po stronie dobra?- warknęła, na co Czarnowłosy Ślizgon tylko przewrócił oczami.
- Dobro w walce ze złem z reguły przegrywa. Zresztą skąd wiesz, jakie są zamiary Czarnego Pana?
- Może mi powiesz, że mordowanie mugolaków i czarodziei, którzy mu się sprzeciwią jest, czymś nieznaczącym niejedno razowym incydentem?! – syknęła.
- Oj Lily…
- Nie ,,Oj Lily’’ tylko przyznaj się, że masz zamiar do niego dołączyć, gdy tylko skończymy szkołę! A może nawet wcześniej?! Skąd mam mieć pewność, że już dla niego nie szpiegujesz?!
- Jak możesz tak mówić? – spytał urażony.
- Może tak, że twoją fascynację Czarną Magią widać na kilometr?!
- Nie przesadzaj, od odrobiny Czarnej Magii dla relaksu i zabawy nikt jeszcze nie umarł. – odparł, wzruszając ramionami.
- Nikt jeszcze nie umarł?! Czy ty siebie słyszysz Snape?! Być może nawet w tym momencie przez Czarną Magię umiera co najmniej trzy osoby.
- Nie dramatyzuj!
- ,,Nie dramatyzuj’’ ?! To jedyne co masz do powiedzenia?! W takim razie żegnam Cię. – warknęła, odwracając się na pięcie i odchodząc.
- Czekaj Lily! – krzyknął chłopak z Gryfonką.
- Nie tym razem Severusie. – odparła, odwracając się na moment, a z jej oczu można było wyczytać smutek, a potem ponownie się odwróciła zostawiając Ślizgona samego na korytarzu.
Patrzył na oddalającą się postać z rudymi włosami. Wiedział, że niepotrzebnie wypalił z tą Czarną Magią i służbą Czarnemu Panu. Chociaż czy to nie byłoby najlepsze wyjście? Będąc w jego załodze, byłaby bezpieczna i każdego kolejnego dnia nie musiałaby martwić się o to, czy dla niej jutro nastąpi.
~*~*~
Kochani na początek chciałabym wam podziękować za tak dużą liczbę wejść na mojego bloga. Mój blog ma prawie 5700 wejść. Przepraszam również za wszelkie błędy czy to ortograficzne, czy też interpunkcyjne. Jednak przy 14 stronach w Wordzie ciężko jest nie pominąć żadnego błędu. Co do komentarzy na waszych blogach postaram się je nadrobić do końca tygodnia.
A teraz życzę wam udanych Wakacji i dużo weny, bo bez niej nie byłoby rozdziałów.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Mała Czarna ^^
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńWitam, Witam!
UsuńKathrine tak bardzo się spóźniła! Przepraszam Cię za to serdecznie...
Wtedy, gdy komentowałam byłam na wyjeździe, po powrocie byłam chora, a potem mi się nie chciało nawet na komputer wchodzić, siedziałam praktycznie cały dzień, czytając książki. No, ale teraz jestem i mam zamiar nadrobić zaległości :)
Nie przeciągając:
Strasznie cieszę się, że dodałaś nowy rozdział! Tak długo kazałaś czekać >.< No, ale rozumiem, każdy ma swoje problemy i życie :)
Strasznie bolą oczy od przecinków, a w szczególności tak gdzie ich... NIE MA ;/ Już w pierwszych zdaniach można zauważyć błędy, ale mam nadzieję, że je poprawisz :> Nie uznaję się za jakiegoś znawcę, ale te błędy widać :)
To o dziewczynie Glizdka... Genialne! :") McGonagall to gorąca sztuka, mówisz, Syriuszu? Ciekawe skąd o tym wie :D
Teksty Syriusza są powalające :D No, ale za to właśnie kocha się pana Blacka! :D
*Bardzo cierpię przez to, że nie mogę skopiować tekstu ;-; Byłoby mi łatwiej pisać komentarz, bo bym Ci pokazywała te szczególne fragmenty, ale dam sobie jakoś radę ;p*
Jamesiku - Dropsiku, niezłe :D Syriuszek - Dupuszek, ma jak zwykle najwięcej do powiedzenia w takich kwestiach :D
Dziewczyny wchodzące do dormitorium Hunców i jeszcze chcące ich szpiegować... Zastanawiam się jak głupie musiały być ;p Przecież to wiadome, że oni by nie dali tak wejść komukolwiek do ich królestwa, którego bronili jak jakieś tygrysy :D Za dużo tam tajemnic :)
Scenka, którą odegrał James i Syriusz z tymi rodzicami... Genialne! :"D Świetnie Ci to wyszło :3
"(...) Z niej dowiedziałem się, że Lilunia mnie kocha" Ach... <3
"Właśnie! Mogłabyś sobie pograbić ponoć, to pomaga w zrzuceniu wagi!" Jejku... :"D Skąd ty bierzesz te teksty xd
Syriusz pocałował Dorcas! Oł, jea! :D Haha :3 Ciekawe jaką będzie miał karę hihi :D Pewnie odcisk dłoni na policzku :3
Głupi Snape przerwał im rozmowę! I jeszcze gad mówił o Voldemorcie i jak to by Lily było dobrze w jego szeregach... Boże... Przegiął :/ Na jej miejscu też bym się zdenerwowała ;)
Kończąc, chciałam zadeklarować, że rozdział mi się podobał :D Było dużo humoru, co mi się podoba :)
Komentarz jest krótki, chaotyczny, ale to nic xd Widziałam nowy rozdział, przeczytałam, ale nie wiem czy dam radę skomentować ;-; Mam straszne zaległości, co widać... Ale wiedz, że przeczytałam i cholernie mi się spodobał! A szczególnie pocałunek Jamesa i Lily :3
Pozdrawiam, ściskam, życzę weny i udanych wakacji! ;D
Kathrine ;**
{http://jily-love-forever.blogspot.com/}
{zlap-jelenia.blogspot.com}
^zapraszam serdecznie do siebie!
Druga :) Wrócę później
OdpowiedzUsuńHeh, proszę bardzo, oto twój upragniony komentarz ;)
OdpowiedzUsuńWięc co do rozdziału. Żadnych błędów nie widzę. Fabuła gna do przodu, co w twoim blogu jest mega pożądane, zwłaszcza ze przez jakiś czas stała w miejscu i ruszała się bardzo powoli. Z niecierpliwością czekam na zemstę dziewczyn, bo rozumiem, że jakaś będzie :)
A co do nie rozdziału. Jako wspaniała przyjaciółka nie mogę zapomnieć o pewnym wspaniałym dniu. TWOICH URODZINACH! Więc życzę Ci:
- Już charakterystycznie: zdrowia, pomyślności i wszystkiego najlepszego (wiem MEEEGAAA oklepane ;) )
- Żebyśmy się kiedyś spotkali, najlepiej całą ekipą ;)
- Oraz, żeby ta noc trwała jak najdłużej i najlepiej jeszcze była podczas niej burza ;)
Mam nadzieję, że mnie nie potraktujesz Avadą za ten komentarz :)
Laura :)
Mała Czarna miała urodziny? No to kochana! Przepraszam, że spóźnione, ale życzę Ci wszystkiego, wszystkiego, wszystkiego, ale to wszystkiego najlepszego! Dużo zdrowia, miłości oraz innych słodkości <3
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału:
Był, nieziemsko cudowny :3 Ruda jak dla mnie niesamowitą niespodzianką, bo czekałam tylko na to aż powróci do Hogwartu :3 Co z Syriuszem? Dora go nie zabije za to co zrobił? A może w końcu się między nimi ułoży i będą nieco skomplikowaną, ale bardzo fajną parą? No cóż tego pewnie dowiem się w dalszych rozdziałach... Ale ciekawość mnie już rozpiera, a tak być nie powinno. Smarkerusa nienawidzę od zawsze i okropnie mnie wkurzył, ale ciesze się, że Lily zrozumiała w końcu jaki on jest. Szkoda mi Rogacza, bo miał już chłopak nadzieje, że Ruda poświęci mu odrobinę swojego jakże cennego czasu,a tu bam! Smark wylatuje z spacerem, który popsuł jedynie Rudej humor :c
Wrócę na chwilkę jeszcze do moich życzeń: Życzę ci lawiny weny i tego abyś jeszcze częściej dodawała te swoje cudowne rozdziały <3
Pozdrawiam, ściskam i całuję,
Rudzielec.
Drogi Rudzielcu!
UsuńDziękuję za życzenia i cudowny komentarz. Co do Dorcas i Syriusza ich pocałunek, nic nie zmieni. Ba! Jeszcze bardziej wszystko skomplikuje. Lily no tak nareszcie wraca do akcji i ta akcja ze Snapem była wprowadzeniem do lekkich spięć między nimi. Co, do rozdziału to planuję go dodać 17 lipca c:
Pozdrawiam
Mała Czarna ^^
Zapraszam Cię również na 6 rozdział do mnie ^^
UsuńZajrzę jak tylko się skończy HP c:
UsuńMała Czarna
Kochana
OdpowiedzUsuńRozdzial super :) szkoda ze tak dlugo trzeba bylo czekac
Mam nadzieje ze ruda nie da sie stlamsic Sevowi... kurcze nie sadzilam ze sluzgon tak bez zadnego skrepowania zaczal rozmowe o czarnej magii i Voldemorcie.
Syriusz i Dorcas uwielbiam te pare :) ciekawr czy te przekomarzania skoncza sie wielka miloscia. Mam wrazenie ze to sa tzw "konskie zaloty"
Zycze duzo weny dlugich rozdzialow i czestych wposow
Pozdrawiam
Em
Dzięki za komentarz c: No tak Syriusz i jego końskie zaloty... Cóż sądzę, że one trochę potrwają bo jak na razie jedyne, co Syriusz wie to fakt, że Meadows go kręci. No tak między rozdziałem 11 a 12 była ogromna przerwa, której z biegiem czasu żałuję Y.Y co do następnego rozdziału planowana data to 17 lipca. Mam głęboką nadzieję, że się wyrobię gdyż mam już napisane 4 strony c:
UsuńPozdrawiam
Mała Czarna ^^
Witam!
OdpowiedzUsuńNo w końcu wróciłaś! Stęskniłam się za Tobą i Twoim poczuciem humoru! No, ale serio! W większości momentów chichrałam (to ja znam takie słowo?) się jak debilka. Kocham połączenie James/Syriusz. Razem są zajebiści! ♥
Moim zdaniem Evans potraktowała trochę nie fair Rogacza. On pierwszy zaprosił ją na spacer, a ona wolała pójść ze Snape'm. Nie zrozumiem jej. Wybacz za taki krótki komentarz, ale niedawno wróciłam z koloni i muszę trochę po nadrabiać swoje czytanie innych blogów.
Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
Selene Neomajni
PS: Może dzisiaj dodam nowy rozdział, ale pewności nie mam :/
Dziękuję za miły komentarz ^_~ co do rozdziału no tak większą jego część pisałam w dobrym nastroju c: James i Syriusz muszą być tymi, którzy rozwalają system swoją zajebistością. Co do Lily to myślę, że przez jeszcze jakiś czas Ślizgon będzie na dużo wyższej pozycji mimo swoich zainteresowań.Rozdział następny planuję dodać 17 lipca.
UsuńPozdrawiam
Mała Czarna
No i jestem, pomińmy, że czytam ten rozdział trzeci raz i za każdym razem podoba mi się coraz bardziej. Pomińmy, że powrót Lily do szkoły itwój do pisania to coś przewspaniałego bo to wiesz. Skupmy się raczej na tym, że James i Syriusz są najlepsi naukochańsi i w ogóle naj naj naj naj. Kocham ich od zawsze a wraz tym jak ich przedstawiasz moja miłość tylko rośnie.
OdpowiedzUsuńSeverus to kupa. Przepraszam, ale musiałam to napisać. Odrobina Czarnej Magii jeszcze nikogo nie zabiła, boże jakim to trzeba być...mniejsza no.
Idę czytać 13 chociaż i tak już ją czytałam, takie tam
Lily
{http://w-milosci-kazdy-krok-ma-znaczenie.blogspot.com/}
No, przeczytałam ^^
OdpowiedzUsuńI bardzo mi się podobało.
Cudownie opisujesz relację Syriusza i Jamesa. Jest taka naturalna i zabawna. ♡♡
Kawał, który zrobili dziewczynom, a mianowicie to wylanie jakiejś mazi na ich głowy, z pewnością musiał je zdenerwować. Ale powrót Lily załagodził trochę sytuację :) Nareszcie wróciła!! Świetnie!
Dalej, znowu przekomarzanki na linii Dorcas-Syriusz. Posunął się nawet do nazwania dziewczyny grubą, jednak wszystko zakończyło się pocałunkiem. Ciekawe, jak teraz Black potraktuje Meadowes. Tak jak resztę dziewczyn, czy raczej poważnie?
Jimmy zapraszający Lily na spacer. Aww ♡♡
Już prawie się zgodziła, a tu przypałętał się Snape. Powinna iść z Jamesem. Ale przynajmniej pokłóciła się z Severusem, więc może znajdzie teraz czas dla Pottera :) A przynajmniej mam taką nadzieję.
Pozdrawiam i idę czytać dalej.
Optimist :*